W dniach od 25 czerwca do 01 lipca 2007 roku w Darłowie odbył się kolejny, dziewiąty już, zlot pojazdów militarnych. Jest to cykliczna impreza organizowana co roku w tym samym miejscu i w podobnym czasie – ostatni weekend czerwca. Jest to obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników pojazdów, historii oraz militariów. Co roku w zlocie uczestniczą setki pasjonatów, którzy przybywają do Darłówka ze swoimi pojazdami. Co roku też zlot jest odwiedzany przez tysiące turystów, którzy przebywają w okolicy na wakacjach albo przyjeżdżają do tej nadmorskiej miejscowości specjalnie na tych kilka dni.
Zlot to nie tylko możliwość pochwalenia się przed innymi swoim pojazdem, ale przede wszystkim możliwość praktycznego sprawdzenia go w poligonowych warunkach. Służy to tego tak zwane „czołgowisko”, czyli wydzielony teren gdzie można jeździć ile dusza zapragnie. W tym roku dzięki deszczowej pogodzie utworzyły się na nim spore kałuże błota, co ucieszyło wszystkich uczestników. Jazda po czymś takim jest znacznie bardziej wymagająca, ale i dużo ciekawsza od zwykłej jazdy po wyschniętych muldach. Powodowało to tez oczywiście liczne przypadki utknięcia – nieraz samochody zapadały się aż po drzwi. W takim przypadku pomagała tylko interwencja czołgów lub któregoś z kilku innych pojazdów gąsienicowych, które przybyły na zlot. Dla nich żadne warunki nie były straszne, a wszyscy zlotowicze bardzo chętnie sobie w takich sytuacjach pomagali. W lżejszych przypadkach wystarczała interwencja liczących sobie około 50 lat traktorów.
Kto chciał, mógł za 15 zł przejechać się na pancerzu czołgu T-55 lub transportera opancerzonego. Dla bardziej zamożnych istniała możliwość kilkunastominutowego lotu śmigłowcem Mi-2, także należącym do jednego ze zlotowiczów.
Wszystkich miłośników militariów interesowała bardzo część handlowa, z licznymi stoiskami, na których można było kupić mundury armii wszelakich, naszywki, odznaki, odznaczenia, książki, nieśmiertelniki, wyposażenie i praktycznie wszystko inne, co nam przychodzi do głowy, kiedy myślimy o żołnierzu lub miłośniku wojska. Oczywiście oprócz prawdziwej, współczesnej broni, bo ta stara i niedziałająca była jak najbardziej dostępna. Całość uzupełniało zaplecze gastronomiczne, w którym szczególny nacisk położono na kiełbaski i piwo.
Jako że nie samym taplaniem się w błocie człowiek żyje, przewidziano także inne atrakcje, do których można zaliczyć koncerty na miejscowej scenie; największą gwiazda była Kobranocka. Kiedy akurat nie grała muzyka, odbywały się seanse seriali wojennych „Kompania braci” oraz „Czterej pancerni i pies”.
Organizatorzy postarali się także o kilka konkursów dla uczestników zlotu. I tak, można było rywalizować w konkursie na najlepszy pojazd, najlepszą grupę rekonstrukcyjną, najlepszą dioramę. Glosować za pomocą smsów mogli wszyscy odwiedzający zlot. Mniej poważnie toczono rywalizacje na polu picia piwa na czas, karaoke, a w sobotni późny wieczór, kiedy młodsi zlotowicze już spali odbył się konkurs miss mokrego podkoszulka, w którym do wygrania był zestaw kina domowego. Niestety – dla męskiej części Czytelników – nie mamy zdjęcia zwyciężczyni.
W sobotę odbyła się również parada wszystkich pojazdów po ulicach Darłowa na rynek, a także dalej po okolicach miasteczka.
Darłowski zlot to impreza prawdziwie międzynarodową, by nie rzec internacjonalistyczna. Zewsząd dobiegał język niemiecki i rosyjski, ale goście byli nawet z takich odległych zakątków Europy jak mroźna Norwegia. Nieczęsto ma się okazję widzieć niemieckiego strażnika granicznego w mundurze radzieckiego czołgisty rozmawiającego łamanym rosyjskim przy piwie z Polakiem ubranym w słynny pasiasty podkoszulek rosyjskiej marynarki wojennej w towarzystwie innego Polaka w umundurowaniu naszych czerwonych beretów oraz Ukrainki pomagającej w tej bratniej rozmowie, gdyż znała zarówno niemiecki, jaki i polski. Tak, z pewnością takie kontakty to jedna z najmocniejszych stron tej imprezy.
Nie ograniczała się ona tylko do terenu obozowiska i czołgowiska, ale ogarnęła całe miasto. Wszędzie na ulicach można było spotkać umundurowanych i odpowiednio wyposażonych zlotowiczów, pojedynczo lub całymi drużynami. Co bardziej śmiali maszerowali przez miasto równymi dwójkami z wojskowymi pieśniami na ustach wzbudzając ogólna wesołość pozostałych przechodniów.
IX Zlot był bardzo udany i już z niecierpliwością czekamy na kolejną, jubileuszową edycję. Można się spodziewać, że na tę okazję organizatorzy przygotują jakieś ekstra niespodzianki.
Dla tych, którzy z różnych względów nie byli w Darłowie mamy dobra wiadomość. Podobny zlot już po raz czwarty zorganizowany będzie w dniach 16-19 sierpnia w Bornym Sulinowie. Do zobaczenia na czołgowisku!