Po miesiącach dyskusji i sporów między głównymi partnerami zaangażowanymi w powstawanie nowego europejskiego lotniczego systemu bojowego FCAS można z dużą ostrożnością odnotować w końcu jakiś pozytywny sygnał. A było już tak źle, że istniało zagrożenie zamknięcia całego projektu i samodzielnej budowy myśliwca przez Francję. To ryzyko nie zniknęło całkowicie, ale znacznie się zmniejszyło.

Dobre złego początki

Francja i Niemcy podpisały porozumienie o współpracy przy rozwoju systemu FCAS (lub po francusku: SCAF) w 2017 roku. W założeniu i uproszczeniu FCAS ma być systemem systemów obejmującym przede wszystkim myśliwiec nowej generacji (Next Generation Fighter), bezzałogowych lojalnych skrzydłowych, a także naziemne, lotnicze i kosmiczne środki rozpoznawcze oraz wiele innych systemów wspierających.

Kluczowy w tym jest samolot bojowy określany jako maszyna szóstej generacji, chociaż w Europie nie powstał nawet żaden samolot piątej generacji. Zresztą operowanie generacjami myśliwców jest w dzisiejszych czasach mocno zwodnicze i lepiej jest odnosić się do konkretnych zdolności danej maszyny. O tych jeszcze wiele nie wiadomo. Zgodnie z oryginalnym harmonogramem pierwszy demonstrator technologii miał powstać do 2026 roku, a myśliwiec powinien wejść do służby około roku 2040.



Początkowo realizacja programu przebiegała zgodnie z planem. W pierwszej połowie 2019 roku podpisano dwuletnią umowę o wartości 65 milionów euro na studia koncepcyjne. W tym samym okresie do programu dołączyła Hiszpania, ale pandemia COVID-19 spowolniła prace, gdyż politycy mieli ważniejsze rzeczy na głowie. W ten sposób rozpoczęcie fazy Demonstrator Phase 1A zostało przesunięte na kwiecień 2021 roku. W tej fazie, zaplanowanej na osiemnaście miesięcy i 155 milionów euro miało, się rozpocząć opracowywanie konkretnych rozwiązań technicznych dla nowego myśliwca. W tę fazę byli zaangażowani jedynie Niemcy i Francuzi.

Wizja artystyczna myśliwców NGF na przyszłym francuskim lotniskowcu nowej generacji.
(Rama, Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 France)

Aby nadrobić opóźnienie i trzymać się nowego harmonogramu (demonstrator technologii ma teraz powstać w 2027 roku – w fazie 2), uczestnicy programu FCAS powinni jak najszybciej podpisać porozumienie dotyczące finansowania fazy Demonstrator Phase 1B, w której po raz pierwszy byłaby zaangażowana również Hiszpania. Po intensywnych negocjacjach umowę na poziomie politycznym udało się podpisać 31 sierpnia 2021 roku. Zgodnie z jej zapisami każda strona miała wyłożyć na prace rozwojowe 1,2 miliarda euro, a prace powinny się zakończyć do 2024 roku. Równocześnie dogadano się odnośnie do dalszej współpracy w fazie 2, której koszt oszacowano na co najmniej 8,6 miliarda euro i która w 2027 roku ma zaowocować powstaniem demonstratora technologii.

Niestety za podpisaniem umowy politycznej w kwestii Demonstrator Phase 1B nie poszło podpisanie szczegółowych kontraktów z dwoma przedsiębiorstwami mającymi realizować program FCAS – Dassaultem reprezentującym Francję oraz Airbusem będącym liderem projektu w Niemczech i Hiszpanii. Powodem opóźnienia, które naraziło przyszłość całego programu, była niezgoda Airbusa na zaproponowane warunki.

