Pakistańczycy oskarżają swój rząd o ukrywanie faktu, że w czasie próby opanowania przez terrorystów fregaty pomagali im marynarze służby czynnej. 6 września dziesięciu terrorystów z Al-Kaidy zaatakowało bazę marynarki wojennej w Karaczi i zostało odpartych po kilkugodzinnej wymianie ognia. Trzech napastników zgięło, a siedmiu zostało aresztowanych. Po stronie obrońców zginęła jedna osoba.
Napastnicy dostali się na teren portu na niewielkich łodziach i początkowo podejrzewano, że przekupili oni kogoś z obsługi portu, by pomógł im dostać się na pokład cumującej tam fregaty. Strzelanina jaka się później wywiązała nie wyrządziła jednostce większych szkód. Przesłuchania aresztowanych doprowadziły do wykrycia i przejęcia dużych ilości broni, amunicji, materiałów wybuchowych oraz dokumentów. Okazało się też, że część terrorystów myślała, że atakują okręt amerykański, który rzekomo miał znajdować się w porcie.
Dalsze dochodzenie wykazało, że trzech terrorystów z tego jeden z zabitych było młodszymi oficerami pakistańskiej marynarki. Właściwie to jeden był już cywilem, po tym jak w maju został wydalony ze służby za głośne poparcie islamskiego terroryzmu. Był jednocześnie synem wysokiego oficera policji w Karaczi i to on właśnie zwerbował pozostałych dwóch oficerów do tej misji. Ich plan zakładał porwanie fregaty i zaatakowanie przy jej użyciu amerykańskiego okrętu znajdującego się na morzu. Jednak trzech ludzi nie wystarczy by obsłużyć fregatę, dlatego pojawiło się pytanie, kto jeszcze miał być w to zaangażowany i czy byli wśród nich inni marynarze przebywający w bazie? Nie ujawniono dalszych informacji ze śledztwa, ale pakistańskie media spekulują na temat siatki terrorystycznej w pakistańskiej marynarce. Potwierdzeniem tego może być fakt aresztowania przynajmniej ośmiu kolejnych młodszych oficerów oraz trzech oficerów starszych rangą, którzy próbowali opuścić kraj.
W nieoficjalnych rozmowach pakistańscy żołnierze narzekają, że nie istnieje żaden program śledzenia losów byłych żołnierzy, którzy zostali wydaleni ze służby za zaangażowanie w działalność terrorystyczną lub jej popieranie. Później tacy byli żołnierze są często aresztowani lub też ich ciała są rozpoznawane po zamachach. Wszystko to wzbudza w państwach zachodnich, Indiach, ale także wśród samych Pakistańczyków obawy o bezpieczeństwo pakistańskiej broni jądrowej. Rząd przy każdej okazji podkreśla, że ten arsenał jest dobrze chroniony, ale takie incydenty wzbudzają co do tego wątpliwości.
(strategypage.com, fot. U.S. Navy photo by Lt. j.g. James Price)