W wieku XIX, nazwanym stuleciem żelaza, maszyn i pary, nastąpiła rewolucja przemysłowa, która wywarła olbrzymi wpływ na rozwój flot wojennych i handlowych. Wynaleziona w XVIII wieku maszyna parowa została udoskonalona i znalazła szerokie zastosowanie nie tylko w przemyśle, lecz także w komunikacji, między innymi do napędu statków morskich. Drewno, będące dotąd podstawowym materiałem w wielu dziedzinach produkcji, zostało zastąpione w połowie XIX wieku przez żelazo, a w końcu tegoż stulecia przez stal. Te same przemiany nastąpiły także na morzach i oceanach. Na okrętach i statkach próbowano zastosować wiele nowych wynalazków, rozwiązań konstrukcyjnych i udoskonaleń technicznych. Do pierwszych, przyjętych na okrętach wojennych nie bez oporów, należała maszyna parowa.

W średniowieczu wymiana napędu wiosłowego na żaglowy trwała przez dwa stulecia. W XIX wieku natomiast napęd żaglowy ustąpił miejsca parowemu w ciągu kilkudziesięciu lat. Podobnie jak w średniowieczu przez pewien czas stosowano na okrętach jednocześnie napęd żaglowy i wiosłowy, tak też i w XIX wieku nastąpił niejako okres przejściowy, podczas którego stosowano na okrętach podwójny rodzaj napędu – żaglowy i parowy, ale okres ten trwał stosunkowo krótko, gdyż już w latach siedemdziesiątych XIX stulecia zaniechano ostatecznie takiej praktyki. Dzięki maszynie parowej okręty zwiększyły swoje zdolności żeglugowe, zwłaszcza prędkość i zdolność manewrową. Drugą, dość szybko przyjętą innowacją, było zastąpienie w budownictwie okrętowym drewna przez żelazo i stal. Była to innowacja bodaj jeszcze donioślejsza niż zmiana napędu, drewno bowiem niemal od początków żeglugi stosowane było jako zasadniczy budulec okrętowy i ograniczało możliwości budowy dużych okrętów. Dzięki zastosowaniu żelaza i stali zwiększyła się wytrzymałość kadłubów, a to umożliwiło budowę okrętów o znacznie większej wyporności. Z każdym niemal rokiem wzrastała siła bojowa okrętów przez stosowanie coraz nowszych dział i pocisków o większej celności i donośności. Pojawiły się także zupełnie nowe rodzaje broni, takie jak torpeda i mina.

Jednak nim to wszystko nastąpiło, do połowy XIX wieku we flotach wojennych przeważały jeszcze okręty żaglowe. Maszyna parowa, jeszcze niepewna w eksploatacji, wymagała dużych zapasów węgla, a ponadto miała tę niedogodność, że pędnikami były początkowo olbrzymie koła łopatkowe, umieszczone na burtach jednostek. Koła te, wystające ponad pokład, utrudniały rozmieszczenie artylerii na burtach, a podczas bitwy narażone były na uszkodzenia. Dopiero w połowie XIX wieku, kiedy na okrętach jako pędniki zaczęto stosować śruby, umieszczane w podwodnej części kadłuba, napęd parowy zaczął wypierać napęd żaglowy. Nieufność do maszyny parowej była jednak jeszcze duża. Do około 1875 roku oprócz niej umieszczano na okrętach potężne maszty z ożaglowaniem. Była to faktycznie flota żaglowa z maszynami parowymi, a okręty nazywano parowo-żaglowymi.

Jednocześnie z wprowadzeniem napędu parowego zmieniała się konstrukcja okrętów, drewno zaczęto zastępować żelazem i stalą. Początkowo okręty parowe miały jeszcze kadłuby wykonane z drewna, ale rychło przekonano się, że wraz z rozwojem artylerii kadłuby drewniane są za słabe. Dlatego zaczęto je wzmacniać żelazem, a wkrótce potem rozpoczęto budowę całkowicie żelaznych kadłubów.

Tak oto pojawiły się żelazne okręty, które zaczęto nazywać okrętami pancernymi lub krócej pancernikami. Pierwsze takie jednostki wybudowano we Francji, a następnie w Anglii.

