Niedawno przeprowadzone ćwiczenia sztabowe wykazały, że amerykańskie Dowództwo Logistyczne (US Transportation Command, TRANSCOM) jest podatne na ataki z powodu silnej zależności od partnerów cywilnych. Ćwiczenia opierały się na scenariuszu, że Stany Zjednoczone nie mają pełnego panowania w powietrzu i na morzu.

Lata zaniedbań

Stojący na czele dowództwa generał Darren McDew powiedział w Senacie, że ćwiczenia dostarczyły zaskakująco wielu nowych wniosków, ponieważ prowadzenie działań bez panowania w powietrzu i na wodzie jest czymś, czego amerykańskie siły zbrojenie nie doświadczyły od bardzo dawna. Wynik gry sztabowej jest tak alarmujący, że wpłynął na cały dotychczasowy sposób myślenia TRANSCOM-u.

Na taki rezultat pracowano od długiego czasu. Od lat dziewięćdziesiątych wycofywano samoloty transportowe C-141, a liczbę C-5 i C-17 znacznie ograniczono, zwiększając zależność od cywilnych przewoźników lotniczych. W przypadku wybuchu dużej wojny dziewięćdziesiąt procent żołnierzy i czterdzieści procent ładunków musiałoby być przetransportowane samolotami cywilnymi. W czasie „Pustynnej Burzy” te wskaźniki wynosiły odpowiednio sześćdziesiąt i dwadzieścia pięć procent. Problemem jest to, że cywilne firmy są bardzo podatne na ataki hakerskie, a ich samoloty są przystosowane do operowania w kontestowanej przestrzeni powietrznej znacznie gorzej niż wojskowe. Podobny problem dotyczy cywilnych statków transportowych.

Generał Darren McDew  | transport cywilny wojsko

Generał Darren McDew
(fot. USAF/ Airman 1st Class Joshual Eikren)

– Nie wezwałbym cywilnych przewoźników, żeby latali na tereny bronione – powiedział generał McDew. – To ograniczenie nie będzie problemem w pierwszej fazie walk, ponieważ mamy wystarczające własne zasoby samolotów i okrętów transportowych, żeby podążały za pierwszym uderzeniem w warunkach przeciwdziałania swobodnemu wykorzystaniu terenu. Problem powstanie po pierwszej fali, gdy TRANSCOM będzie musiał zwiększyć zależność od cywilnych przewoźników.

Wątpliwe cyberbezpieczeństwo

Jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo, z relacji generała wynika, że wiele firm transportowych nawet nie wie, że padło ofiarami ataków. Ale podniesienie standardów bezpieczeństwa w tych przedsiębiorstwach nie jest łatwe, ponieważ Departament Obrony nie może tym firmom narzucić własnych standardów.

– Gwarantuję, że każdy prezes uważa, że jego systemy bezpieczeństwa są na odpowiednim poziomie. Ważne jest pokazanie im różnicy między to co myślą, a tym, jak jest naprawdę. Nigdy dogłębnie nie przemyśleliśmy, co oznacza pójście na wojnę będąc tak zależnym od cywilnych przewoźników w kontestowanej przestrzeni – ostrzega McDew.

Generał uważa, że zamiast zmuszać firmy przepisami do zwiększenia cyberbezpieczeństwa, lepiej jest nawiązać współpracę z Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego i FBI, które powinny poszukać lepszych rozwiązań. Dodał, że TRANSCOM już pracuje z cywilnymi partnerami nad ich wzmocnieniem, tak by mogli działać chociaż na obrzeżach kontestowanego teatru działań wojennych.

W razie wojny w Korei

W razie wybuchu wojny na Półwyspie Koreańskim TRANSCOM ma środki transportowe, aby samodzielnie dostarczać zaopatrzenie wojskom amerykańskim przez trzydzieści dni. Gdy zacznie się zaangażowanie prywatnych przewoźników, okres ten wydłuży się do sześciu miesięcy, ale jeszcze dłuższy czas będzie wyzwaniem. – Mówiąc w skrócie, nie mamy takich możliwości, jakie chcielibyśmy mieć – dodał generał McDew.

kontrakt na KC-46A | transport cywilny wojsko

KC-46A

Generał dodał, że z powodu dotychczasowych zaniedbań zależność od cywilnych firm będzie się powiększała. Już teraz jest ona tak duża, że TRANSCOM traktuje ich jak czwarty komponent logistyczny obok komponentów wojsk lądowych, lotnictwa i marynarki wojennej. W dawniejszych czasach cywilni współpracownicy nie byli przez dowódców nawet nazywani partnerami, a dzisiaj nie ma wyboru i trzeba korzystać z ich usług, jeśli zadania mają być wykonane.

Potrzeba więcej cystern

Kolejnym wnioskiem płynącym z przeprowadzonych ćwiczeń jest ten, że być może konieczne okaże się zamówienie większej ilości latających cystern KC-46. – Nigdy w historii nie planowaliśmy naszych zasobów logistycznych pod kątem ich ewentualnych strat – powiedział generał McDew, dodając, że w świetle wyników gry sztabowej winien jest Senatowi przedstawić właściwsze liczny i fakty. Generał powiedział, że osobiście pomagał obliczyć wymaganą na dzisiaj liczbę latających cystern w celu zapewnienia ich usług na całym świecie.

W obliczu pierwszej w historii gry wojennej prowadzonej w warunkach przeciwdziałania ze strony przeciwnika swobodnemu wykorzystaniu terenu obecne liczby mogą być niewystarczające. Już teraz, w obliczu ograniczeń budżetowych, wypełnienie zaleceń będzie prawie że niemożliwe. A po dodaniu działania w kontestowanej przestrzeni powietrznej kwestia staje się jeszcze bardziej skomplikowana. – Nasze plany nie zakładają utraty latających cystern. Jeśli ich nie zastąpimy, każda strata będzie katastrofalna – ostrzegł generał.

(airforcemag.com)

Pedro Aragão, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported
Ken Fielding, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported