Według informacji pojawiających się w ukraińskich mediach rosyjski krążownik Moskwa projektu 1164 został trafiony dwoma pociskami przeciwokrętowymi Neptun. Okręt flagowy Floty Czarnomorskiej miał doznać poważnych uszkodzeń, przez co niezbędne było zalanie kilku przedziałów, aby wyrównać przechył. Co gorsza (dla Rosjan), w zachodniej części Morza Czarnego trwa obecnie sztorm.

Pierwotnym źródłem informacji jest Ołeksandr Karpiuk, znany pod pseudonimem Serg Marco, bloger i ochotnik obrony terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Wkrótce informację o tym, że Moskwa prawie poszła na dno, potwierdził także Anton Heraszczenko, doradca ministra spraw wewnętrznych.

–REKLAMA–

Jest to oczywiście bardzo dobra wiadomość, ale w tym momencie należy podchodzić do niej z dużą ostrożnością. Jeszcze w pierwszej połowie marca słyszeliśmy o rzekomym zatopieniu rosyjskiego okrętu patrolowego Wasilij Bykow projektu 22160, ostrzelanego przez ukraińską artylerię rakietową. Wokół tej sprawy wciąż utrzymuje się mnóstwo znaków zapytania, ale Bykow najprawdopodobniej ma się dobrze. Być może został uszkodzony, ale niemal na pewno wciąż pływa.

W początkowej fazie wojny Wasilij Bykow i krążownik rakietowy „dalekiej strefy morskiej i oceanicznej” Moskwa działały jako jeden zespół. To właśnie te okręty zaatakowały Wyspę Węży. W ostatnich tygodniach, jak pisze serwis Naval News, krążownik raczej się nie pokazywał, ale prawdopodobnie większość czasu spędził na południowy wschód od Odessy.

Pojazdy i personel baterii nadbrzeżnej systemu Neptun.
(Administracija Prezydenta Ukrajiny)

Możliwe, że wobec klęski planów desantu pod Odessą Moskwie powierzono wzmacnianie obrony przeciwlotniczej Krymu. Wprawdzie głównym uzbrojeniem okrętów projektu 1164 są P-1000 Wułkan o zasięgu szacowanym na 700 kilometrów, których głównym celem jest zwalczanie lotniskowców, ale takich celów się na Morzu Czarnym nie doczekają. Krążowniki dysponują jednak stosunkowo silnym uzbrojeniem przeciwlotniczym: ośmioma blokami po osiem wyrzutni systemu S-300F Fort o maksymalnym zasięgu 75 kilometrów przy użyciu pocisków 5W55RM. Wyrzutnie znajdują się za kominami, a przed nadbudówką z radiolokatorem 3R41 Wołna (miejsce to dobrze widać na zdjęciu tytułowym – na lewo od motorówki ustawionej obok komina).

Konstrukcja pocisków manewrujących Neptun, przeznaczonych do zwalczania celów lądowych i morskich, bazuje na przeciwokrętowym Ch-35. Ich zasięg wynosi około 280 kilometrów, masa głowicy bojowej – 150 kilogramów. Pierwszy kompleks RK-360MC Neptun odebrano 15 marca 2021 roku. Dywizjon składa się z sześciu wyrzutni pocisków USPU-360 (z dwudziestoma czterema pociskami w kontenerach), sześciu pojazdów transportowo-załadowczych TZM-360 (z czterdziestoma ośmioma pociskami), sześciu pojazdów transportowych TM-360 i punktu dowodzenia RKP-360.



Według producenta do zniszczenia okrętu o wyporności 5 tysięcy ton wystarczy pojedyncze trafienie; wyporność standardowa krążownika Moskwa to około 9400 ton. Zestaw może przejść z pozycji marszowej do bojowej w piętnaście minut. Zdolny jest do odpalenia salwy czterech pocisków w odstępie 3–5 sekund.

Aktualizacja (22.30): Szef odeskiej okręgowej administracji wojskowej Maksym Marczenko pisze, że informacja o trafieniu Moskwy dwoma pociskami systemu Neptun została potwierdzona. Nie wiadomo wszakże, jak i przez kogo. Wciąż nie możemy wobec tego mówić o pewności.

Przypomnijmy przy tej okazji, że nawet dwa pociski nie muszą wystarczyć do zatopienia tak dużego okrętu, niezależnie od tego, co mówi ich producent. Ale z drugiej strony brytyjski niszczyciel HMS Sheffield został wyeliminowany trafieniem jednego pocisku Exocet, w którym nawet nie detonowała głowica bojowa – wystarczyło, że zapłon paliwa spowodował niszczycielski pożar na okręcie.

