Już niedługo rozpoczną się wakacje, a wraz z nimi wyjazdy po różnych zakątkach naszego kraju i globu. Jeśli skuszeni licznymi zabytkami, dobrą pogodą i niskimi cenami – lub choćby w drodze na popularne chorwackie wybrzeże – trafilibyście za południową granicę, do naszych węgierskich bratanków, polecam odbicie nieco w bok od głównych dróg i zajechanie do leżącego wśród upraw papryki i kukurydzy miasteczka Kecel, gdzie znajduje się wspaniałe muzeum techniki wojskowej.

Muzeum koncentruje się na historii najnowszej, to jest okresie od drugiej wojny światowej po dzień dzisiejszy. Oczywiście nie ma tam najnowszych egzemplarzy sprzętu, dlatego może bezpieczniej będzie powiedzieć: do końca zimnej wojny. Składa się z jednego niewielkiego budynku, w którym znajduje się kasa i gabloty z dziesiątkami lepiej lub gorzej wykonanych modeli sprzętu wojskowego, nie tylko użytkowanego przez Węgry, ale z całego świata, oraz obszernej ekspozycji plenerowej, na której znajduje się ponad 200 pojazdów kołowych i gąsienicowych, kilkadziesiąt dział, niemal 30 samolotów i śmigłowców oraz wiele innego wyposażenia, nie wyłączając małych jednostek pływających, pociągu, a nawet… radzieckiej strategicznej rakiety balistycznej. A wymieniłem tu jedynie duże eksponaty, do których trzeba dodać rakiety, silniki, bomby, moździerze i wiele pomniejszych rzeczy.

Poza wspomnianymi modelami, rakietą i, nie wiadomo dlaczego znajdującym się w tym akurat muzeum, egzemplarzem szwedzkiego myśliwca Saab J 35 Draken, cała reszta eksponatów to sprzęt używany niegdyś przez armię węgierską. Oczywiście z tych samych względów co w Polsce, wiele maszyn jest pochodzenia radzieckiego. Znajdziemy tam ponad sto ciężarówek, a niemal każda jest z inną zabudową: transportowe, sztabowe, techniczne, radary, cysterny, gaśnicze, a część takich, o których nie mam pojęcia, do czego mogły służyć. Niestety jedynie przy kilku eksponatach jest tabliczka z podpisem, i to tylko po węgiersku. Wozy bojowe zaczynają się od poczciwych T-34 w różnych wersjach (w tym szkolnej), przez BRDM-y, transportery opancerzone, PT-76 i nowsze czołgi, wyrzutnie rakiet taktycznych, wśród których znajdziemy rzadko spotykaną MARS (NATO: FROG-2), zestawy przeciwlotnicze, wozy saperskie i co tylko jeszcze można sobie zażyczyć. Myślę, że zdjęcia lepiej oddadzą bogactwo kolekcji. Samoloty i śmigłowce, nie licząc J 35 lotnictwa „Trzech Koron”, to klasyka gatunku: MiG-i od 15 do 23, L-39, Su-22, Mi-2, Mi-8, Mi-24 i An-26.

Eksponaty znajdują się w różnym stanie – jedne bardziej, drugie mniej zadbane. Stopniowo wszystkie będą odrestaurowane, jednak Węgry znajdują się w jeszcze gorszej niż Polska sytuacji finansowej i na fundusze trzeba trochę poczekać. Jeśli nie zwracać uwagi na to, że obsługa nie mówi choćby w minimalnym stopniu po angielsku, muzeum jest bardzo przyjazne dla zwiedzających. Poruszamy się alejkami z równo przystrzyżoną trawą, w pewnych odstępach od siebie stoją ławki, na których można odpocząć, i śmietniki. Niby nic, a jednak w naszych placówkach tego brakuje. Pojazdy nie są odgrodzone od zwiedzających żadnymi barierkami czy łańcuchami – nic nie stoi na przeszkodzie by obejść je z każdej strony czy dotknąć. Przy samolotach ustawiono nawet drabinki, by można było zajrzeć do kokpitów. Nie ma także problemów z robieniem zdjęć.

muzeum_kecel_01_800x600

muzeum_kecel_02_800x600

muzeum_kecel_03_800x600

muzeum_kecel_05_800x600

muzeum_kecel_06_800x600

muzeum_kecel_07_800x600

muzeum_kecel_09_800x600

muzeum_kecel_10_800x600

muzeum_kecel_11_800x600

muzeum_kecel_12_800x600

muzeum_kecel_13_800x600

muzeum_kecel_14_800x600

muzeum_kecel_15_800x600

muzeum_kecel_16_800x600

muzeum_kecel_17_800x600

muzeum_kecel_19_800x600

muzeum_kecel_20_800x600

Muzeum w Kecel jest na pewno warte uwzględnienia w czasie planowania wakacyjnego wyjazdu. Poza położeniem, które właściwie wyklucza dojazd inny niż własnym samochodem, i brakiem opisów przy większości eksponatów ma chyba same zalety.

Informacje o muzeum po Węgiersku.