Amerykańskie siły powietrzne wybrały koncern Northrop Grumman na dostawcę nowego bombowca strategicznego w ramach programu Long Range Strike Bomber (LRS-B). Nowe bombowce zastąpią w służbie B-52 i B-1B. Zamówionych ma być przynajmniej sto samolotów. Nieoficjalnie mówi się, że samolot będzie nosił oznaczenie B-3, jednak w tej kwestii nie zapadły żadne oficjalne decyzje.

Nowy bombowiec ma być zdolny do operowania i przetrwania w każdej przestrzeni powietrznej, niezależnie od tego, jak nowoczesne systemy wykrywania i zwalczania samolotów będą zastosowane przez przeciwnika. LRS-B ma mieć możliwość zaatakowania dowolnego celu na świcie startując z terytorium Stanów Zjednoczonych.

Kontrakt podzielony jest na dwie części. Pierwsza obejmuje konstrukcję i rozwój samolotu i ma wartość dwudziestu jeden miliardów dolarów. Skonstruowana jest w taki sposób, że w razie przekraczania kosztów i harmonogramu zysk producenta będzie coraz mniejszy. Druga część kontraktu obejmuje dostawę dwudziestu jeden bombowców wczesnej serii produkcyjnej. Również w tej części zabezpieczono się przed nadmiernym wzrostem ceny i zapisano, że przy zamówieniu stu samolotów, cena jednej maszyny będzie mniejsza bądź równa 550 milionom dolarów według wartości z 2010 roku. Niezależni analitycy szacują cenę samolotu na 511 milionów dolarów za sztukę, czyli około jedną trzecią ceny B-2.

Siły powietrzne od trzech lat blisko współpracowały z przemysłem, tak żeby w bombowcach zastosowano jak najwięcej dojrzałych i sprawdzonych już technologii, które jednak nadal gwarantują osiąganie założonych wymagań. Bombowiec będzie zbudowany według zasady otwartej architektury, co ułatwi późniejsze modernizacje oraz zagwarantuje konkurencyjność dostawców przez cały czas służby.

Nie wiadomo jakimi silnikami napędzany będzie nowy samolot, ale rzecznik Pratt & Whitney pogratulował zwycięzcom, chociaż odmówił dalszych komentarzy na ten temat.

Northrop zostawił w pokonanym polu duet Lockheed Martin-Boeing, ale niemal pewny jest protest tych dwóch producentów. Sprawa może się ciągnąc latami, bo obie strony mogą sięgnąć po wsparcie bardzo wpływowych polityków ze swoich stanów.

(af.mil, defensenews.com, fot. U.S. Air Force Photo/Staff Sgt Samuel Rogers)