W Mariupolu rozgrywa się właśnie już prawdopodobnie ostatni rozdział ponaddwumiesięcznej tragedii tego miasta. Wczoraj, po częściowej ewakuacji cywilów ukrywających się w kombinacie Azowstali, Rosjanie zaczęli śmielej atakować ostatni ukraiński bastion i próbowali przełamać linie obrońców. Próby spełzły na niczym pomimo wsparcia lotniczego, ale jak powiedział zastępca dowódcy Pułku „Azow”, Swiatosław Pałamar „Kałyna”, dwie kobiety zginęły wskutek bombardowania.
Dziś atak nie ustawał, Rosjanie wciąż ostrzeliwali i bombardowali tereny Azowstali. Około południa czasu polskiego zaczęły napływać informacje o rosnącej intensywności walk wokół, co mogło być zwiastunem szturmu mającego ostatecznie złamać opór obrońców. Najbardziej niepokojące wiadomości podał burmistrz Mariupola Wadym Bojczenko, według którego utracono wszelką łączność z garnizonem Azowstali.
Mariupol mayor reports Russian forces have entered the Azovstal steelworks. Contact has been lost w/Ukrainian troops within, who are alongside civilians. Reports of heavy fighting — hard to imagine the hell those Ukrainian troops & civilians are enduring.
— Nolan Peterson (@nolanwpeterson) May 4, 2022
Na szczęście brak łączności okazał się tymczasowy. Rosjanie przebili się jednak do głównych budynków zakładu i prawdopodobnie – powoli, bo powoli, ale jednak – spychają obrońców do tuneli. Według Azowców Rosjanie wspierają szturm nie tylko za pomocą lotnictwa, ale także artylerią okrętową.
It is true that Russian forces have entered the Azovstal premises.
The Mariupol garrison is repelling attacks, comms have been restored.— Illia Ponomarenko 🇺🇦 (@IAPonomarenko) May 4, 2022
Dowódca Azowców, podpułkownik Denys Prokopenko „Redis”, opublikował przed chwilą nagranie, w którym potwierdza, że już drugi dzień toczą się krwawe walki w obrębie Azowstali i że sytuacja „jest niezwykle trudna”, ale zapewnia, że garnizon będzie walczył. – Jestem dumny ze swoich żołnierzy – mówi Prokopenko. Ma powody do dumy. Obrońcy Mariupola wiązali znaczne siły rosyjskie dłużej, niż ktokolwiek miałby prawo przypuszczać.
‼️Термінове звернення від командира полку «Азов» підполковника Дениса Прокопенка, з приводу ситуації на заводі «Азовсталь». pic.twitter.com/a3E3B4W7iX
— АЗОВ (@Polk_Azov) May 4, 2022
Wciąż pojawiają się tu i ówdzie pytania, dlaczego Rosjanie tak się uwzięli akurat na Mariupol. Przypomnijmy więc, co pisaliśmy już prawie dwa miesiące (!) temu. Oczywiście po części jest to skutek znaczenia strategicznego, jakim cieszy się każde duże miasto portowe. Ale najeźdźcy z tym akurat miastem mają rachunki do wyrównania. Mariupol miał wpaść w ręce tak zwanych separatystów już w 2014 roku, ale te plany spaliły na panewce, gdyż nie udało się zebrać sił, które zdołałyby opanować miasto. Później Rosjanie przypuścili szturm, ale nie zdążyli zająć Mariupola przed zawarciem rozejmu. Nie udało się także w styczniu 2015 roku, kiedy „separatyści” zerwali rozejm i wskutek ostrzału miasta doprowadzili do śmierci ponad trzydziestu cywilów.
