Jeśli chcielibyśmy wybrać samolot, który byłby ikoną amerykańskich wojsk lotniczych, nie moglibyśmy narzekać na brak kandydatów. F-16 Fighting Falcon, SR-71 Blackbird, B-2 Spirit, F-22 Raptor… Jeśli jednak wybierać będziemy samolot ikonę całych Stanów Zjednoczonych, zwycięzca może być tylko jeden: niebiesko-biały samolot pasażerski znany jako Air Force One.

Trzeba podkreślić, że nie jest to nazwa własna żadnej maszyny, ale znak wywoławczy każdej, na której pokładzie znajduje się prezydent Stanów Zjednoczonych; analogicznie śmigłowce Korpusu Piechoty Morskiej, które zabierają go (między innymi) z Białego Domu do bazy lotniczej Andrews, gdzie na co dzień stacjonują prezydenckie samoloty, mają callsign Marine One. Tak charakterystycznego znaku wywoławczego używa się po to, aby nigdy nie było wątpliwości, w której maszynie znajduje się głowa państwa.

Z okazji rozpoczynającej się 3 czerwca wizyty Baracka Obamy w Polsce prezentujemy krótki przegląd historii najważniejszego środka transportu najpotężniejszego człowieka świata.

Douglas RD-2 Dolphin

Pierwszym samolotem prezydenckim w historii Stanów Zjednoczonych był ten Douglas RD-2 Dolphin, napędzany dwoma silnikami Pratt & Whitney R-1340 Wasp. Miał luksusową kabinę dla czterech pasażerów i małą (w końcu to samolot czternastometrowej długości) sypialnię. Rozwijał prędkość przelotową 170 kilometrów na godzinę, co przy zasięgu około 1000 kilometrów czyniło zeń niezły samolot dyspozycyjny. Problem w tym, że prezydent Franklin Delano Roosevelt nie wsiadł do niego ani razu.
NASA

Boeing 314 „Dixie Clipper”

Zaszczyt goszczenia przywódcy Stanów Zjednoczonych na pokładzie przypadł za to Boeingowi 314 o imieniu „Dixie Clipper”. Na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych na zamówienie Pan American World Airways powstało dwanaście tych olbrzymich, transoceanicznych łodzi latających, obliczonych na przewożenie nawet ponad siedemdziesięciu pasażerów. Gdy Stany Zjednoczone włączyły się do drugiej wojny światowej, wszystkie Clippery pozostające w służbie Pan Amu zarekwirowała (za opłatą) US Navy. A gdy Roosevelt musiał udać się do Casablanki na konferencję z Winstonem Churchillem i Charles’em de Gaulle’em, Boeing 314 był nie tylko oczywistym, ale wręcz jedynym środkiem transportu. Statki ani okręty nie wchodziły bowiem w grę ze względu na zagrożenie atakiem U-Bootów, tym bardziej że niepełnosprawny FDR mógłby nie być w stanie ewakuować się na czas. W styczniu 1943 roku Boeing 314 numer 48226 stał się pierwszym samolotem, który wiózł urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Domena publiczna

VC-54C „Sacred Cow”

Problem z Clipperem polegał na tym, że był to zwyczajny cywilny samolot pasażerski obsługiwany przez cywilną załogę, doświadczoną wprawdzie, ale cywilną. Aby mieć czym transportować prezydenta, United States Army Air Forces pierwotnie zamierzały zaadaptować samolot Consolidated C-87 Liberator Express, sprzeciwiła się temu jednak Tajna Służba, która uznała, że jest to maszyna zbyt wypadkowa, by wozić głowę państwa; co ciekawe, latała nią jednak pierwsza dama, Eleanor Roosevelt. Postawiono więc na Douglasa C-54 Skymastera, który otrzymał oznaczenie VC-54C i nazwę własną „Sacred Cow” – „Święta Krowa”. Tym samolotem FDR dotarł na konferencję jałtańską w lutym 1945 roku.
US Air Force

VC-54C „Sacred Cow”

