Gęstniejąca wokół Syrii atmosfera sprawia, że o potencjalnym ataku dyskutują koła wojskowe i polityczne. Ośrodki naukowe starają się natomiast przybliżyć potencjał militarny reżimu Baszszara al-Asada. Przedstawia się on następująco.

Liczebność sił wojskowych

Profesor studiów nad bezpieczeństwem narodowym na Uniwersytecie Georgetown, Christopher Swift, oszacował, że oprócz regularnej armii syryjskiej, liczącej 70–80 tysięcy ludzi, al-Asad może wezwać pod broń członków alawickiej milicji. Milicja – licząca nawet do 100 tysięcy członków – jest obecnie najbardziej skuteczna w obronie swoich miejsc zamieszkania przed sunnickimi rebeliantami. W terenie miejskim będzie bardzo groźna również w walce z regularnymi oddziałami.

Wartościowym wsparciem dla al-Asada są elitarne jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej (Niru ye-Quds, dosłownie: Oddział Jeruzalem). Zresztą pomoc Iranu nie ogranicza się do zapewnienia doradców, ale obejmuje również dostawy broni i szerokie poparcie na arenie międzynarodowej. Ponadto oba państwa koordynują strategie wojskowe i prowadzą wspólne szkolenia dla żołnierzy. Christopher Swift stwierdził, że libański Hezbollah wysyła tysiące bojowników do Syrii, ale głównym zadaniem ugrupowania jest zapewnienie młodym ludziom szansy, aby stali się męczennikami w walce, a nie zorganizowane działania przeciw rebeliantom. Nawet jeśli tak jest, na pewno zmieni się to, gdy muzułmańskie terytorium najadą niewierni z Zachodu. Swift zapewnia również, że w ostatnich latach reżim skupił się na wewnętrznych zagrożeniach, przesuwając nacisk z projekcji siły poza granicami kraju na utrzymanie bezpieczeństwa wewnętrznego. Dlatego Syria zainwestowała w rosyjskie myśliwce i śmigłowce, a także zmodernizowała systemy obrony przeciwlotniczej.

Esprit de corps

Według amerykańskiego profesora kolejną zaletą jest morale. Syryjska armia będzie o wiele trudniejszym przeciwnikiem niż wojska Saddama Husajna. Trzonem syryjskich sił zbrojnych pozostają alawici, którym zależy na utrzymaniu kontroli państwa nad innymi grupami etnicznymi. Korpus oficerski stanowią ludzie z najwyższych warstw społeczeństwa pod względem dobrobytu i stanu posiadania. Dużą rolę odgrywa to, że są mniejszością, więc będą walczyć nie za kraj, lecz dla utrzymania statusu pobratymców.

Wyposażenie

Rebecca Grant, analityk pracująca w IRIS Independent Research, twierdzi, że Syria jest „naszpikowana rosyjskim sprzętem wojskowym różnych typów, począwszy od śmigłowców, a skończywszy na pojazdach pancernych”. Nie jest to żadną tajemnicą. Zagadkowa jest jednak ilość posiadanego sprzętu dobrej jakości. Wojska rządowe używają go regularnie, dlatego też znaczna część uzbrojenia na pewno jest mocno wyeksploatowana. Niemniej jednak reżim dysponuje dużą ilością sprzętu rosyjskiego, a także domieszką uzbrojenia z Iranu i Korei Północnej (chociażby Scudy typu B, C i D). Trzonem wojsk pancernych są czołgi T-72M oraz ich zmodernizowane wersje w liczbie 1600 egzemplarzy i T-62, których reżim ma około 1000 sztuk. Uzupełnieniem są czołgi T-55, które są jednak przestarzałe i wątpliwej jakości. W walkach wezmą udział również bojowe wozy piechoty BMP-1 i BMP-2, a także transportery opancerzone BTR-40, BTR-50 czy BTR-152. Sprzęt rodem z czasów zimnej wojny i z pewnością nienadający się do walki z nowoczesną armią globalnego mocarstwa.

