Amerykańska marynarka wojenna szykuje coraz więcej planów związanych z okrętami FFG(X). Podobnie jak w innych flotach fregaty mają być końmi roboczymi.

FFG(X) mają zarówno wykonywać zadania drugorzędne, jak i wnosić wkład do misji pierwszoplanowych. Głównym założeniem jest tutaj przejęcie zadań, w których potencjał niszczycieli typu Arleigh Burke nie jest konieczny, żeby nie powiedzieć: jest marnowany. W opracowaniu przyszłej doktryny użycia fregat wykorzystane zostać mają między innymi doświadczenia z eksploatacji okrętów klasy LCS.

Po serii wpadek i wypadków US Navy zdecydowała wprowadzić na LCS-ach system rotacji załóg znany z atomowych okrętów podwodnych. W systemie tym do jednego okrętu przypisane są dwie załogi, z których jedna znajduje się na pokładzie, a druga przechodzi szkolenie na lądzie. Takie rozwiązanie pozwala na bardziej intensywne wykorzystanie jednostki.

Trening, który załogi FFG(X) będą przechodzić na lądzie, ma być jak najbardziej zbliżony do warunków rzeczywistych. W tym celu powstać mają nowe zaawansowane ośrodki szkoleniowe. W następstwie wypadków niszczycieli Fitzgerald i John S. McCain szczególnie dużo uwagi zostanie poświęcone szkoleniu oficerów nawigacyjnych.

Zobacz też: Pięciu kandydatów do konkursu FFG(X)

(defensenews.com)

Lockheed Martin