7 października 2001 roku, niecały miesiąc po zamachu na wieże World Trade Center, rozpoczęła się inwazja na Afganistan. Pod przywództwem Stanów Zjednoczonych do walki z kontrolowanym przez talibów rządem w Kabulu ruszyła także Wielka Brytania. Seria nalotów przeprowadzonych przez lotnictwo, w tym bombowce strategiczne B-2A Spirit, i marynarkę wojenną była początkiem lądowej kampanii Sojuszu Północnego, która ruszyła w kierunku największych miasta Afganistanu, w tym i stolicy – Kabulu.

Tłem rozpoczęcia zbrojnej interwencji w Afganistanie było odrzucenie ultimatum, które postawił talibom ówczesny prezydent George W. Bush. Żądał on między innymi wydania Amerykanom członków Al-Ka’idy i udzielenia dostępu do obozów treningowych, z których terroryści mieli korzystać w Afganistanie. Żądania przedstawione przez Amerykanów były pokłosiem zamachu z 11 września.

Oprócz działań prowadzonych w powietrzu do walk włączył się opozycyjny Sojusz Północny, który rozpoczął wyzwalanie kolejnych miast spod władzy rządu w Kabulu. Powstały w 1992 roku Sojusz przyczynił się do upadku prezydenta Mohammada Nadżibullaha, jednak już po czterech latach musiał stanąć do walki z talibami. W chwili rozpoczęcia interwencji państw zachodnich siły Sojuszu liczyły około 15 tysięcy bojowników, którzy wywodzili się głównie spośród Tadżyków, Uzbeków i Hazarów.

Amerykańscy żołnierze z oddziałem Sojuszu Północnego w listopadzie 2001 roku
(fot. US Army)

W momencie dojścia sił opozycyjnych pod Kabul pod kontrolą nowych władz było już 40% terenów Afganistanu. W przeddzień wejścia do stolicy zajęto Mazar-i Szafir, największe miasto na północy kraju, a także strategiczne skrzyżowanie na drodze do Uzbekistanu.

Afgańskie oddziały ze wsparciem żołnierzy amerykańskiej 5. Grupy Sił Specjalnych uderzyły na Kabul 13 listopada. Osłabione trwającą od przeszło miesiąca kampanią lądową i powietrzną talibowie i walczący u ich boku bojownicy Al-Ka’idy nie byli w stanie sformować skutecznej defensywy i praktycznie bez walki poddali miasto.

Upadek stolicy nie był jednak punktem zwrotnym wojny przeciwko talibom ani tym bardziej przeciw terrorystom Usamy ibn Ladina. Pod władaniem upadającego rządu nadal znajdowała się ponad połowa kraju, która – jak się miało okazać – aż do zakończenia międzynarodowej misji Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) nie osiągnęła stabilności. Nawet dziś w niektórych regionach kraju trwają zacięte walki, a siły rządowe – teraz już demokratycznie wybranego rządu – doznają bolesnych strat.

Zobacz też: Afganistan droższy niż Plan Marshalla

(theguardian.com, bbc.com, economist.com)

Cpl. James L. Yarboro, US Marine Corps