Na rozwój pancerników olbrzymi wpływ wywarło szybkie doskonalenie artylerii okrętowej. Wprowadzono nowe działa z gwintowanymi lufami, nadające pociskom w locie ruch obrotowy. Pociski zmieniły kształt na cylindryczny. Zaczęto ładować je od strony wlotu lufy, a nie przez wylot. Wielkość działa określał nie ciężar kuli, lecz średnica lufy. Wzrastał także kaliber dział, udoskonalono ich ładowanie, przez co wzrastała ich szybkostrzelność. Na początku XX wieku pojawiły się aparaty centralne do zdalnego odpalania i kierowania działami. Całą artylerią można było kierować z jednego stanowiska dowodzenia, a ogień prowadzić salwami, oddawanymi na rozkaz osoby kierującej strzelaniem. Do mierzenia odległości od celu zaczęto stosować dalmierze.

Wszystkie te udoskonalenia wpłynęły na znaczne zwiększenie mocy bojowej artylerii. Zwiększyła się zwłaszcza donośność i celność ognia, jej szybkostrzelność i siła niszcząca. Ciężka artyleria mogła być instalowana tylko na odpowiednio dużych okrętach, gdyż ciężar lufy działa kalibru 381 mm wynosił 100 ton. Lufa taka wymagała silnego umocowania, a więc podstawy o solidnej i ciężkiej konstrukcji. W celu uchronienia jej przed pociskami przeciwnika należało zabezpieczyć ją odpowiedniej grubości pancerzem stalowym. Działa okrętowe zaczęto więc montować w wieżach pancernych, przy czym grubość pancerza z zasady równała się kalibrowi dział.

Ciężar całego działa z wieżą pancerną wynosił kilkaset ton. W miarę zwiększania kalibru dział i siły przebijalności pocisków trzeba było także zwiększać grubość pancerza na burtach okrętów, aby uchronić je przed szybką zagładą. Tak więc wynikła z tego powodu rywalizacja między artylerią a pancerzem. Na wzrost kalibru dział odpowiadano wzrostem grubości pancerza. Ta ciągła rywalizacja między pancerzem a artylerią zmuszała konstruktorów do nieustannego wprowadzania różnych udoskonaleń w budownictwie pancerników, które niejednokrotnie jeszcze przed zakończeniem ich budowy okazywały się już okrętami przestarzałymi…

Nieco historii… Od Prus do Niemiec, czyli potęga lądowa bez floty

W początkach XVIII w. powstało nad Bałtykiem nowe państwo, które rychło przekształciło się w mocarstwo, a choć na morzu do połowy XIX w. nie dysponowało większymi siłami floty, to jednak w polityce bałtyckiej odgrywało dużą rolę.

Państwem tym były Prusy, powstałe z Brandenburgii i Prus Książęcych, które w 1701 r. elektor brandenburski Fryderyk III przekształcił w królestwo i rozpoczął w nim panowanie jako król Fryderyk I.

Powstające państwo pruskie objęło również kilka księstw na terenach Niemiec, uzależnionych już wcześniej od Brandenburgii, a następnie rozpoczęło ekspansję, zmierzającą do powiększenia i połączenia swych posiadłości. W wielkiej wojnie północnej (1700-1720) Prusy opanowały Szczecin wraz z częścią Pomorza (tereny odebrane Szwecji), a w drugiej połowie XVIII w. jako silne państwo uczestniczyły w rozbiorach Polski, zagarniając jej ziemie nadmorskie wraz z Gdańskiem. Po wojnach napoleońskich przejęły od Szwecji resztę jej posiadłości na Pomorzu wraz z wyspą Rugią, rozciągając swe władztwo nad Bałtykiem od Kłajpedy aż po Stralsund.

Praktycznie władztwo rozciągało się aż do Lubeki, gdyż Prusy zdołały uzależnić od siebie dwa formalnie niezależne księstwa na terenach Meklemburgii. Tak więc całe południowe wybrzeże Bałtyku znalazło się pod panowaniem Prus, których władcy nie pretendowali jeszcze do panowania na Bałtyku, ale tworząc silne gospodarczo i militarnie państwo budowali do tego mocne podstawy.

