Po okresie ciszy i spokoju indyjskie media znów szeroko piszą o rosyjsko-indyjskim programie myśliwca piątej generacji FGFA. Ma to związek z nadchodzącą wizytą w Moskwie premiera Narendry Modiego, który (jak liczą na to jego rodacy) może poruszyć sprawę FGFA na najwyższym szczeblu. Hindusi nie ukrywają bowiem, że mają żal do Rosjan za stawianie ich w roli ubogiego krewnego, a nie równorzędnego partnera.
Przedstawiciele Hindustan Aeronautics Limited obawiają się ponoć tego, że kiedy prototypy FGFA – opracowywane na bazie T-50 (na zdjęciu) – w końcu powstaną, Rosjanie będą utrudniali czy wręcz uniemożliwiali dostęp do nich indyjskim inżynierom i pilotom. Według The Times of India Modi ma po pierwsze wymóc na Putinie, aby ten zgodził się dopuścić indyjskich pilotów do odbycia lotów zapoznawczych na T-50, a po drugie zaproponować mu niesprecyzowanego rodzaju wsparcie finansowe w zamian za rozluźnienie kontaktów handlowych z Pakistanem (któremu Rosja sprzedaje właśnie śmigłowce Mi-35) i przyspieszenie prac nad wspólnym myśliwcem.
Kolejną kością niezgody jest załoga nowego samolotu. Niektóre media branżowe donoszą, że Rosjanie chcą opracować wyłącznie wersję jednomiejscową (co pozwoliłoby na jeszcze większą unifikację z T-50), tymczasem Hindusom bardzo zależy na tym, aby myśliwiec piątej generacji mógł mieć załogę dwuosobową. Wynika to z udanych doświadczeń z Su-30MKI. Ale cytowany wyżej The Times of India podaje, że według obecnych ustaleń w zakładach HAL powstanie 127 myśliwców, wyłącznie w wersji jednomiejscowej. Z kolei jeszcze inni dziennikarze twierdzą, że indyjskie ministerstwo obrony skłania się ku zakupowi kilkudziesięciu egzemplarzy wyprodukowanych w Rosji, aby oszczędzić na czasie. Innymi słowy: wiadomo, że nic nie wiadomo.
(indiatimes.com, defenseworld.net; fot. Alex Beltyukov – RuSpotters Team na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0)