„Święta Krowa” to pierwszy samolot zbudowany specjalnie na potrzeby prezydenta Stanów Zjednoczonych. Płatowiec różni się trochę od typowego C-54A i B, ale największe różnice zaszły oczywiście we wnętrzu. A najbardziej charakterystyczną modyfikacją jest winda zainstalowana tuż za kabiną pasażerską z myślą o poruszającym się na wózku FDR. Ten jednak już nigdy więcej po Jałcie nie skorzystał z usług VC-54C, gdyż dwa miesiące później zmarł. Często latał nim za to Harry Truman i właśnie na jego pokładzie podpisał Ustawę o bezpieczeństwie narodowym z 1947 roku, powołującą do życia amerykańskie wojska lotnicze jako osobny rodzaj sił zbrojnych. Od 1995 roku „Sacred Cow” jest wśród najważniejszych eksponatów w Narodowym Muzeum US Air Force.
US Air Force

Douglas DC-6

Wkrótce po zakończeniu drugiej wojny światowej zaczęto szukać „Świętej Krowie” nowszego i nowocześniejszego następcy. Kolejny „Air Force One”, oznaczony VC-118, powstał w 1947 roku na podstawie dwudziestego dziewiątego egzemplarza pasażerskiego Douglasa DC-6; otrzymał imię „Independence”, co wprawdzie znaczy niepodległość, ale odnosić się miało do rodzinnej miejscowości Trumana w stanie Missouri. DC-6 to maszyna nieznacznie większa od C-54/VC-54, przeznaczona w zależności od wersji dla od czterdziestu do siedemdziesięciu pasażerów, ale w wersji prezydenckiej zabierała dwudziestu czterech.
US Air Force

Douglas VC-118

„Independence” była pierwszym amerykańskim samolotem prezydenckim, który otrzymał wyróżniające malowanie. Pozostawał w służbie Białego Domu do lat pięćdziesiątych, po czym przez trzynaście lat użytkowały ją wojska lotnicze jako samolot VIP-owski. Nosiła wówczas zwyczajne, niewyróżniające się malowanie, które zamieniono z powrotem, kiedy samolot trafił do muzeum.
US Air Force

Lockheed VC-121E

Z nastaniem administracji Dwighta D. Eisenhowera nadeszła epoka Lockheedów Constellation – według wielu miłośników lotnictwa najpiękniejszych maszyn w roli Air Force One. Najpierw ta zaszczytna funkcja przypadła maszynie numer 48-610, oznaczonej VC-121A i ochrzczonej mianem „Columbine II”. W listopadzie 1954 roku jej miejsce zajął pokazany na tym zdjęciu VC-121E numer 53-7885 o imieniu „Columbine III”. Pierwszą „Columbine” był VC-121A używany przez Eisenhowera, gdy służył jako dowódca SHAPE. „Columbine II” obecnie niszczeje w regionalnym porcie lotniczym Marana w stanie Arizona, tymczasem jej młodsza siostra znajduje się w zbiorach Narodowego Muzeum US Air Force.
US Air Force

Constellation „Columbine II”

Użycie Constellation stanowiło zarazem początek nowego podejścia do samolotów prezydenckich. Oczywiście zawsze musiały to być maszyny bezpieczne, wygodne, umożliwiające głowie państwa wykonywanie obowiązków na tyle, na ile pozwalał na to stan ówczesnej techniki. Ale to właśnie od „Columbine II” rozpoczęła się dla nich rola symboli amerykańskiej potęgi. Constellation nie była wprawdzie konstrukcją młodą (wywodziła się z wczesnych lat czterdziestych), ale wyjątkowo udaną – najważniejszym samolotem pasażerskim świata w erze przedodrzutowej. Latały na nich takie linie, jak: Air France, BOAC, Lufthansa czy Qantas. Przylatując do Bonn, Londynu albo Paryża, Eisenhower – który podróżował sporo – oznajmiał mimochodem: „Patrzcie, wasze linie lotnicze latają naszymi, amerykańskimi, samolotami”.
US Air Force

