Władze Korei Południowej jakiś czas temu zdecydowały się na wyjątkowo ambitny program: budowę własnego myśliwca oznaczonego KF-X. Pół roku temu wiodącą rolę w jego opracowaniu powierzono koncernowi Korea Aerospace Industries (KAI). Teraz wszystko wskazuje na to, że program zabrnął w ślepy zaułek.

Problemy wynikły w sprawie transferu amerykańskich technologii. Południowokoreański urząd DAPA, odpowiadający za zakupy w dziedzinie obronności, ubiegał się o transfer w ramach offsetu towarzyszącego zakupowi czterdziestu myśliwców F-35 Lightning II. Seulowi zależało przede wszystkim na know-how na temat radaru AESA, niezbędnego elementu wyposażenia każdego opracowywanego obecnie samolotu myśliwskiego. Mimo że Lockheeda Martin był gotowy do współpracy, nieoficjalnie mówiło się od wielu miesięcy, że Waszyngton pod żadnym pozorem nie podzieli się wiedzą w zakresie konstruowania radarów z aktywnym skanowaniem fazowym.

W grę wchodzi jedynie sprzedaż i integracja pod kontrolą Stanów Zjednoczonych. To zaś nie uśmiecha się Koreańczykom po doświadczeniach z samolotem szkolno-bojowym T-50; zapisy umowy, na mocy której w T-50 montowane jest nowoczesne amerykańskie wyposażenie, uniemożliwiają eksport tej maszyny bez zgody Waszyngtonu.

Amerykanie niechętnie odnoszą się również do transferu technologii na trzech innych polach. Chodzi o systemy śledzenia w podczerwieni, systemy walki radioelektronicznej i zasobniki celownicze. W przypadku dwóch ostatnich dziedzin Koreańczycy zakładają, że mogą dać radę sami, ale w dwóch pozostałych, jak przyznał generał broni Park Shin-kyu z DAPA, będą zapewne musieli szukać wsparcia technicznego w Europie, albo u Dassaulta, albo w konsorcjum Eurofighter.

Urzędnicy DAPA są obecnie gremialnie krytykowani przez tamtejszą prasę za (nieuzasadnioną, jak się okazało) pewność, że uda im się przekonać Waszyngton do udostępnienia objętych ścisłą tajemnicą technologii. Przypuszcza się, że wiedzieli od dawna, iż ich starania spalą na panewce, ale nie przyznawali się do tego w obawie o własne stanowiska. Pojawiły się nawet oskarżenia o korupcję i obawy, że afera może zastopować kupno F-35.

Dalsze losy wartego około 15 miliardów dolarów programu KF-X stanęły pod znakiem zapytania. W radzie ministrów i w parlamencie Republiki Korei przydzielanie funduszy na rozwój KF-X nie budzi wielkiego entuzjazmu, tymczasem nie wiadomo, czy Indonezja, która pokrywa dwadzieścia procent kosztów, będzie chciała dalej się angażować w to przedsięwzięcie, jeżeli jego założenia ulegną radykalnym zmianom. A tak prawdopodobnie się stanie.

Według pierwotnych założeń południowokoreańskie wojska lotnicze miały kupić około 120 KF-X i wprowadzać je do służby od 2025 roku. Wobec odmowy Amerykanów na dotrzymanie tego terminu nie ma już szans.

(defensenews.com, aviationweek.com; rys. Korea Aerospace Industries)