Widoczne zmiany w tym kierunku nasiliły się od połowy XIX w. Prusy zaczęły odgrywać na Bałtyku coraz większą rolę. Początkowo nie dysponowały one silną flotą wojenną, utrzymywały jednak liczną i dobrze zorganizowaną armię lądową, a celem ich polityki stało się podporządkowanie sobie mniejszych państw niemieckich, nad którymi hegemonię chciała także utrzymać Austria. Z rywalizacji tej zwycięsko wyszły Prusy. Zanim jednak przystąpiły do generalnej rozprawy z Austrią, wspólnie z nią wystąpiły przeciw Danii, popierając separatystyczne dążenia w trzech należących do Danii prowincjach: Lauenburgu, Holsztynie i Szlezwiku.

Pierwszą próbę oderwania tych prowincji Prusy poczyniły podczas wojny w latach 1848-1850, ale skończyła się ona niepowodzeniem. Druga próba, przedsięwzięta w latach 1863-1864, przyniosła sukces. Trzy prowincje zostały oderwane od Danii, ale stały się kością niezgody między zwycięskimi mocarstwami. Spór o nie doprowadził do wojny między Prusami i Austrią, podczas której armia pruska odniosła 03.07.1866 r. walne zwycięstwo pod Sadową. Austria została zmuszona do wycofania się z wojny i uznania hegemonii Prus nad państwami niemieckimi.

W cztery lata później kanclerz Prus Otto von Bismarck sprowokował wojnę z Francją, podczas której armie pruskie święciły nowy triumf. W ciągu kilku miesięcy Francja została pokonana, a za zawarty pokój 10.05.1871 r. we Frankfurcie nad Menem zapłaciła odstąpienia Prusom Alzacji i północno-wschodniej Lotaryngii. Nieco wcześniej proklamowano w Wersalu powstanie Cesarstwa Niemieckiego z dominującą rolą Prus (18.01.1871), w skład którego weszły 22 państwa, 3 wolne miasta i Alzacja z częścią Lotaryngii. Niemcy w stosunkowo krótkim czasie stały się potęgą przemysłową, a jednocześnie przystąpiły do ekspansji kolonialnej, zajmując w latach 1884-1885 znaczne obszary w Afryce i liczne wyspy na Pacyfiku. Przystępując do rywalizacji z innymi mocarstwami, zjednoczone Niemcy intensywnie rozbudowywały siły zbrojne, zwłaszcza flotę wojenną, bez której nie można było współzawodniczyć z innymi mocarstwami w walce o kolonie.

Pierwsze eksperymenty morskie i początek rozbudowy pruskich sił morskich

Pierwsza pruska próba utworzenia sił morskich miała miejsce podczas wojny siedmioletniej (1756-1763), która zakończyła się jednak całkowitym fiaskiem i kompromitacją. W rejonie ujścia Odry, na przybrzeżnych wodach Zatoki Pomorskiej, utworzono niewielką flotyllę, która miała stanowić zalążek floty pruskiej. Składała się ona z 8 galer i kilkunastu łodzi żaglowo-wiosłowych, mających na pokładach 106 lekkich dział i ok. 700 marynarzy.

Jednakże siły te nie przedstawiały większej wartości bojowej i w starciu z eskadrą szwedzką, które miało miejsce przy ujściu Odry (11.09.1756) zostały rozgromione. Potyczka ta nie miała większego wpływu na przebieg działań wojennych, uczestniczyły w niej bowiem niewielkie siły, ale odnotowana została w historii jako pierwsza bitwa floty pruskiej.

Pierwsze i konkretne kroki w utworzeniu pruskich sił morskich podjęto jednakże dopiero w latach czterdziestych XIX w. Państwo pruskie dysponujące do tej pory tylko silną i prężną armią lądową, mającą bogatą tradycję, postanowiło w końcu zająć się także budową silnej floty wojennej. Bowiem państwo dysponujące dość rozległą linią brzegową z dostępem do morza, nie mogło obyć się bez floty.

Utworzono więc jej pierwsze struktury organizacyjne, siły morskie były jednak niewielkie. Słaba i młoda marynarka wojenna Prus, pozostająca w cieniu potężnej i sposobiącej się do wielkich zwycięstw armii, znajdowała się wówczas w pożałowania godnym stanie. Przeszła ona swój pierwszy, poważniejszy chrzest bojowy w wojnie z Danią (1848-1849). W potyczce przy wyspie Helgoland (04.06.1849) eskadra pruska w starciu z eskadrą duńską poniosła porażkę.

