Marco Polo – pierwszy europejczyk, który odbył wyprawę do Chin, a następnie wszystko, co tam widział, spisał w książce, która stała się pierwszym na Starym Kontynencie źródłem wiedzy o odległych azjatyckich krainach. Mniej więcej tyle wszyscy wiemy o tym weneckim kupcu z XIII wieku. Jednak im bardziej będziemy wchodzić w szczegóły, wgłębiać się w życie Marca oraz sporządzoną przez niego relację, tym więcej wątpliwości zacznie pojawiać się w naszych głowach i stawiać będziemy coraz więcej pytań. Część z Was na pewno spotkała się pewnie nawet z tezą, że Marco Polo nigdy w Chinach nie był, a najodleglejszym miejscem, do którego wypuścił się z rodzinnej kupieckiej republiki, był Konstantynopol, zaś wszystko, co o Azji napisał, wcześniej zasłyszał od innych kupców lub zmyślił. Jednak nawet ci, dla których oczywistym jest, że wenecki kupiec odwiedził państwo Kubilaj-chana, mają wiele pytań i zastrzeżeń co do wiarygodności jego opowieści.

Aby nieco, a właściwie bardzo, rozjaśnić sytuację wokół tajemniczego acz sławnego wenecjanina, Laurence Bergreen napisał książkę, której celem jest nie tylko przedstawienie po raz kolejny historii Marco Polo, ale przedstawienie jej z różnych punktów widzenia, opisując wszelkie sporne kwestie. Autor jest absolwentem Uniwersytetu Harvarda i autorem kilku innych książek biograficznych, między innymi o Magellanie, Louisie Armstrongu czy Alu Capone.

Książka ma bardzo prostą, ale przez to przyjazną czytelnikowi konstrukcję. Autor po prostu opowiada po kolei dzieje Marco Polo od czasów przed jego urodzeniem, aż do czasów nam współczesnych, gdzie koncentruje się na „życiu” samej kroniki, która powstała w wyniku podróży do Chin. Jednocześnie nie opowiada czytelnikowi całego dzieła sporządzonego przez podróżnika, ale opisuje je swoimi słowami, a cytaty z oryginału stosuje tylko tam, gdzie jest mu to potrzebne do jakiegoś konkretnego celu, na przykład wytłumaczenia, co dokładnie Marco miał na myśli. Trzeba pamiętać, że pomimo jego podróży i poznania sporego kawałka świata – być może większego niż jakikolwiek Europejczyk przed nim – był on tylko zwykłym kupcem i jego żywiołem był handel nie zaś kartografia czy historia, a zasób wiedzy posiadanej przez niego i jemu współczesnych na temat otaczającego ich świata był niewielki. Dlatego też koniecznym było objaśnienie, jakie współczesne miejsca ma na myśli wenecki kupiec, mówiąc o tych wszystkich średniowiecznych azjatyckich krainach. Tak jest nie tylko w przypadku nazw geograficznych, ale także z wieloma innymi rzeczami obecnymi w Azji, a o których przeciętny Europejczyk w tamtych czasach nigdy nie słyszał i nie miał na nie odpowiednich nazw, tworzył więc je na własne potrzeby sam, lecz wiele z nich nic nam dzisiaj nie powie, stąd konieczne są wyjaśnienia.

I tak przez cała książkę autor serwuje nam kolejne kawałki kroniki, objaśniając je następnie Czytelnikowi. Dotyczą one nie tylko tak dosyć błahych i prostych do rozwiązania zagadek jak nazwy geograficzne czy nazwy innych zwierząt i rzeczy, ale też wielu innych wątpliwości, jakie nasuwają się przy czytaniu relacji z chińskiej wyprawy. Do najważniejszych należy ta, czy Marco Polo w ogóle dotarł na dwór wielkiego mongolskiego chana – najpotężniejszego ówczesnego władcy na świecie – czy był u niego na służbie i czy naprawdę odwiedził wszystkie miejsca, które opisał. Różnie z tym bywa, ale większość, a przy tym wszystkie kluczowe kwestie, są rozstrzygane na korzyść jaśnie pana Polo, jak sam zwykł o sobie mówić. Gdzie autor nie daje wiary jego relacji, tłumaczy, co skłoniło go do takich sądów, powołuje się na konkurencyjne wobec włoskiego kupca źródła, kronikarzy arabskich, chińskich i inne. Konfrontuje jego relacje ze średniowiecznymi kronikami, które były odkrywane stosunkowo niedawno.

