Zwolennicy nowego amerykańskiego bombowca strategicznego wzywają Siły Powietrzne do zmiany podejścia do tego samolotu. Zamiast o osiemdziesięciu czy stu sztukach powinno się mówić o zapotrzebowaniu na minimum sto maszyn. W przeciwnym wypadku przy ustalaniu budżetu politycy zawsze będą przyjmować tę niższą liczbę i przez to ograniczać fundusze na LRS-B.

Niektórzy wzywają nawet do zamówienia minimum 174 bombowców, które stanowiłyby wyposażenie dwunastu aktywnych eskadr po dziesięć maszyn, a pięćdziesiąt cztery pozostałe samoloty byłyby używane do szkolenia i stanowiłyby rezerwę.

Wraz ze zbliżaniem się do początku seryjnej produkcji LRS-B będzie napotykał na coraz więcej przeciwników, którzy chcieliby skierować przeznaczone na niego fundusze na inne cele. Najpoważniejszymi konkurentami o pieniądze budżetowe będą oczywiście F-35 i KC-46, ale tez mniejsze programy jak T-X czy następca JSTARS.

W walkach o względy polityków LRS-B może stać na gorszej pozycji, ponieważ na razie firmy kooperujące z Northropem i będące poddostawcami systemów dla bombowca są utajnione, a zatem nie można się pochwalić przed politykami tworzeniem nowych i utrzymywaniem dotychczasowych miejsc pracy – decydującym czynnikiem, na który patrzą decydenci. Pokazanie pozytywnego, ekonomicznego oddziaływania na lokalne gospodarki zapewniłoby programowi bombowca więcej zwolenników w Kongresie.

(flightglobal.com, fot. U.S. Air Force photo/ Staff Sgt. Bennie J. Davis III)