Dostarczone przez Wielką Brytanię systemy przeciwlotnicze Starstreak, które niedawno trafiły w ręce ukraińskich żołnierzy, dokonały już pierwszego zestrzelenia rosyjskiego statku powietrznego. Wczoraj media branżowe na całym świecie obiegło nagranie pokazujące zdmuchnięcie z nieba śmigłowca uderzeniowego Mi-28. Jak dowiedział się The Times od źródeł w brytyjskim ministerstwie obrony, tego efektownego zestrzelenia dokonano właśnie za pomocą Starstreaka.

Wydarzenie uwiecznione na poniższym filmie rozegrało się w pobliżu Hołubiwki (dawnego Kirowska) w obwodzie ługańskim, około 30 kilometrów na południe od Siewierodoniecka. Pocisk uderza tuż za dyszą lewego silnika z taką siłą, że śmigłowiec natychmiast łamie się w pół. Belka ogonowa niesiona własnym pędem opada (początkowo) pod stosunkowo łagodnym kątem, ale kadłub, pozbawiony śmigła sterującego równoważącego moment oporowy wirnika, wykręca bączek i wali się na ziemię niemal pionowo.



Brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace 26 marca zapowiedział wprowadzenie zestawów Starstreak do użycia w Ukrainie. Pierwsi ukraińscy żołnierze mieli już wówczas za sobą przeszkolenie (co normalnie trwa przynajmniej dwa tygodnie), wobec czego można było się było spodziewać, że Starstreak lada dzień pojawi się na polu walki i doczekamy się pierwszych nagrań. I owszem – czekaliśmy dokładnie tydzień. Nie wiadomo, ile zestawów Starstreak trafiło do Ukrainy ani też gdzie szkolono przyszłych operatorów, ale nieoficjalne informacje wskazują, że w Polsce.

Wprowadzony do służby w British Army w 1997 roku Starstreak (funkcjonujący też pod nazwą High-Velocity Missile – pocisk wysokiej prędkości) to stosunkowo nietypowy system przeciwlotniczy. Podstawową cechą wyróżniającą jest konstrukcja efektora. Tradycyjne pociski przeciwlotnicze są same w sobie efektorami rażącymi cel energią kinetyczną lub siłą eksplozji i odłamkami. Tymczasem w systemie Starstreak pocisk odpalany z wyrzutni jest w rzeczywistości jedynie nosicielem dla trzech wolframowych strzał o długości 40 centymetrów i masie około 900 gramów każda.

Pocisk systemu Starstreak.
(Thales)

Pocisk nosiciel, zwany po angielsku bus, rozpędza efektory do prędkości powyżej Mach 3. Po odłączeniu silnika startowego włącza się silnik marszowy, który niesie strzały w pobliże celu. Każda strzała ma dwa zasadnicze człony: przedni, który obraca się w locie, i tylny, niezmieniający orientacji względem toru lotu. Po wypuszczeniu strzały naprowadzają się na cel za pomocą zmiany prędkości obrotowej przedniego członu i ruchów niewielkich powierzchni aerodynamicznych na korpusie.



Jeśli Czytelnik myśli sobie w tej chwili, że strasznie to wszystko przekombinowane – owszem, jest. Ale jak przekonała się załoga raszystowskiego śmigłowca, jest też zdumiewająco skuteczne. Strzały rażą cel w pierwszej kolejności energią kinetyczną, co samo w sobie powinno wystarczyć do strącenia wielu statków powietrznych. Bądź co bądź mówimy o blisko kilogramowym twardym (wolfram!) obiekcie poruszającymi się z wielokrotnością prędkości dźwięku. Ale na wszelki wypadek strzały zawierają też 450 gramów materiału wybuchowego PBX-98 detonowanego za pomocą zapalnika kontaktowego.

Drugą nietypową cechą jest system naprowadzania. Większość pocisków tej klasy stosuje naprowadzanie autonomiczne w podczerwieni za pomocą termolokatora. Pociski Starstreak stosują jednak naprowadzanie po podwójnej modulowanej wiązce laserowej. Z jednej strony ma to pewne wady – operator musi cały czas utrzymywać cel w polu widzenia i sam musi pozostać nieruchomy, a opromieniowanie przez laser może być wykryte przez systemy samoobrony celu (dodajmy jednak dla porządku, że według producenta – Thales Air Defence – wiązka ma zbyt małą moc, aby zdołały ją wykryć systemy ostrzegawcze).