SAM 26000 Final Flight

A oto samolot, który wprowadził gospodarzy Białego Domu w erę odrzutową i sprawił, że określenie „Air Force One” stało się znane pod każdą szerokością geograficzną. Jest to wyprodukowany w 1962 roku Boeing 707-353B, oznaczenie wojskowe VC-137C, numer SAM 26000. Urodzony pijarowiec John F. Kennedy sam wybrał charakterystyczne malowanie z mamucim napisem „United States of America” i flagą. On też postanowił, że samolot prezydencki nie będzie mieć żadnej nazwy własnej.
US Air Force

Maszyna ta służyła ośmiu kolejnym prezydentom: Kennedy’emu (także po śmierci, gdyż trumnę z jego ciałem przewieziono z Dallas do  Waszyngtonu właśnie tym samolotem), Johnsonowi (który na jego pokładzie został zaprzysiężony), Nixonowi, Fordowi, Carterowi, Reaganowi,  Bushowi seniorowi i Clintonowi. Wylatała ponad trzynaście tysięcy godzin. US Air Force

Maszyna ta służyła ośmiu kolejnym prezydentom: Kennedy’emu (także po śmierci, gdyż trumnę z jego ciałem przewieziono z Dallas do Waszyngtonu właśnie tym samolotem), Johnsonowi (który na jego pokładzie został zaprzysiężony), Nixonowi, Fordowi, Carterowi, Reaganowi, Bushowi seniorowi i Clintonowi. Wylatała ponad trzynaście tysięcy godzin.
US Air Force

SAM 27000

W praktyce jednak już w 1972 roku SAM 26000 odszedł na drugi plan, a głównym samolotem prezydenckim został SAM 27000, który był w służbie aż do 29 sierpnia 2001 roku, kiedy to przewiózł George’a W. Busha z San Antonio do Waco.
US Air Force

SAM 27000

Najczęściej z usług SAM 27000 korzystał Ronald Reagan, który przeleciał nim ponad 675 tysięcy mil. Podobno bardzo lubił podróżować Air Force One, ale praktycznie nigdy nie opuszczał przedniej kabiny, czyli prywatno-służbowej komnaty prezydenta. Na zdjęciu Reagan w centrum łączności na pokładzie SAM 27000.
US Air Force via Reagan Library Archives

VC-25A

I wreszcie VC-25A, czyli obecny samolot prezydencki (a właściwie dwa, o numerach 28000 i 29000) – przebudowany Boeing 747-200B. Samolot zabiera zaledwie około siedemdziesięciu pasażerów, wyposażony jest nie tylko w system bezpiecznej łączności, lecz także instalację do tankowania w locie, systemy samoobrony (w tym wyrzutniki flar i pasków aluminiowych) oraz małą salę operacyjną, przy której w każdym locie dyżurują lekarz i pielęgniarka. Obie maszyny należą do 89. Skrzydła Lotnictwa Transportowego z bazy lotniczej Andrews; w jego strukturze istnieje wydzielona formacja o nazwie Presidential Airlift Group.
US Air Force

VC-25A

Pierwszy lot Jumbo Jeta w roli Air Force One odbył się 6 września 1990 roku. SAM 28000 przewiózł George’a Busha seniora z Waszyngtonu do Kansas, na Florydę i z powrotem do stolicy. Na zdjęciu: salka konferencyjna na VC-25A. Pod oknem w środku Robert Gates, wówczas jeden z doradców do spraw bezpieczeństwa narodowego, później dyrektor CIA i sekretarz obrony.
US Air Force via George Bush Presidential Library and Museum

VC-25

Kariera VC-25 powoli dobiega końca. Za niecałe pięć lat do US Air Force powinien trafić pierwszy z dwu lub trzech jego następców. Najprawdopodobniej będą to Boeingi 747-8, chociaż mówi się także o Boeingach 787. Dreamlinery z pewnością okazałyby się tańsze, lecz jak już wspomniano – Air Force One odgrywa także rolę propagandową. Czterosilnikowy, blisko osiemdziesiąciometrowej długości samolot odegra ją znacznie lepiej.
Pete Souza / White House