Podwaliny pruskiej, a po zjednoczeniu niemieckiej marynarki wojennej, która w bardzo krótkim czasie miała się stać silną i potężną siłą morską, dała kolejna wojna z Danią (1863-1864). Flota pruska w chwili wybuchu wojny była już znacznie liczniejsza, liczyła 31 okrętów parowych, 8 żaglowych i 40 wiosłowych – łącznie 79 jednostek z 362 działami. Nie była to jeszcze imponująca siła, ale wystarczająca już do obrony własnego wybrzeża.

Jej pierwszym dowódcą był admirał książę Adalbert. Wśród okrętów parowych najsilniejsze były 4 korwety: „Arcona”, „Gazelle”, „Wineta” i „Nymphe”. Wśród okrętów żaglowych najsilniejsze były 3 fregaty: „Gefion”, „Thetis” i „Niobe”. Była to główna siła i podstawa całej floty pruskiej. Podczas trwania tej wojny, rodząca się pruska flota, przeszła kolejny chrzest bojowy.

16.03. 1864 r. doszło do potyczki morskiej przy wyspie Rugia, gdzie pruska eskadra zmierzyła się z eskadrą duńską. Jej wynik był niekorzystny dla strony pruskiej. Do drugiej potyczki morskiej doszło przy wyspie Helgoland (09.05.1864), gdzie eskadra austriacka pod dowództwem kmdr. Tegetthoffa, złożona z dwóch fregat i wsparta niewielką pomocą pruską, pokonała eskadrę duńską.

Po zwycięstwie nad Danią, w którym siły morskie odegrały znaczącą rolę, rozpoczęto dalszy rozwój floty. W jej skład zaczęły wchodzić pierwsze okręty opancerzone. Pierwszy pruski okręt pancerny zbudowano w stoczni w Gdańsku w 1868 r. Była nim korweta „Hansa”. Inne okręty pancerne zakupiono w Anglii i Francji w latach 1865-1869, które również zasiliły siły floty. Były to fregaty pancerne: „König Wilhelm” i „Kronprinz” oraz „Friedrich Carl”.

W 1865 roku główną bazą pruskiej marynarki ustanowiono w Kilonii, a w dwa lata później Minister Wojny von Roon przedstawił 10-letni plan rozbudowy sił morskich, które miały w jego efekcie liczyć: 10 okrętów pancernych, 20 korwet, 22 okrętów obrony wybrzeża i 8 awiz. W 1869 roku rozpoczęto budowę nowej bazy wojennej dla floty w Wilhelmshaven.

Z floty pruskiej do floty niemieckiej – rozbudowa sił morskich

Jednakże szersze perspektywy na prawdziwy rozwój i rozbudowę sił morskich, otwarły się dopiero po zwycięskiej wojnie z Francją i utworzeniu Rzeszy Niemieckiej: jej kształt terytorialny, długie wybrzeża morskie, wręcz zmuszały do rozbudowy wątłych i skromnych jeszcze zasobów floty wojennej, która mimo tego wciąż pozostawała w cieniu armii.

W latach 1871-1888 cesarską marynarką wojenną dowodzili generałowie wojsk lądowych. W roku 1871 generał porucznik von Stosch zmienił na tym stanowisku księcia Adalberta i jednocześnie sam objął w 1872 roku departament marynarki w ministerstwie wojny. Powstało w ten sposób Ministerstwo Marynarki i Admiralicji (Kaiserliche Admiralitat). Generał Albrecht v. Stosch nie postulował zbyt dużych zbrojeń morskich.

Marynarka miała w porównaniu z armią lądową wykonywać tylko zadania drugorzędne i pomocnicze, osłaniać wybrzeża i porty oraz ubezpieczać handel morski. W związku z tym dziesięcioletni program zbrojeń przewidywał, iż w 1882 r. flota cesarstwa będzie się składać z 8 fregat, 6 korwet, 7 monitorów, 2 pływających baterii pancernych, 20 krążowników, 18 kanonierek, 28 torpedowców i 11 okrętów specjalnych, a więc łącznie ze 100 jednostek pływających.