Od samego początku tegorocznej inwazji zdobycie miasta było więc kwestią ambicjonalną, kwestią kary za to, że Mariupol – wielkie miasto w tej części kraju, w której teoretycznie mają panować nastroje prorosyjskie – ośmielił się przeciwstawić Rosji. Tymczasem okazało się, że obrońcy Mariupola nie tylko nie chcą się poddać „karze”, ale też stawiają opór, którego zaciekłość bije wszelkie rekordy. Tak oto w imperialistycznej logice Kremla Mariupol, który urósł do roli symbolu, musi teraz stać się przykładem, jaki los spotyka tych, którzy przeciwstawiają się Rosji.
Dowodzący siłami rosyjskimi w Mariupolu gienierał-połkownik Michaił Mizincew realizuje ten zamysł (niestety) wzorowo. Artyleria i lotnictwo nie tyle atakowały obrońców miasta, ile systematycznie je burzyły. AP informuje, że w nalocie na teatr w Mariupolu, służącym jako schron dla cywilów, zginęło co najmniej 600 osób. Z samego Mariupola przymusowo deportowano do Rosji co najmniej 30 tysięcy ludzi.
Dlatego też, jak donosi ukraiński wywiad, okupanci chcą zorganizować w Mariupolu – a nie w Doniecku – defiladę zwycięstwa 9 maja. Byłby to z ich perspektywy piękny symbol tryumfu nad „ukraińskimi nazistami”. I tak kiedy w jednej części miasta wciąż trwa krwawy bój, w innej trwa pospieszne sprzątanie ulic z gruzów, zwłok i niewybuchów. Nie wiadomo, gdzie dokładnie ma się odbyć główna część tej groteskowej imprezy, ale najbardziej prawdopodobnym miejscem jest Bulwar Szewczenki w północnej części miasta – dość przestronny, w sam raz na defiladę, a do tego wystarczająco odległy od Azowstali, aby odgłosy bitwy nie przeszkadzały w, tfu, świętowaniu.
Rzecz jasna, Rosjanie mają nadzieję, że do 9 maja rozprawią się z obrońcami kombinatu na amen. Ale nawet jeśli się to nie uda, zorganizowanie defilady kilka kilometrów dalej również będzie można przedstawić ludowi rosyjskiemu jako upokorzenie wroga. Aby nadzorować przygotowania do defilady i przygotować stosowną narrację, do Mariupola przyjechali propagandzista telewizyjny Władimir Sołowjow i watażka rządzący samozwańczą DRL Dienis Puszylin.
The chief propagandist of the Kremlin Solovyov has landed in #Mariupol
Together with the head of the so-called DPR, Denis Pushilin, they stand near the entrance to the plant "Ilyich".
We are waiting for a new version of schizophrenic delirium and staged shootings. pic.twitter.com/xspvtHJtXU
— NEXTA (@nexta_tv) May 3, 2022
Największe sukcesy Ukraińcy odnoszą obecnie na odcinku charkowskim. Kontrofensywa idąca na północ od drugiego największego miasta Ukrainy zepchnęła Rosjan już prawie do granicy. Tymczasem kontrofensywa na kierunku wschodnim pokonała już trzydzieści kilometrów od obwodnicy wyznaczającej faktyczną granicę obszaru miejskiego i doszła do Dońca w miejscowościach Staryj Sałtiw i Mołodowa.
Zerwanie przez Rosjan mostu w Starym Sałtiwie sprawia, że ci okupanci, którzy zostali po zachodniej stronie, muszą się teraz wycofywać na północ. Ukraińcy będą podążać ich tropem prosto do granicy, a kiedy oczyszczą prawy brzeg Dońca, będą mogli zająć się oczyszczaniem trójkąta ziemi rozciągającego się na północny wschód od Charkowa. W górę rzeki od Starego Sałtiwu nie ma już bowiem żadnych dużych mostów, które umożliwiłyby najeźdźcom przygotowanie szybkiego kontrataku, nawet jeśliby mieli dość sił i sprawności dowódczej.
