We wtorek 22 października odbyła się próba podniesienia z dna Bałtyku bombowca Douglas A-20. Operację realizowali pracownicy Centralnego Muzeum Morskiego, Instytutu Morskiego w Gdańsku i firmy Nemo. Pieczę nad całością przedsięwzięcia sprawuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Bombowiec leży na głębokości czternastu metrów na wysokości Rozewia. Dotychczasowe oględziny wykazały, że jest w bardzo dobrym stanie: silniki i śmigła są w całości, a skrzydła są połączone z kadłubem. Jedynymi widocznymi do tej pory uszkodzeniami są rozbity dziob i oderwany ogon. Nie wiadomo jedynie, jak wygląda dolna część samolotu, która jest zakopana w dnie morza.

Bombowiec miał zostać podniesiony przez dźwig pokładowy statku Imor należącego do Instytutu Morskiego. W ostatnich dniach zespół nurków przygotowywał wrak do wydobycia, usuwając z niego warstwę mułu oraz instalując zawiesia do podczepienia dźwigu.

Według planów po pomyślnym zakończeniu operacji wrak miał być przetransportowany na teren Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku, a następnie do Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Warunkiem pomyślnego przebiegu operacji była sprzyjająca pogoda, która w tym okresie jest bardzo zmienna. Jednak mgła, wysokie fale i silny wiatr nie pozwoliły na podniesienie A-20 już teraz, więc nurkowie wydobędą jedynie drobniejsze elementy, a kolejną próbę podniesienia bombowca przesunięto na wiosnę przyszłego roku.

Samolot Douglas A-20 znany jest jako Havoc lub Boston. Jest to lekki bombowiec o konstrukcji górnopłata, napędzany dwoma silnikami gwiazdowymi Wright R-2600-23 Double Cyclone. W zależności od użytkownika i rodzaju wykonywanego zadania (samolot był też używany jako nocny myśliwiec) uzbrojenie mogło składać się z sześciu karabinów maszynowych 12,7 milimetra na dziobie, dwóch karabinów w wieżyczce na grzbiecie i jednego na spodzie. Ponadto maszyna mogła zabrać do 1800 kilogramów bomb umieszczonych w komorze bombowej i pod skrzydłami. Chociaż samolot jest produkcji amerykańskiej, znaleziony egzemplarz należał najprawdopodobniej do lotnictwa Związku Radzieckiego, który był największym użytkownikiem tych maszyn. W ramach programu Lend-Lease do Kraju Rad dostarczono niemal trzy tysiące A-20, które cieszyły się uznaniem załóg głownie ze względu na wygodę i dobrą ergonomię, która nigdy nie była mocną stroną konstrukcji radzieckich.

http://www.youtube.com/watch?v=Ge5_bT_i_8Q

(cmm.pl)