Dalszy program von Stoscha z 1883 roku również nie przewidywał zwiększenia liczby wielkich okrętów, a tylko utworzenie silnej floty torpedowców, liczących około 150 jednostek. Plan ów spotkał się jednak z krytyką, która spowodowała zmianę na stanowisku szefa admiralicji. Urząd ten w 1883 roku przejął generał Georg Leo Capravi. Rozbudowa floty stała się intensywniejsza, ale prowadzono ją w oderwaniu od planów strategicznych armii lądowej. Pojawiły się też poglądy o konieczności budowy silnej floty pełnomorskiej, ale nie odpowiadały one dowództwu wojsk lądowych.

Generał Capravi pod wciąż rosnącą presją kół przemysłowych podjął pewną niewielką rozbudowę floty pełnomorskiej, choć był przeciwnikiem ekspansji kolonialnej Niemiec i zadrażnień z Anglią. Mimo znaczącego – w odniesieniu do lat ubiegłych – postępu w rozwijaniu sił morskich, konsolidowaniu ich struktur organizacyjnych, rodząca się niemiecka marynarka wojenna, niedysponująca praktycznie żadnymi tradycjami morskimi, nadal była niedoceniana i pozostawała w cieniu sił lądowych.

Narodziny cesarskiej floty – patron cesarz Wilhelm II

Sytuacja niemieckiej marynarki wojennej zaczęła ulegać znacznej poprawie od 1888 roku, kiedy ogólne kierownictwo nad jej rozbudową przejął po objęciu tronu cesarz Wilhelm II. Władca już w czasach chłopięcych fascynował się flotą i marzył, że za jego panowania Rzesza stanie się morską potęgą, która przy sprzyjających okolicznościach przejmie po flocie brytyjskiej miano „królowej mórz”.

Młody cesarz miał własną koncepcję i wizję floty i rozpoczął na wstępie od zmian personalnych. Na miejsce generała Caprivi, Ministerstwo Marynarki i Admiralicji objął admirał Heussner, którego w 1890 roku zmienił na tym stanowisku admirał Hollmann.

Byli to więc ludzie, którzy mieli nieco większe rozeznanie w sprawach morskich, niż dotychczasowi ministrowie wywodzący się z wojsk lądowych. Od tego też czasu zaczęły się kształtować koncepcje rozbudowy floty i jej użycia do realizacji celów strategiczno-operacyjnych, a jednocześnie z nimi zaczęto zmieniać plany strategicznego użycia wojsk lądowych.

Wilhelm II aby usprawnić organizację nad rozwojem floty utworzył stanowisko sekretarza stanu do spraw morskich. W roku 1892 szefem sztabu przy naczelnym dowództwie marynarki został mianowany Alfred von Tirpitz, który bardzo szybko zaczął wprowadzać zmiany w strukturach organizacyjnych floty, czym bardzo szybko zwrócił na siebie uwagę cesarza. Alfred von Tirpitz lansował ofensywną koncepcję użycia głównych sił floty niemieckiej przeciw Francji, co zbieżne było z planami Szefa Sztabu Generalnego – Alfreda von Schlieffena.

Jednocześnie jednak narastały sprzeczności pomiędzy Niemcami a Anglią, przy czym ta ostatnia stawała się główną rywalką Niemiec w ekspansji kolonialnej. Do wojny z Anglią potrzebna była przede wszystkim silna flota. W 1895 r. adm.

Tirpitz wysunął więc koncepcję budowy wielkiej floty pełnomorskiej (Hochseeflotte), nie precyzując jeszcze wyraźnie jej przeznaczenia, ale twierdząc, że powinna ona być zdolna do prowadzenia skutecznych działań na morzu i stoczenia generalnej bitwy z flotą przeciwnika już w początkowym okresie ewentualnej wojny.

Admirał Alfred von Tirpitz – Twórcą „Hochseeflotte”, czyli narodziny morskiej potęgi

W 1897 roku stanowisko sekretarza stanu (ministra) w Urzędzie Marynarki Rzeszy (Statssekretar des Reichsmarineamt) objął adm. Alfred von Tirpitz. Wyboru jego osoby na ten urząd dokonał osobiście sam monarcha, który w ambitnym, doświadczonym i bardzo zdolnym admirale widział najbardziej kompetentnego człowieka, który mógł zrealizować ideę wielkiej floty.

W realizacji owych ambitnych planów Tirpitz stał mu się do czasu nieocenionym i niezastąpionym pomocnikiem, tym cenniejszym, że będąc prawdziwym fachowcem, budował wielką niemiecką flotę, nie oglądając się nawet na dyletanckie pomysły swego monarchy. Łączącą ich płaszczyzną stały się studia, jakie podejmowali obaj nad pracami najwybitniejszego teoretyka wojennomorskiego, amerykańskiego adm. Alfreda Thayera Mahana, który stawiał znak równości pomiędzy potęgą polityczną a panowaniem na morzach.

W chwili, gdy Tirpitz obejmował urząd sekretarza do spraw marynarki, cesarska flota wojenna (Reichsmarine) liczyła 21 pancerników (w tym tylko 4 nowoczesne), 11 przestarzałych monitorów obrony wybrzeża i kanonierek, 11 krążowników opancerzonych oraz 14 torpedowców. Był to potencjał ustępujący nie tylko brytyjskiej, Royal Navy, ale również flotom francuskiej i rosyjskiej.

Zajmowana pozycja, daleka była od zaspokojenia ambicji cesarza Wilhelma. Co gorsza okręty niemieckie planowano i budowano chaotycznie, zgodnie z często zmieniającymi się koncepcjami strategicznymi i modami taktycznymi, a więc jakościowa siła całej marynarki była relatywnie niższa, niż wykazywały to zestawienia liczbowe. Niemcom, najsilniejszemu już wtedy państwu na kontynencie, groziło zatem szybkie zepchnięcie do grona mocarstw morskich drugiej kategorii, co oznaczało, porzucenie myśli o prowadzeniu polityki globalnej w skali światowej.

Tirpitz, poza poparciem cesarza, co było atutem rozstrzygającym, miał nadto świadomość wszystkich błędów poczynionych przez swych poprzedników, co pozwoliło mu wypracować szybko klarowne koncepcje rozbudowy floty. Ponieważ marynarka niemiecka dysponowała już stosunkowo nieźle wyszkolonym personelem, admirał potrzebował teraz głównie nowych, solidnie skonstruowanych okrętów. Położenie ciężkości na jakość miało procentować wielokrotnie w latach wojny światowej, kiedy to zawsze jednostki niemieckie okazywały się niemal niezatapialne, podczas gdy brytyjskie tonęły szybko i łatwo.

Z godnie z opracowanym planem (1897), którego autorem był adm. Tirpitz, rozpoczęto realizację budowy silnej floty pełnomorskiej, która została zaakceptowana i zatwierdzona przez parlament niemiecki w 1898 roku. Była to pierwsza tzw. „Ustawa o Flocie” (FLOTTENGESETZE). Tworzenie wielkiej floty wymagało jednak gigantycznych nakładów, a zatem zmobilizowania odpowiednich środków pozabudżetowych. Tirpitz, który był politykiem nowoczesnym, pojmował, że w dobie rządów parlamentarnych napotykać to będzie zasadnicze trudności, stając się obiektem przetargów i gier politycznych.

Na początek, aby stworzyć dla spraw morskich przychylny klimat, zainicjował powołanie „Deutsche Flottenverain” (Niemieckiego Związku Flotowego), potężnej i prężnej organizacji masowej skupiającej w roku 1914 ponad milion członków. Nieco wcześniej w 1895 roku rozpoczęto pracę nad kanałem, który miał połączyć ze sobą Morze Północne z Bałtykiem. Miało to ułatwić i przyspieszyć przemieszczanie sił morskich z jednego akwenu na drugi, bez konieczności opływania cieśnin duńskich. Od jego umiejscowienia znany jest jako „Kanał Kiloński”, który w okresie cesarstwa zwany był „Kanałem Cesarskim”, lub „Kanałem Wilhelma”.

Ustawa z roku 1898 przewidywała rozbudowę sił morskich do 19 pancerników, 8 pancerników obrony wybrzeża, 12 dużych i 30 małych krążowników. Siły te miały być podzielone na flotę bojową, liczącą 17 pancerników, 8 pancerników obrony wybrzeża, 6 dużych i 16 małych krążowników, flotę kolonialną złożoną z 3 dużych i 10 małych krążowników oraz flotę rezerwową, w której skład wchodziłyby 2 pancerniki oraz 3 duże i 4 małe krążowniki.

