Duńskie ministerstwo obrony poinformowało 10 czerwca o podjęciu zasadniczych kroków w zakresie odbudowy krajowej obrony przeciwlotniczej. Kopenhaga zdecydowała się na eklektyczną kombinację, w której skład wejdą zestawy z Niemiec, Francji i Norwegii. Mają być to rozwiązania pomostowe w oczekiwaniu na bardziej kompleksowe odtworzenie duńskiej obrony przeciwlotniczej. Duńskie siły zbrojne otrzymają zestawy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu: NASAMS, VL MICA i IRIS‑T SLM. Te pierwsze zostaną pozyskane na podstawie leasingu, natomiast MICA i IRIS‑T będą zakupione na własność.
– Obecna sytuacja w zakresie polityki bezpieczeństwa oznacza, że konieczne jest pilne wzmacnianie potencjału duńskich sił zbrojnych, a naziemna obrona przeciwlotnicza jest absolutnym priorytetem – powiedział minister obrony Troels Lund Poulsen.
– Pozyskanie przez Danię nowoczesnych lądowych systemów obrony powietrznej jest znaczącym i decydującym krokiem ku wzmocnieniu duńskiej siły obronnej – oświadczył generał dywizji Michael Wiggers Hyldgaard, naczelny dowódca sił zbrojnych. – Wzmocnienie obrony przestrzeni powietrznej, społeczeństwa i garnizonów jest absolutnie kluczowe dla duńskich zdolności do wykonywania zadań.
Nowe zestawy mają służyć ochronie ludności cywilnej, obiektów wojskowych i infrastruktury krytycznej przed zagrożeniami z powietrza. Przy wyborze istotną rolę odegrała szybkość dostaw i integracji w siłach zbrojnych. Pozyskany sprzęt pozwoli na utworzenie trzech baterii przeciwlotniczych krótkiego zasięgu. Wszystkie znajdą się w służbie do 2026 roku i będą kosztować duńskiego podatnika 6 miliardów koron (3,43, miliarda złotych). Opłacenie tego przedsięwzięcia będzie możliwe dzięki środkom Funduszu Akceleracyjnego, specjalnie utworzonego w celu przyspieszenia modernizacji duńskich sił zbrojnych.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
W tym roku duński rząd zatwierdził dwutorowy proces pozyskiwania naziemnych systemów obrony powietrznej. Pierwsza faza koncentruje się na zakupie tymczasowych systemów w celu wypełnienia najbardziej krytycznych luk w obronie powietrznej, podczas gdy druga obejmuje pracę nad trwałym rozwiązaniem. Pozyskanie naziemnych środków obrony przeciwlotniczej zyskało charakter pilnej potrzeby operacyjnej. Nie wypada być złośliwym, ale co Duńczycy robili przez ponad trzy lata, gdy potrzeby takie były wprost zauważalne?
W marcu ministerstwo obrony działające poprzez organizację DALO postawiło znaczący krok w tej procedurze. Agencja zakwalifikowała sześciu potencjalnych dostawców z początkowej grupy dwunastu ogłoszonych w listopadzie 2024 roku. Wyboru miano dokonać z propozycji płynących z Niemiec, Norwegii, Francji, Włoch, Turcji i Izraela.
Considering Danish forces currently have effectively no air defence capability whatsoever in place, the rush is probably not that surprising. https://t.co/FdPFYsGp4R
— Alex Luck (@AlexLuck9) June 10, 2025
Proces zamówień publicznych podzielono na dwie kategorie: systemy obrony powietrznej dalekiego zasięgu oraz systemy krótkiego i średniego zasięgu. Wybrani dostawcy zostali zaproszeni do składania ofert, szczegółowo opisujących koszty, wymagania dotyczące personelu, wydatki na konserwację i utrzymanie oraz pakiety wsparcia.
