To, co dzień wcześniej było jedynie przypuszczeniem, stało się faktem. Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych potwierdziła, że samolot, który rozbił się wieczorem 1 października w lasach wschodniej części stanu Tennessee, to jej zaginiony w tym samym dniu szkolno-treningowy T-45C Goshawk.
Maszyna z eskadry VT-7, należącej do 1. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego stacjonującego w NAS Meridian w stanie Missisipi, odbywała lot szkoleniowy. Na jej pokładzie było dwóch pilotów, uczeń i instruktor. Obaj lotnicy zginęli. Poszukiwania wraku i ewentualną akcję ratowniczą utrudniały nadchodząca noc i okolice, w których spadł samolot. Maszyna rozbiła się w terenie trudno dostępnym, gęsto zalesionym, a jej szczątki rozsypane były na obszarze długości kilkuset metrów.
Wypadek wydarzył się zaledwie miesiąc po tym, gdy marynarka zezwoliła instruktorom na wznowienie lotów z kadetami na samolotach tego typu. Mimo zainstalowania w większości maszyn czujników monitorujących jakość podawanego tlenu od sierpnia piloci zgłosili cztery kolejne przypadki niedotlenienia.
US Navy jak dotąd nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła, by zdarzenie mogło mieć jakikolwiek związek z odnotowywanymi od wielu miesięcy przypadkami niewłaściwej pracy instalacji tlenowych T-45C.
Zobacz też: Teksańskie T-45 uciekają przed huraganem Harvey
(military.com, usni.org; na zdj. T-45C z eskadry VT-7 na pokładzie lotniskowca USS Harry S. Truman)