Świat nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Ponad dwa lata temu mieliście możliwość przeczytania w naszym serwisie recenzji książki autorstwa tych samych dwóch panów, którzy widnieją w stopce tego artykułu zatytułowanej „Archiwum Mitrochina II. KGB i świat”. Widzicie to, co ja? Dawno temu ukazał się tom II, a teraz po dwóch latach, wydawnictwo zdecydowało się wydać tom I tej serii. Ciekawe. Dobrze przynajmniej, że książki nie są powiązane fabułą, więc taki zabieg poza tym, że dziwnie wygląda, w niczym nie przeszkadza. A jak już obie znajdą się na półce, to kiedy która została wydana, traci znaczenie.
Zapewne duża część z Was doskonale wie, o czym jest ta książka, choćby właśnie z tego powodu, że wcześniej ukazała się już druga jej część. Jednak dla tych, którzy nie wiedzą, o czym mowa, parę słów wyjaśnienia. Wasilij Mitrochin był przez wiele lat pracownikiem KGB na stanowisku archiwisty, co dawało mu dostęp do niemal wszystkich tajemnic tej organizacji. Wykorzystując tę możliwość, zdecydował się przepisywać zawartość dokumentów, z którymi miał styczność. Na początku robił to bez konkretnego celu, jednak w trakcie jego pracy sytuacja w Związku Radzieckim się załamała i wszystko zmierzało w kierunku rozpadu państwa i upadku systemu komunistycznego. Kiedy pojawiła się taka możliwość Mitrochin przekazał próbkę swoich materiałów brytyjskiej ambasadzie w jednej z republik bałtyckich. Później dostarczanego materiału było coraz więcej, aż w końcu ten pracownik KGB zdecydował się uciec na Zachód. Tam wspólnie z Christopherem Andrew, który napisał już wcześniej jedną książkę o KGB przy współpracy zbiegłego szpiega Olega Gordijewskiego, zdecydował się na podobny krok, czego rezultatem są dwie opasłe księgi zawierające historię KGB.
„Archiwum Mitrochina” nie jest kompleksową historią KGB, poruszającą każdy najmniejszy wątek związany z tą instytucją. Jest to wprawdzie bardzo obszerna praca, ale oparta jedynie na materiałach, z którymi Mitrochin miał bezpośredni kontakt. Oczywiście tam, gdzie było to potrzebne, autorzy przedstawiają szerszy kontekst, zahaczając także o historię powszechną, czy też materiały, z którymi Mitrochin nie miał do czynienia w trakcie pracy w moskiewskim archiwum, jednak te zabiegi są wprowadzone tylko po to, żeby czytelnik nie zgubił wątku. W wielu miejscach znajdziemy zdanie czy też stwierdzenie, że o takiej to a takiej sprawie w notatkach Mitrochina nie było informacji, dlatego nie ma też jej w książce.
Nie znaczy to, że mamy do czynienia ze szczątkową wiedzą? Co to, to nie. Książka przedstawia historię KGB od momentu powstania CzeKa, aż do przekształcenia KGB w FSB po upadku Związku Radzieckiego. Oczywiście zgodnie z tytułem I tom opowiada o zmaganiach KGB z przeciwnikami w Europie i Ameryce Północnej. O Afryce, Azji i Ameryce Południowej możecie przeczytać w tomie II.
Książka podzielona jest na 31 chronologicznie ułożonych rozdziałów tematycznych. Być może brzmi to skomplikowanie jednak w praktyce jest to podział prosty, oczywisty wręcz. Ogólna zasada jest taka, że książka napisana jest w sposób chronologiczny, jednak poszczególne rozdziały podzielono według klucza problemowego: Stany Zjednoczone, Wielka Brytana, Europa kontynentalna i wreszcie państwa bloku wschodniego. Żeby było jeszcze jaśniej: mamy na przykład rozdział o działalności KGB w Wielkiej Brytanii w latach trzydziestych, a po nim następują odpowiednie o tym, co się działo w USA i na kontynencie. Potem lata czterdzieste i tak dalej. Proste i klarowne.