W przypadku obrony powietrznej średniego zasięgu Dania rozważa dwa konkurujące ze sobą rozwiązania. Pierwszym jest amerykański Patriot PAC-3 MSE, który mógłby zostać pozyskany na podstawie bezpośredniej umowy z Waszyngtonem, a drugim – SAMP/T NG, opracowany przez europejskie konsorcjum Eurosam. W przypadku zestawu średniego zasięgu Kopenhaga oczekuje, że osiągnie pełną gotowość operacyjną w 2028 roku.
Dziś jednak zajmujemy się segmentem krótkiego zasięgu. Pierwszym pozyskiwanym systemem będzie Diehl Defence IRIS-T SLM. Niemiecki zestaw charakteryzuje się zasięgiem maksymalnym 40 kilometrów i razi cele na wysokości do 20 kilometrów. Jego zadaniem jest zwalczanie samolotów, śmigłowców, bezzałogowych statków powietrznych, pocisków manewrujących i przeciwradiolokacyjnych.

Radar Hensoldt TRML‑4D będący częścią systemu przeciwlotniczego IRIS‑T SLM.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)
Sercem systemu jest stacja radiolokacyjna TRML-4D z anteną z aktywnym skanowaniem elektronicznym. Maksymalny zasięg wykrywania określa się na 250 kilometrów, ale samolot bojowy można wykryć z odległości 120 kilometrów, a pocisk naddźwiękowy – 60 kilometrów. Radar może śledzić do 1500 celów. Efektorami są zmodyfikowane pociski powietrze–powietrze IRIS‑T osiągające prędkość Mach 3.
Drugim z kolei jest VL MICA, system produkowany przez MBDA France, który pozwoli Duńczykom zwalczać środki napadu powietrznego w odległości do 20 kilometrów od wyrzutni. W wersji NG system może atakować cele w odległości do 80 kilometrów, a pociski mogą osiągać prędkość Mach 4. Baterie VL MICA są skonfigurowane z wyrzutniami, centrum operacji taktycznych i stacją radiolokacyjną Thales Ground Master 200. Trzecim – pozyskanym na zasadzie leasingu – komponentem będzie norweski NASAMS. Jego efektorami mogą być pociski AMRAAM o zasięgu do 25 kilometrów i AMRAAM‑ER o zasięgu ponad 40 kilometrów.
Wydaje się, że jeden z podmiotów dostarczających rozwiązanie tymczasowe okaże się zwycięzcą zasadniczej fazy wyboru, choćby dlatego, że zainwestuje się czas i pieniądze w budowę logistyki czy szkolenia. Gotowość operacyjna dla tych trzech pozyskiwanych zestawów zakładana jest na 2026 rok, a więc w tempie iście ekspresowym.
Ostateczna decyzja w sprawie systemu mającego zaspokoić długoterminowe potrzeby ma zostać podjęta w tym roku. Ministerstwo podkreśliło potrzebę szybkich działań w świetle rosnących wymagań bezpieczeństwa. Duńskie dążenie do poprawy jakości obrony powietrznej wynika po części z chęci zapewnienia bezpieczeństwa krajowego, ale też chęci spełnienia wymagań NATO w zakresie wielowarstwowej obrony powietrznej.
Obecnie komponent lądowy duńskiej obrony powietrznej ogranicza się do systemów bardzo krótkiego zasięgu FIM-92 Stinger. W tym zakresie Kopenhaga bazuje na fregatach typu Iver Huitfeldt uzbrojonych w pociski ESSM i SM-2 oraz myśliwcach F-16 (schodzących już ze stanu) i F-35.
Wzmocnienie krajowej obrony powietrznej jest jedną z bardziej palących kwestii, po zaspokojeniu potrzeb wojsk lądowych w zakresie budowania potencjału artyleryjskiego do uderzeń dalekiego zasięgu. Dania pozyskała od izraelskiej firmy Elbit dziewiętnaście haubic ATMOS 2000 (Autonomous Truck Mounted Howitzer System) i osiem wyrzutni PULS (Precise & Universal Launching System).