Trudno właściwie zaliczyć książkę do jednego, konkretnego gatunku. Nie jest to bowiem typowa biografia, ale raczej książka o książce, uzupełniona elementami biograficznymi samego Marca, jak i osób towarzyszących mu w czasie podróży, a także elementami zwykłej książki historycznej opowiadającej o dawno minionych czasach, kiedy to Mongołowie stanowili postrach całego świata. Nie jest to jednak ważne, ponieważ czymkolwiek ta książka by nie była, czyta się ją świetnie. Autor nie jest suchym dokumentalistą stwierdzającym jedynie fakty, widać, że to, co robi, naprawdę sprawia mu przyjemność. Ubarwił opowieść licznymi docinkami, czasem żartobliwymi, czasem złośliwymi czy też szyderczymi, a jeszcze innym razem ciepłymi komentarzami o niemal wszystkich bohaterach przewijających się na kartach książki.

W ten oto sposób wraz z wyjaśniającym nam wszystkie meandry autorem, przemierzamy rozległe terytoria Azji, aż docieramy z powrotem do Wenecji, gdzie historia Marco Polo ma swój koniec. Lecz książka ma swój bieg dalszy, gdzie pan Bergreen zapoznaje nas jeszcze z historią samej kroniki spisanej przez Marca, a dokładnie rzecz biorąc jego pomocnika. W przeciągu wieków powstało kilkanaście różnych wersji tej relacji, a wiele z nich było do siebie kompletnie niepodobnych, często też wręcz zakłamywały oryginalny tekst i to, co o dalekich stronach chciał nam jaśnie pan Marco przekazać. Dlaczego tak się działo, jaki to miało wpływ na postrzeganie opowiedzianych tam historii oraz jak sprawa odysei Marco Polo do Chin ma się dzisiaj – również o tym wszystkim dowiecie się z niniejszej książki.

„Marco Polo. Od Wenecji do Xanadu” została wydana przez wydawnictwo Rebis. Każdy, kto wcześniej czytał którąś z naszych recenzji, wie, czego się po nim spodziewać. Same książki mogą być lepsze lub gorsze, ale pod względem wydawniczym nie ma się do czego przyczepić. Książka została wydana w estetycznej twardej oprawie z obwolutą, a tekst uzupełniono trzema wkładkami ze zdjęciami, a także obszernymi przypisami, które zostały jednak przygotowane w taki sposób, że nie odrywają czytelnika od głównego wątku i nie przeszkadzają w czytaniu. Mamy także obszerną bibliografię, dla tych, którzy tematem wyprawy Marco Polo chcieliby się zająć bliżej. Tu kolejny ukłon w stronę wydawcy, bo przy tych zagranicznych książkach, które ukazały się w polskim przekładzie podano także polskie tytuły, aby zainteresowany czytelnik, mógł łatwiej do nich dotrzeć.

Jak stali czytelnicy pewnie wiedzą, średniowiecze nie jest moim ulubionym okresem historycznym i rzadko sięgam po książki o tej tematyce, ta jednak ma w sobie to coś, co sprawiło, że mnie wciągnęła. Znajdujące się na okładce zdanie stwierdzające, że jest to „barwna – na poły biografia, na poły dziennik z podróży – kronika losów człowieka, który poszerzył horyzonty ludzkiej wiedzy i wyobraźni” bardzo dobrze tu pasuje. Z całą pewnością, warto po nią sięgnąć.