Tegoroczna defilada z okazji święta narodowego Francji upłynęła pod znakiem cięć grożącym siłom zbrojnym. Była to także pierwsza defilada socjalistycznego prezydenta François Hollande’a, który jednak zdążył już odcisnąć na niej swoje piętno.
Było to widoczne w rozłożeniu akcentów. Za poprzedni, prawicowych prezydentów Sarkozyego i Chiraca defilady obfitowały w nawiązania do epoki napoleońskiej. W tym roku nacisk położono na właściwe wydarzenia upamiętniane świętem 14 lipca, czyli zdobycie Bastylii i Rewolucję Francuską. Pewnym zgrzytem na tym tle była musztra paradna kawalerii zainspirowana epoką Ludwika XIV. Inną bardzo widoczną zmianą było rozpoczęcie defilady pokazem lotniczym, który do tej pory zamykał całą imprezę. W tym roku poza zespołem akrobatycznym (samoloty szkolne Alpha Jet) w pokazie uczestniczyły myśliwce Rafale i Mirage oraz różne samoloty AWACS. Co ważne pokaz został rozbity na dwie części, defiladę zamykał pokaz śmigłowców (Tigre, Puma i wiecznie żywa Gazelle).
Gościem honorowym był tego roku ONZ, dlatego też defiladę rozpoczęły francuskie oddziały „Błękitnych Hełmów”, powracające z Libanu. Po nich maszerowały delegacje szkół wojskowych, wybranych jednostek wojsk lądowych, baz lotniczych oraz okrętów, a także żandarmerii i straży pożarnej. Nie zabrakło też ulubieńców publiczności, czyli saperów Legii Cudzoziemskiej ze znakami charakterystycznymi w postaci bród, skórzanych fartuchów i toporów. Reporterzy relacjonujący wydarzenie podkreślali zapowiadaną przez Hollanda większą „feminizację” sił zbrojnych. Faktycznie dało się zauważyć większy odsetek kobiet wśród uczestników. W związku z cięciami budżetowymi ograniczono liczbę pojazdów uczestniczących w defiladzie. Robiące największe wrażenie czołgi Leclerc wystąpiły w liczbie jedynie 4.
Defiladę, jak co roku zakończyli spadochroniarze skaczący ze śmigłowców i lądujący przed trybuną honorową. Niestety doszło do nieszczęśliwego wypadku. Jeden ze skoczków zranił się przy lądowaniu i nie był w stanie wstać o własnych siłach. Po zakończeniu uroczystości nieszczęśnika uściskał prezydent.
(TV5 MONDE)