Jak już wspomniałem, nie jest to cała historia KGB, a jedynie ta jej część, z którą miał osobistą styczność Wasilij Mitrochin. Jednak w żadnym wypadku nie jest to historia pobieżna czy pozbawiona najważniejszych dla tej organizacji wątków. Wręcz przeciwnie, wszystko jest opisane z największą możliwą szczegółowością. Czytelnik dostaje setki nazwisk, pseudonimów, miejsc, operacji i wszystkiego, co jest niezbędne dla opisania działalności jednego z największych zagranicznych wywiadów świata. Wszystko to jest niemożliwe do zapamiętania, ale nie ma takiej potrzeby. W końcu między innymi po to kupujemy książki, żeby w razie potrzeby ponownie do nich sięgnąć i odszukać interesującą nas informację. „Archiwum Mitrochina” jest wielką skarbnicą wiedzy na temat zagranicznej działalności KGB. Podkreślam: zagranicznej, bo tylko tej sfery dotyczy książka. KGB było organizacją olbrzymią, zajmowała się kontrolą niemal wszystkich dziedzin życia radzieckich obywateli, a także właśnie zagranicznym wywiadem. Mitrochin pracował przy dokumentach związanych z wywiadem zagranicznym i to on wypełnia karty tej grubej księgi.
No właśnie, na poznanie historii cywilnego radzieckiego wywiadu zarezerwujcie sobie sporo wolnych wieczorów. Książka liczy sobie bowiem 1103 strony druku. Zdjęcia są na osobnej wkładce. Można więc powiedzieć, że jest to tak zwana cegła i do czytania w łóżku raczej się nie nadaje. Nie dlatego, że jest mało interesująca – wręcz przeciwnie, wciąga – ale właśnie ze względu na rozmiary. Wiem, że niektórych Czytelników taka objętość może odstraszyć, jednak nie powinniście się zniechęcać. Długość poszczególnych rozdziałów została dobrana na tyle dobrze, że można sobie je spokojnie czytać w rozsądnym czasie, potem zostawić książkę na pewien czas, wrócić do niej i spokojnie kontynuować czytanie. Nie traci się wątku, a tam gdzie to jest konieczne, bo na przykład wątek urywa się, a potem powraca w innym miejscu, autorzy postarali się o przypomnienie najważniejszych faktów z przeszłości. Lekturę można więc sobie spokojnie rozłożyć na dłuższy czas.
Opisywana książka została wydana nakładem wydawnictwa Rebis. Niesie za sobą to trzy konsekwencje. Pierwsza to taka, że nie znajdziemy w niej błędów redaktorskich takich jak literówki, dziwna składnia, przecinki czy nieodpowiednie słownictwo. No, może jacyś fanatycy mogliby się do czegoś przyczepić, bo nie wierzę, że w tak wielkiej książce nie znalazł się chociaż jeden brakujący lub źle postawiony przecinek, ale dla przeciętnego Czytelnika książka wydana jest perfekcyjnie. Po drugie, w sposób typowy dla tego wydawnictwa przypisy zostały umieszczone na końcu całej książki, a nie na dole każdej strony. A ponieważ zajmują łącznie niemal dwieście stron, może to nieco utrudniać czytanie, ale tylko nieco, bo większość z nich to zwykłe odsyłacze od literatury, a nie dodatkowe wyjaśnienia do tekstu. Po trzecie wreszcie, wydanie przez Rebis oznacza twardą okładkę, dobrą jakość papieru i druku oraz wkładkę ze zdjęciami i inne aneksy. Wszystko to znajdziemy w tej książce.
Książka nie jest tania. Wręcz przeciwnie. Nie powinno to jednak odstraszać zainteresowanych tematem, ponieważ stanowi potężne źródło wiedzy na temat działalności wywiadowczej KGB, a ponadto wydanie jest naprawdę pierwszej klasy. Za taką objętość i jakość niestety należy odpowiednio zapłacić. Myślę jednak, że „Archiwum Mitrochina” warte jest swojej ceny. Oleg Gordijewski – były szpieg KGB i współautor jednej książki o tej instytucji – powiedział o recenzowanej tu książce, że jest to „jak do tej pory najbardziej szczegółowe i zawierające najwięcej informacji studium radzieckiej działalności wywiadowczej na świecie”. Myślę, że jest to najlepsza rekomendacja.