W Korei Północnej odbyło się wczoraj wodowanie drugiego niszczyciela rakietowego typu Choe Hyon. Wprawdzie okręt zszedł na wodę, jednak nie tak, jak powinien. Kadłub jednostki zaklinował się na pochylni, przez co zsunął się burtą do wody. Co gorsza, wszystko działo się na oczach Kim Dzong Una, który określił incydent mianem „czynu przestępczego” i nakazał szybką naprawę niszczyciela.

Zaskakujące jest, że reżimowa agencja prasowa KCNA oficjalnie potwierdziła wypadek i przytoczyła słowa Kima na temat zdarzenia. W przeszłości Północ rzadko przyznawała się do jakichkolwiek niepowodzeń. Z drugiej strony, leżącego na burcie okrętu w stoczni w Ch’ŏngjinie trudno ukryć przed czujnym okiem satelitów, więc prędzej czy później zagraniczne media i tak dowiedziałyby się o incydencie.

Dyktator stwierdził, że bezpośrednią przyczyną wypadku była nieostrożność, co zhańbiło narodową dumę. KCNA przekazała, że uszkodzeniom uległa denna część kadłuba. Na podstawie obecnie dostępnych zdjęć satelitarnych trudno oszacować faktyczny zakres szkód. Jednostka leży na prawej burcie, przynajmniej częściowo zanurzona w wodzie. Kadłub przykryto niebieską plandeką, co ma ukryć faktyczne uszkodzenia i szczegóły konstrukcji.

Bliźniaczy niszczyciel zwodowano pod koniec kwietnia w stoczni wojennej w Nampo. Ta dysponowała dokiem pływającym, który umożliwia bezpieczniejsze wodowanie jednostek. Niestety jest przy tym mniej spektakularne niż zastosowane w Ch’ŏngjinie wodowanie za pomocą pochylni bocznej. Takie wodowanie niesie jednak za sobą większe ryzyko niepowodzenia, zwłaszcza w przypadku większych jednostek. Na przykład podczas wodowanie polskiej korwety dozorowej ORP Kaszub (240) doszło do przedwczesnego zsunięcia się rufy do wody.

Kim nakazał, aby naprawić uszkodzenia okrętu jeszcze przed czerwcowym posiedzeniem komitetu centralnego partii, jednak mało prawdopodobne jest, aby niszczyciel został do tego czasu „połatany”. Najprawdopodobniej podjęte zostaną próby ekspresowego podniesienia nienazwanej jeszcze jednostki, aby chociaż częściowo ogłosić sukces i zapobiec działaniu wody na podzespoły okrętu.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

CZERWIEC BEZ REKLAM GOOGLE 96%

Uszkodzony okręt jest drugą jednostką serii ujawnionej pod koniec ubiegłego roku, klasyfikowanych z reguły jako fregata rakietowa. Pjongjang sklasyfikował je jako niszczyciele wielozadaniowe. Pierwszy okręt o wyporności 5 tysięcy ton, według raportów opublikowanych przez reżim, został wyposażony w „najpotężniejszą broń” i zbudowany w ciągu 400 dni, wyłącznie dzięki sile północno­kore­ań­skiego przemysłu i lokalnej technologii. Oprócz tego Pjongjang realizuje program budowy okrętów podwodnych z napędem atomowym.

Kadłub nowych niszczycieli wykonany został w koncepcji stealth. Interesujące jest uzbrojenie i jego ilość na stosunkowo niewielkim kadłubie. Na dziobie prototypowego Choe Hyona (na zdjęciu tytułowym) ulokowano armatę, najprawdopodobniej automatyczną, o kalibrze między 76 a 127 milimetrów. Za nią – kilka modułów wyrzutni pionowych. Widoczne są mniejsze moduły VLS, przeznaczone najpewniej dla pocisków przeciw­lot­ni­czych, i zdecydowanie większe, mogące służyć do odpalania cięż­szych pocisków przeciw­lot­ni­czych lub, co bardziej prawdopodobne, pocisków manewrujących.

Na śródokręciu ulokowano dwie lokalne hybrydy zestawów artyleryjskich AK-230 i AK-630, po jednej na każdej burcie, i kilka stanowisk strzeleckich (manualnych lub zdalnie sterowanych). Między nadbudówką a kominem ulokowano konstrukcję przypominającą obudowę wyrzutni pocisków manewrujących, znaną z korwet typu Amnok. Ciekawiej robi się na rufie.

Wcześniej podejrzewano, że okręt może dysponować hangarem i lądowiskiem dla śmigłowca pokładowego. Północno­kore­ańscy projektanci poszli jednak w zupełnie innym kierunku. Wprawdzie zachowano coś, co wygląda jak lądowisko dla mniejszych śmigłowców, ale całkowicie zrezygnowano z hangaru. W jego miejsce pojawiły się kolejne wyrzutnie pionowe w podobnym układzie co na dziobie – mniejsze i większe. Niszczyciel ma w sumie 72 komory VLS. W dziobowej części okrętu ulokowano 32 mniejsze i 12 większych, a na rufie – 16 większych i 12 mniejszych.

Za kominem ulokowano system przeciw­lot­niczy, który łudząco przypomina rosyjski rakietowo-artyleryjski system obrony bezpo­śred­niej Kortik. Okręt wyposażono również w wyrzutnie celów pozornych, stanowiska karabinów maszynowych i najprawdopodobniej wyrzutnie torped. Kilka dni po wodowaniu okrętu prototypowego, przeprowadzono próbne strzelania rakietowe i artyleryjskie. Analizując zdjęcia uszkodzonego okrętu można założyć, że otrzyma podobny pakiet uzbrojenia i sensorów.

KCNA via x.com/CollinSLKoh