Przy wielkim poparciu cesarza Wilhelma II, który był znanym orędownikiem wielkiej floty, już po dwóch latach, w 1900 r., został opracowany pod kierownictwem adm. Tirpitza nowy, jeszcze szerszy program zbrojeń morskich, który i tym razem uzyskał aprobatę Reichstagu. Była to II „Ustawa o Flocie”, na którą przeznaczono jeszcze większe, gigantyczne nakłady finansowe. Uchwała ta uaktualniana była w latach 1906, 1908 i 1912.

Program ten zakładał, że flota bojowa powinna znajdować się stale w pełnej gotowości bojowej, a jej stan w latach 1914-1915 powinien wynosić: 38-39 okrętów liniowych, 5-6 krążowników liniowych, 9 pancernych i 46-48 dużych i małych krążowników, 142 kontrtorpedowce i torpedowce, około 30 okrętów podwodnych oraz odpowiednią liczę jednostek specjalnych i pomocniczych. Zamierzenia te w większości zostały zrealizowane, przy czym w niektórych klasach okrętów w latach 1914-1915 była nawet większa od liczb ujętych w programie, gdyż pozostawiono w służbie wiele jednostek przestarzałych, które zostały poddane modernizacji.

HOCHSEEFLOTTE – druga potęga morska świata

Dzięki tym olbrzymim nakładom finansowym, w niespełna 20 lat z kompletnej nicości wyłoniła się w tempie zaiste błyskawicznym prawdziwa potęga na morzu, która realnie zagrażać zaczęła dominującej pozycji floty brytyjskiej.

Twórcami tej nowoczesnej i potężnej siły morskiej byli: cesarz Wilhelm II i wielki admirał Alfred von Tirpitz. Obaj ci panowie byli gorącymi zwolennikami wzrostu potęgi niemieckiej na morzach, co miało podnieść prestiż cesarstwa nie tylko w Europie, ale także na świecie.

Flota miała ułatwić rozwój niemieckich kolonii, a także stać się miała bezpośrednim, groźnym rywalem dla panującej na morzach floty brytyjskiej. Niemiecka flota wojenna miała w niedalekiej przyszłości, według ich planów i zamiarów, dorównać flocie brytyjskiej i zdetronizować ją z miana królowej mórz. Do chwili wybuchu I Wojny Światowej, niewielka i mało licząca się niemiecka flota, niemająca żadnych tradycji morskich, rozrosła się do takich rozmiarów, iż stała się drugą potęgą morską świata. Została ona zbudowana od podstaw bardzo olbrzymim nakładem sił, pochłaniającym ogromne sumy, stanowiące coraz wyższy procent wydatków na obronę.

Ta potężna flota posiadała dobrze rozbudowane bazy morskie w Wilhelmshafen, na wyspach Helgoland i Sylt, w Kilonii, w Świnoujściu i w Gdańsku. Wybudowany w krótkim czasie, olbrzymim nakładem sił i kosztów, Kanał Kiloński, łączący Morze Północne z Bałtykiem, umożliwiał jej na swobodne przemieszczanie swoich sił pomiędzy obu akwenami bez konieczności opływania Półwyspu Jutlandzkiego i cieśniny Sund.

W latach 1906-1914 przeprowadzono jego gruntowną modernizację i przebudowę. Pogłębiono go do 11 metrów jego szerokość na powierzchni wynosiła 102 metry a na dnie 43 metry. W ten sposób mogły go przebyć bez większego trudu i problemu nawet największe okręty linowe niemieckiej floty, która w 1907 roku otrzymała oficjalną i urzędową nazwę – HOCHSEEFLOTTE, „Flota Pełnego Morza” i zaiste nazwa ta była w pełni adekwatna, gdyż rzeczywiście taką była.

HOCHSEEFLOTTE – jej organizacja i strukturaW przeddzień wybuchu wojny flota Niemiec liczyła:
35 okrętów liniowych (w tym 13 drednotów)
8 pancerników obrony wybrzeża
4 krążowniki liniowe
9 krążowników pancernych
41 krążowników lekkich
143 kontrtorpedowce
70 torpedowców
10 kanonierek
3 stawiacze min
28 okrętów podwodnych

W budowie znajdowało się dalszych:
6 okrętów liniowych (z tego 4 na ukończeniu)
3 krążowniki liniowe
6 krążowników lekkich
23 kontrtorpedowce
34 okręty podwodne

Najwyższym zwierzchnikiem marynarki wojennej, podobnie jak wszystkich sił zbrojnych, był cesarz Wilhelm II. Podlegali mu: minister marynarki („Staatssekretär des Reichsmarineamtes”), szef sztabu admiralicji („Chef des Admiralstabes”), i szef gabinetu morskiego cesarza („Chef des Marinekabinetts”). W chwili wybuchu wojny stanowiska te piastowali: wielki admirał Alfred von Tirpitz, admirał Hugo von Pohl, admirał Georg von Müller.