Aktualizacja (01.10): Rosyjskie media potwierdzają, powołując się na ministerstwo obrony, że na pokładzie Moskwy wybuchł pożar, a całą załogę okrętu ewakuowano. Pożar miał spowodować detonację amunicji. Doniesień o trafieniu okrętu przez ukraińskie pociski oczywiście nie potwierdzono.

Aktualizacja (01.40): Nastroje u nas w redakcji są mniej więcej takie jak poniżej. Trzeba bowiem pamiętać, że jeśli na okręcie doszło do pożaru i eksplozji amunicji, a sytuacja wymusiła ewakuację całej załogi, nie może już być mowy o ocaleniu takiej jednostki, nawet jeśli ta jakoś o własnych siłach utrzyma się na wodzie. A jeśli pójdzie na dno, stanie się największym okrętem zatopionym wskutek działań bojowych po drugiej wojnie światowej. Na tę chwilę ów niechlubny tytuł należy się innemu okrętowi zatopionemu w wojnie falklandzkiej – krążownikowi General Belgrano.

Aktualizacja (02.05): Niepotwierdzone: Moskwa przewróciła się na lewą burtę. Standardowo krążowniki projektu 1164 są obsadzane przez załogę liczącą 485 osób. Zważywszy na sztorm – trudno sobie wyobrazić, aby wszyscy zdołali się ewakuować. A i tak „wszyscy” oznaczałoby w tym wypadku: ci, którzy przeżyli eksplozje ukraińskich pocisków, pożar i detonację amunicji. Być może zatopienie Moskwy przyniesie Rosjanom największą jednorazową stratę siły żywej w tej wojnie.

Aktualizacja (02.50): Odnotujmy jeszcze na koniec, że wczoraj Rosjanie opublikowali nagranie pokazujące zestrzelenie (czy raczej próbę zestrzelenia) drona Bayraktar TB2 przez fregatę Admirał Essen projektu 11356R Buriewiestnik. Możliwe, że sytuacja ta była ukraińską próbą generalną przed atakiem na Moskwę, ponieważ nieoficjalne doniesienia wskazują, że odpalenie pocisków systemu Neptun poprzedził właśnie przelot TB2 w pobliżu krążownika.

Trzeba jednak podkreślić, że tak naprawdę nie wiemy, czy to Ukraińcy zatopili Moskwę. Doświadczenia innych dużych rosyjskich okrętów każą dopuścić ewentualność wypadku czy wręcz sabotażu. Taką wersję wydarzeń zasugerował nawet znany dowcipniś – doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz.

Strata Moskwy będzie dla Moskwy pod względem operacyjno-taktycznym podwójnie bolesna. Nie dość, że rosyjska marynarka straciła cenny okręt o dużym potencjale przeciwlotniczym, zastąpienie go na tym akwenie przez jeden z dwóch pozostałych krążowników tego projektu będzie niemożliwe, ponieważ Turcja zamknęła cieśniny czarnomorskie. Wobec tego ani Wariag, ani Marszał Ustinow nie mogą legalnie wejść na Morze Czarne.

Aktualizacja (13.05): Rosyjskie ministerstwo obrony informuje, że zlokalizowano i opanowano pożar na Moskwie oraz zapobieżono dalszym eksplozjom amunicji. Okręt utrzymuje się na wodzie i zostanie podjęta próba odholowania go do portu (zapewne Sewastopola).

W praktyce jest to mało istotne rozróżnienie – zatopiona czy poważnie uszkodzona, Moskwa w tej wojnie udziału już nie weźmie.

Aktualizacja (18.05): Według informacji upublicznionych przez Pentagon Moskwa wciąż utrzymuje się na wodzie i przemieszcza się w kierunku wschodnim.

Aktualizacja (22.20): Akurat w 110. rocznicę zatonięcia Titanica (co stało się nocą z 14 na 15 kwietnia) rosyjskie media informują, że krążownik Moskwa zatonął podczas holowania w warunkach sztormowych. Załogę ewakuowano na pokłady innych okrętów Floty Czarnomorskiej. Dokładnych okoliczności zatopienia wciąż nie znamy, ale możemy tę kwestię zostawić na powojnie. Prędzej czy później dowiemy się, jaka jest prawda. A tymczasem, jak rzekł Horacy, nunc est bibendum.

Aktualizacja (22.36): W lipcu 2020 roku opublikowaliśmy artykuł podsumowujący plany odnośnie do przyszłości tego okrętu: Krążownik Moskwa może służyć aż do 2040 roku. O, słodka naiwności…

Zobacz też: Iran ćwiczy atak rakietowy na ośrodek nuklearny Dimona

mil.ru