Podobna sytuacja panuje w wojskach lotniczych, które w naszych rozważaniach stanowią kluczowy element, jako że Amerykanie oraz ich sojusznicy nie planują i nie będą planowali operacji lądowej. Sprzęt syryjskich sił powietrznych jest produkcji radzieckiej, podstawą lotnictwa myśliwskiego są przestarzałe MiG-i-23 i MiG-i-21, które nie będą stanowiły problemu dla USAF. Kłopoty mogą się pojawić przy starciu z MiG-ami-29, które według niektórych specjalistów są lepsze od F-16 w walce manewrowej. Przewagę Walczącemu Sokołowi zapewni jednak lepszy radar, który szybciej wykryje przeciwnika i pozwoli wystrzelić pocisk rakietowy AIM-120 AMRAAM. Co więcej, dużo będzie zależeć od samego pilota – amerykańscy są prawdopodobnie najlepsi, a na pewno lepiej wyszkoleni niż syryjscy czy irańscy. Tego typu starcia są z pewnością nie do uniknięcia. Aby zniszczyć stanowiska obrony przeciwlotniczej, na Syrię z pewnością uderzą Dzikie Łasice. Dowództwo wojsk lotniczych Syrii skorzysta ze swojego najlepszego sprzętu, aby temu zapobiec. Siły lotnictwa uzupełniają helikoptery szturmowe – produkcji radzieckiej, a jakżeby inaczej – Mi-24 i Mi-2. Syryjczycy do obrony przygotowani są lepiej niż reżim Saddama Husajna.

Syryjska obrona przeciwlotnicza

Jednak to nie MiG-i będą największym zagrożeniem. Wszak Syryjczycy, podobnie jak Egipcjanie oraz Irakijczycy, na zagranicznym sprzęcie znają się bardzo słabo. Duże problemy sprawią stanowiska przeciwlotniczych zestawów rakietowych. Zdaniem Rebekki Grant Amerykanie i sojusznicy zmarnują wiele miesięcy na obezwładnienie gęstej sieci stanowisk obrony przeciwlotniczej, którą tworzą rosyjskie kompleksy kierowanych pocisków rakietowych ziemia-powietrze Buk-M1, Tor-M1, S-125 i S-200. Bardzo duże znaczenie będą mieć dostarczone niedawno samobieżne przeciwlotnicze zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1, przeznaczone do zwalczania małogabarytowych, szybkich i zwrotnych celów, takich jak: samoloty, helikoptery, rakiety balistyczne, pociski kierowane i bezzałogowe aparaty latające. Mogą one również razić lekko opancerzone cele naziemne. Prawdopodobieństwo zniszczenia celu latającego wynosi od 0,7 do 0,95. Mimo że Rosjanie dostarczyli tylko dwanaście zestawów, ten tuzin zapewne sprawi atakującym dużo kłopotów.

Obok Pancyrów Syryjczycy dysponują jeszcze kilkoma typami tego uzbrojenia. Zestaw 9K331M Tor-M1 o zasięgu 12 kilometrów może zwalczać manewrujące samoloty i śmigłowce oraz pociski manewrujące. Z kolei 9K37M Buk-M1 przy użyciu pocisków 9M38 zwalcza podobne cele na małych i średnich wysokościach z odległości do 30 kilometrów. S-200 Wega może atakować cele odległe o 225 kilometrów. Dużym wyzwaniem będzie S-125 Newa mająca na koncie zestrzelenia wielozadaniowych F-16 (pierwsza wojna w Zatoce Perskiej i wojna w byłej Jugosławii) i trudno wykrywalnego F-117A Nighthawk (także była Jugosławia), mogąca niszczyć cele manewrujące na niskich pułapach. Do tego dochodzą samobieżne zestawy rakietowe 2K12 Kub (gąsienicowy) i 9K33 Osa (kołowy). To nie S-75, które neutralizowano w Iraku w 2003 roku, a już wtedy amerykańscy piloci mieli problemy z nowszymi typami zestawów przeciwlotniczych. Uzbrojenie dopełniają jak zawsze groźne, szczególnie w warunkach walki w terenie zurbanizowanym, przenośne systemy obrony przeciwlotniczej, których w Syrii jest pełno. W rękach żołnierzy znajdą się mniej zaawansowane wyrzutnie rakiet Igła-S i 9K32 Strzała 2, jednak już 9K34 Strzała 3 czy 9K38 Igła to większe wyzwanie dla potencjalnego celu. 9K38 może skutecznie atakować takie cele latające, jak: samoloty bezzałogowe, śmigłowce czy nisko lecące odrzutowce.

Przedstawiona ocena potencjału militarnego Syrii, choć należy zaznaczyć, że dokonana w sposób powierzchowny, pokazuje, iż obezwładnienie reżimu al-Asada nie będzie proste. W przypadku ataku nie można przypuszczać, że dojdzie do zatrzymania amerykańskiej potęgi, lecz wojsko być może będzie musiało się pogodzić z większymi niż w Iraku stratami w ludziach i sprzęcie, szczególne latającym. Nie do pozazdroszczenia może być też los strąconych lotników – niezależnie od tego, w czyje ręce wpadną na ziemi, grozić im mogą tortury i brutalna egzekucja, gdyż rebelianci również nie pałają miłością do Zachodu.

(militarytimes.com, armyrecognition.com, globalsecurity.org)

Vitaly V. Kuzmin, via Wikimedia Commons, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0