Jak podaje strona internetowa Rotor & Wing International, indyjska marynarka wojenna objawia poważne zainteresowanie śmigłowcami MH-60R Seahawk (na zdjęciu). Hindusi mieli ponoć analizować możliwości tego typu maszyn podczas odbywających się w dniach 7-16 czerwca na Morzu Filipińskim wspólnych ćwiczeń sił morskich Stanów Zjednoczonych, Indii i Japonii „Malabar 2018”.
Choć Indie są coraz bliżej rozpoczęcia produkcji licencyjnej rosyjskich wiropłatów Ka-226T, korzyści z tego odnieść miałyby na razie jedynie wojska lądowe i siły powietrzne. Dlatego marynarka wojenna, skazana na używanie mieszaniny konstrukcji Kamowa, rodzimej produkcji maszyn Dhruv i Chetak oraz różnych wersji śmigłowców Sea King, chce wziąć sprawy przynajmniej częściowo we własne ręce.
Nowe wiropłaty do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych, wraz z nowoczesnymi fregatami i niszczycielami, służyłyby marynarce Indii do monitorowania dość dużej, zwłaszcza ostatnimi czasy, aktywności chińskiej floty podwodnej i nawodnej wokół Półwyspu Indyjskiego. Oczywiście pod warunkiem, że zbiurokratyzowane procedury Nowego Delhi pozwolą na sfinalizowanie zakupu.
Tymczasem pragnący zachować anonimowość oficerowie indyjskiej marynarki wojennej twierdzą, że jej zdolność do działań przeciwko okrętom podwodnym właśnie osiągnęła dno. Martwią się więc nie tyle o osiągi wyposażenia MH-60R na ciepłych wodach Oceanu Indyjskiego, ile o to, jak wiele pracy należałoby włożyć, aby przeszkolić załogi na śmigłowce ZOP dwudziestego pierwszego wieku.
Zobacz też: Bell 429 dla indyjskiej marynarki?
(rotorandwing.com)