Ostanie wydarzenia na Morzu Południowochińskim, skłaniają Filipiny do zwrócenia się o pomoc do Stanów Zjednoczonych. Dotyczyłaby ona wysłania samolotu nadzoru elektronicznego P-3C Orion w celu monitorowania spornego obszaru. Jaką odpowiedź dadzą Amerykanie? Obecność amerykańskiego sprzętu pomagającego Filipińczykom kontrolować to, co się dzieje w tym regionie, może negatywnie wpłynąć na stosunki amerykańsko-chińskie, Czy jest więc sens angażować się w tak błahej sprawie?

W niedalekiej przyszłości przekonamy się czy Filipiny w ogóle z takiej możliwości skorzystają. W kręgach doradczych prezydenta Benino Aquino III taka możliwość jest brana bardzo mocno pod uwagę. Jednak będzie trzeba liczyć się z ewentualnością wzrostu napięcia, ponieważ Chiny niechętne są jakiejkolwiek amerykańskiej obecności na Morzu Południowochińskim, nawet tej pokojowej. W przeszłości Pekin wielokrotnie przestrzegał USA przed angażowaniem się w ten spór, który powinien być rozwiązany środkami pokojowymi przez jedynie bezpośrednio zainteresowane strony.

Filipiny i Chiny rywalizują o Scarborough Shoal. Obszar ten leży w granicach wyłącznej strefy ekonomicznej Filipin. Problem ten znacznie przybrał na intensywności w kwietniu bieżącego roku. Od tego czasu oba kraje utrzymują w tym rejonie swoje jednostki i wzajemnie prześcigają się w udowadnianiu swoich praw do spornego terytorium. Problem staje się obecnie bardzo ważny i skomplikowany, ponieważ jest duże prawdopodobieństwo, iż rejon ten może kryć jedne z najbardziej znaczących światowych zasobów ropy naftowej i gazu.

(defensenews.com)