Oczywiście druga strona medalu jest taka, że Ukraińcy chętnie by sami zorganizowali atak przez ten most, aby na przykład zbliżyć się do Wołczańska. Ale ważniejsze w tym momencie jest uwolnienie charkowian i charkowianek od ciągłego widma rosyjskiej artylerii. Między Kozaczą Łopanią a Starym Sałtiwem wciąż znajduje się stosunkowo duże ugrupowanie przeciwnika, które uparcie posyła kolejne pociski rakietowe w dzielnice mieszkalne Charkowa.
#Kharkiv Axis – Despite being pushed back along this axis, #Russia retains the ability to shell #Kharkiv. This morning in the city the Maxim Gorky Park was shelled and several of the attractions lit on fire and destroyed. pic.twitter.com/USCJA1ldwd
— OSINT Aggregator (@AggregateOsint) May 4, 2022
Aktualizacja (03.00): Dwadzieścia minut po godzinie 1.00 czasu polskiego obudził się rosyjski system zarządzania lotnictwem strategicznym, zwany kolokwialnie Bearnet (od NATO-wskiego oznaczenia strategicznych nosicieli pocisków manewrujących Tu-95 – Bear). To niezawodny sygnał, iż można się spodziewać kolejnych ataków z użyciem pocisków manewrujących. Godzinę później w Bearnecie nadano wiadomość: „piątka-piątka-piątka”, która, jak wynika z dotychczasowych obserwacji, może oznaczać wypuszczenie pocisków manewrujących.
Russian Air Force Strategic bomber voice net recorded on 4671 Kilohertz USB at 0012 UTC.
555 message being passed. Possibly indication of successful cruise missile launch? 555 has been heard on previous missions.https://t.co/sni1WAmK6M
— TJ (@te3ej) May 5, 2022
Tymczasem ukraińska artyleria rośnie w siłę. Według rzecznika Pentagonu Johna Kirby’ego rosyjskie ataki w żaden sposób nie zakłócają dostaw uzbrojenia. Ukraińcy otrzymali już ponad osiemdziesiąt z dziewięćdziesięciu obiecanych przez Stany Zjednoczone haubic ciągnionych M777, a także 90 tysięcy sztuk amunicji. W samą porę na bitwę o Donbas. Bitwę, w której Rosjanie jak byli ugrzęźnięci, tak są nadal. 4 maja udało im się zdobyć tylko jedną wieś – Szandryhołowe, na północ od Łymanu. To kolejna z tych maleńkich wiosek, które Ukraińcy oddają bez szczególnie zaciętego oporu, wykorzystawszy je tylko po to, aby kupić trochę czasu, nie tracąc przy tym zbyt wielu ludzi.
NEW: Ukraine now has control of more than 90 percent of the 90 U.S.-provided howitzers pledged by President Biden: senior U.S. defense official
Nearly 90,000 of 144,000 rounds of artillery are now in Ukrainian hands, too.
— Jack Detsch (@JackDetsch) May 4, 2022
A na koniec odnotujmy, że New York Times potwierdza to, czego wszyscy się domyślali – że Stany Zjednoczone podsuwają Ukrainie informacje wywiadowcze pozwalające na likwidację rosyjskich generałów celnymi i dobrze umiejscowionymi w czasie uderzeniami artyleryjskimi. O tym, że Waszyngton dzieli się danymi, wiedzieliśmy od dawna, ale wskazywanie generałów do odstrzału to jednak nowy poziom tego zjawiska. I nie należy lekceważyć jego dalekosiężnych konsekwencji.
Amerykanie pokazali, że są w stanie śledzić ruchy najwyższych stopniem rosyjskich oficerów. Po części wynika to z rosyjskich problemów z łącznością i konieczności używania cywilnych telefonów czy aparatury radiowej. Ale nawet po wzięciu poprawki na ten fakt Czytelnicy zechcą sobie wyobrazić, że są chińskimi generałami mającymi zawiadywać wojną na Pacyfiku. Mając w pamięci, co się działo w Ukrainie, jak bardzo będą pewni tego, że za chwilę nie spadną im na głowę amerykańskie pociski? I jak to wpłynie na ich proces decyzyjny?