Brytyjski sierżant z pociskami Starstreak w potrójnej wyrzutni LML (Lightweight Multiple Launcher).
(Graeme Main, Open Government Licence version 1.0)



Z drugiej jednak strony naprowadzanie po wiązce laserowej ma kluczową zaletę: pocisk jest właściwie nie do zmylenia, nie działają nań flary ani systemy walki radioelektronicznej. Jedynym sposobem obrony jest wyrwanie się celu poza wiązkę. Ale tu do gry wchodzi użycie podwójnej wiązki, oświetlającej większy obszar na powierzchni celu i tworzącej siatkę, dzięki której układ naprowadzania może prowadzić efektor z większą precyzją. Jest to zresztą często spotykany błąd w opisach działania systemu Starstreak: efektory nie naprowadzają się na odbicie wiązki (jak bomby kierowane laserowo), ale na obraz siatki interpretowany przez komputer naprowadzający.

Trzeba też mieć na uwadze minimalny czas na reakcję obronną. Nawet jeśli cel byłby w stanie wykonać manewr, który pozwoliłby zgubić wiązkę, trudno sobie wyobrazić, aby zdążył. Efektory osiągają cel w ciągu 3,5 sekundy od odpalenia. Uboczną korzyścią z systemu naprowadzania po wiązce laserowej jest możliwość niszczenia celów o ekstremalnie niskiej sygnaturze termicznej, takich jak niewielkie drony rozpoznawcze.

Samobieżne zestawy przeciwlotnicze Stormer z wyrzutniami Starstreak na pustyni

Samobieżne zestawy przeciwlotnicze Stormer z wyrzutniami Starstreak zblokowanymi w dwóch poczwórnych wyrzutniach.
(Mike Weston, UK MOD © Crown copyright 2005)

System może być używany jako klasyczny zestaw naramienny (na zdjęciu tytułowym), podobny do Pioruna czy Stingera, albo w potrójnej wyrzutni LML (Lightweight Multiple Launcher), którą można także umieszczać na lekkich pojazdach, albo też jako zblokowane wyrzutnie do instalacji na pojazdach opancerzonych. W służbie jest tylko wersja lądowa systemu, ale producent zapewnia, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby używać go na platformach morskich i powietrznych. Specjalnie dla AH-64 opracowano wersję o nazwie ATASK (Air To Air Starstreak), która jednak nie weszła do służby. Brytyjczycy informują, że przekazali Ukrainie tylko wyrzutnie naramienne, ale według ustaleń brytyjskich mediów do naszego wschodniego sąsiada trafiły także wyrzutnie LML.



Starstreak jest przeznaczony do zwalczania celów nisko lecących (do 1000 metrów) w niewielkiej odległości (do 5500 metrów). Nie jest to więc żadna Wunderwaffe na tle systemów takich jak Stinger i Piorun. Brak zapalnika zbliżeniowego również stanowi wadę, ponieważ wymusza doprowadzenie pocisku wprost do celu. Przekonaliśmy się jednak, że jest to bardzo skuteczny system przeciwlotniczy. A w razie potrzeby może też bez problemu niszczyć lekko opancerzone cele naziemne.

Być może dla obu stron szczególnie istotny okaże się jej wymiar psychologiczny. Ukraińców podbuduje na duchu świadomość, że dano im do ręki broń, przed którą nie ma obrony. Tymczasem rosyjskim pilotom śmigłowcowym, po których zachowaniu już teraz widać, że obawiają się ukraińskich przenośnych zestawów przeciwlotniczych, przybędzie kolejne zmartwienie. Flary, których tak obficie używają nad Ukrainą, mogą ich obronić przed Piorunami, Stingerami czy Striełami. Ale przed pociskiem systemu Starstreak obronić ich może co najwyżej błąd ukraińskiego operatora.

Zobacz też: Pierwsze zmodernizowane ATL2 dla francuskiej marynarki

Corporal Cameron Eden, RLC, UK MOD © Crown copyright 2022