Minister marynarki, do którego kompetencji należały sprawy ogólnego kierownictwa i organizacji oraz budżetowe i techniczne, nie miał w czasie wojny bezpośredniego wpływu na prowadzenie działań. Sprawy planowania operacyjnego przypadały szefowi sztabu admiralicji. Szef gabinetu morskiego – organu doradczego cesarza – zajmował się sprawami personalnymi korpusu oficerskiego marynarki.

Większość sił morskich tworzyła „Hochseeflotte”, którą dowodził admirał Friedrich von Ingenohl. Skoncentrowana była nad Morzem Północnym, a jej główna baza leżała w Wilhelmshaven. Bazy operacyjne lekkich sił nawodnych oraz okrętów podwodnych mieściły się także na wyspach Helgoland i Sylt oraz w Cuxhaven. Siły morskie na Bałtyku, mające główną bazę w Kilonii a wysunięte bazy operacyjne w Gdańsku i Świnoujściu, składały się z niewielu okrętów, przeważnie starszej daty. Naczelnym dowódcą sił na Bałtyku („Oberbefehlshaber der Ostseestreitkräfte”) był wielki admirał ks. Henryk Pruski, brat cesarza Wilhelma II.

Poza wodami macierzystymi utrzymywano niewielkie siły. Najliczniejszym zespołem była wschodnioazjatycka eskadra krążowników dowodzona przez wiceadm. Maximiliana von Spee, któremu podlegały także mniejsze okręty stacjonujące na Dalekim Wschodzie. Jeden z krążowników tej eskadry pełnił służbę u zach. wybrzeży Ameryki Północnej. U atlantyckich brzegów tego kontynentu przebywały 2 krążowniki lekkie. Jeszcze jeden krążownik znajdował się w zach. części Oceanu Indyjskiego. W innych koloniach marynarka niemiecka była reprezentowana przez stare kanonierki i okręty pomocnicze. Poza tym do służby na M. Śródziemnym wydzielono ze składu Hochseeflotte krążownik liniowy i krążownik lekki.

Na stopie pokojowej marynarka niemiecka liczyła w 1914 roku 79.000 ludzi, a cały tonaż okrętów wojennych wynosił 1.019.000 ton. Doktryna użycia marynarki niemieckiej była ofensywna. Podstawowe znaczenie miała mieć flota ciężkich okrętów nawodnych, posiadająca zdolność wywalczenia panowania na morzu przez stoczenie generalnej bitwy z głównymi siłami floty przeciwnika. W zamierzeniach niemieckiego sztabu admiralicji leżało bowiem przede wszystkim wyrównanie dysproporcji sił na M. Północnym zanim dojdzie do stoczenia walnej bitwy Hochseeflotte z brytyjską Grand Fleet.

Do tego upragnionego wyrównania miały doprowadzić akcje okrętów podwodnych oraz miny, szczególnie wtedy, gdy flota brytyjska podejmie bliską blokadę wybrzeży niemieckich. Plany operacyjne na M. Północnym sprowadzały się więc do tzw. „małej wojny”. Skazywały one główne siły Hochseeflotte na długą bezczynność, a inicjatywę oddawały w ręce brytyjskie. Nie istniał też żaden plan współdziałania z armią.

Bibliografia:

1. Flisowski Z. – „Bitwa Jutlandzka” – 1981;
2. Kosiarz E. – „I Wojna Światowa na Bałtyku” – 1979 i „Wojny na Bałtyku X-XIX w.” – 1978;
3. Ryniewicz Z. – „Leksykon bitew świata” – 2004;
4. Zgórniak M. – „Z dziejów I wojny światowej” – 1987;
5. Alfred von Tirpitz – „Wspomnienia”