Amerykański wiceprezydent Joe Biden stwierdził w wywiadzie dla tygodnika Newsweek, że ruch Talibów sam w sobie nie jest wrogiem Stanów Zjednoczonych.
Według zastępcy Baracka Obamy, Talibowie nigdy nie zostali uznani przez prezydenta za wroga USA tylko dlatego, że zagrażają interesom Waszyngtonu. Ponadto, twierdzi że w obecnie toczącym się w Afganistanie procesie pokojowym, samo usunięcie zagrażających Waszyngtonowi sił byłoby zadowalające.
Zdaniem Joe Bidena, Stany Zjednoczone prowadzą w Afganistanie podwójną strategię polegającą na umacnianiu rządu w Kabulu i walce z Al – Kaidą. Stany Zjednoczone są gotowe układać się z tymi Talibami, którzy zerwą z organizacją.
Wywiad udzielony przez Bidena wywołał falę krytyki ze strony amerykańskich mediów oraz Partii Republikańskiej. Z tego powodu, na specjalnej konferencji prasowej zwołanej w poniedziałek, rzecznik Białego Domu wyjaśnił, że wiceprezydentowi chodziło o to, że celem operacji w Afganistanie nie jest walka z samym ruchem Talibów, a zwycięstwo nad Al-Kaidą.
Według agencji Reuters, Amerykanie od pewnego czasu prowadzą tajne rozmowy z Talibami. Jedną z propozycji Waszyngtonu było uwolnienie ok. 20. afgańskich więźniów z bazy w Guantanamo, w zamian za deklarację o zerwaniu związków z Al-Kaidą. Jak dotąd zorganizowano ok. 10 spotkań. O każdym z nich informowany był prezydent Hamid Karzaj.
Władze w Kabulu nie wiedziały natomiast o tajnych rozmowach z udziałem USA, Niemiec i Kataru, w których mówiło się o ewentualnym utworzeniu przedstawicielstwa Talibów. Z tego powodu Afganistan wezwał na konsultacje swojego ambasadora w Katarze.
(ferghananews.com)