Tysiące lat temu ludzkość tworzyła malowidła naskalne, którymi opisywała sceny polowań. Dziś autorami podobnych, choć bardziej ulotnych i płytszych treściowo dzieł bywają piloci myśliwscy, dla których narzędziem pracy jest stanowiący własność podatnika samolot, a tworzywem – przestrzeń powietrzna.

23 października profil twitterowy Aircraft Spots, zajmujący się śledzeniem lotów amerykańskich wojskowych statków powietrznych, odnotował nietypową aktywność turbośmigłowego T-34C Turbo-Mentora, należącego do lotnictwa Korpusu Piechoty Morskiej. Trasa przelotu maszyny nad sztucznym zbiornikiem wodnym w Kalifornii, zwanym Morzem Słonym, dziwnie przypominała bowiem męskie genitalia.

Turbo-Mentor pochodził z eskadry VMFAT-101 „Sharpshooters”, stacjonującej w MCAS Miramar w Kalifornii. Jednostka ta zajmuje się przeszkalaniem pilotów na F/A-18, mniejszych T-34C używa zaś do zadań pomocniczych. Do sprawy odniósł się rzecznik 3rd Marine Air Wing, major Josef Patterson:

– Łańcuch dowodzenia, do którego należą załogi, oddany jest tworzeniu środowiska, w którym cenione są profesjonalizm, godność i szacunek – powiedział.– Żołnierze piechoty morskiej i marynarze z 3. Skrzydła Lotnictwa Piechoty Morskiej szkoleni są na najwyższym poziomie oczekiwanym od zawodowych wojowników, kultywując podstawowe wartości, takie jak honor, odwaga i poświęcenie.

Choć znany jest numer seryjny i radiowy kryptonim wywoławczy samolotu, nie ujawniono, czy na jego pokładzie była jedna czy dwie osoby. Motywy działania sprawców incydentu zbada wszczęte przez US Marine Corps dochodzenie. Wówczas powietrznym żartownisiom może być nieco mniej do śmiechu.

Zobacz też: Piloci USAF-u skopiowali pomysł na pisanie po niebie?

(military.com; na fot. T-34C w bazie Whiting Field w malowaniach standardowym i okolicznościowym z okazji stulecia amerykańskiego lotnictwa morskiego)

US Navy / 2nd Lt. Molly LeBlanc