Jedna z licznych wczesnych wizji artystycznych NGF/SCAF.
(Rama, Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 France)

Podział tortu

Cały program FCAS podzielono na kilka filarów (myśliwiec, silniki, chmura danych, lojalni skrzydłowi, uzbrojenie, sensory i stealth). Każdy z filarów przypasano do Airbusa, Dassaulta lub innej firmy, która miała być najlepsza w danej dziedzinie, a pozostałe miały ją wspierać. Za sam myśliwiec miał odpowiadać przede wszystkim Dassault. Airbusowi przypadły bezzałogowi skrzydłowi, chmura danych i obszar stealth. Sensorami miała się zająć hiszpańska Indra, a dla opracowania silników powołano spółkę joint venture European Military Engine Team (EUMET), w której po połowie udziałów mają francuski Safran i niemiecki MTU.



Kością niezgody stał się dostęp i podział praw do własności intelektualnej. Po przyłączeniu do programu Hiszpanii i tym samym zwiększeniu roli Airbusa, który reprezentował teraz dwa państwa, Niemcy poprosili Francuzów o pełny dostęp do wyników prac i technologii opracowanych w ramach wspólnego programu. Dassault odmówił jednak podzielenia się wiedzą nabytą wcześniej przy okazji produkcji myśliwca Rafale i bezzałogowego demonstratora technologii nEUROn. Aby przezwyciężyć kryzys, obie strony stworzyły listę praw własności intelektualnej, którymi powinny się podzielić, aby móc wspólnie kontynuować projekt. W połowie roku problem zasadniczo uznano za rozwiązany.

Schemat programu FCAS obejmującego myśliwce nowej generacji współpracujące z bezzałogowcami, satelitami i starszymi samolotami.
(Airbus)

Ponadto, mimo ustalonego podziału na filary i przypisanie im firm wiodących, Airbus zażądał dla siebie większego udziału w budowie myśliwca, jednocześnie zachowując dla siebie wszystkie przyznane mu wcześniej prace przy innych filarach. Blokując podpisanie umowy na Demonstrator Phase 1B, chciał wywalczyć dla siebie równy podział prac przy myśliwcu.

To spotkało się z ostrą odpowiedzią prezesa Dassaulta Érica Trappiera wspartego później przez ministrów obrony Francji i Hiszpanii. Trappier podkreślił, że jego firma należy do światowych liderów w dziedzinie projektowania samolotów wojskowych i cywilnych, a fakt, że jest również odpowiedzialna za stworzenie systemu kontroli lotu dla Eurodrona, jest tylko tego potwierdzeniem. Podzielenie się pracą przy myśliwcu z Airbusem byłoby nie tylko złamaniem wcześniejszych ustaleń, ale byłoby również wbrew interesom samego Dassaulta. Ponadto równy podział prac mógłby spowodować dublowanie pewnych wysiłków i wywołać spadek efektywności, w rezultacie osłabiając cały program.

Doszło nawet do tego, że w lipcu Trappier wystosował w kierunku Airbusa swego rodzaju ultimatum (chociaż sam apelował, żeby nie używać tego słowa). Niezależnie od określenia, prezes Dassaulta powiedział, że porozumienie musi zostać wypracowane do końca roku – co i tak oznacza rok opóźnienia – albo francuska firma będzie musiała wdrożyć plan B. Dodał, że Dassault już pracuje nad planem awaryjnym, ale nie podał żadnych szczegółów. W swoim wystąpieniu po raz kolejny odwołał się do ustalonego wcześniej podziału prac, a ponadto wskazał, że odwrotny podział jest respektowany przez Francuzów w programie budowy Eurodrona.



Na pocieszenie można zauważyć, że prace nad silnikiem idą do przodu. Spółka EUMET nawiązała współpracę z hiszpańską ITP Aero i Rolls-Royce’em. Pracami nad nowym silnikiem kieruje Safran. ITP odpowiada za opracowanie wybranych komponentów, jak turbina niskiego ciśnienia i dysza, a MTU będzie odpowiedzialne za opracowanie i utrzymanie systemu logistycznego do serwisu silników. Od początku roku trwają już próby pierwszego prototypu jednostki napędowej, będącego ulepszoną wersją silnika Snecma/Safran M88 znanego z myśliwców Rafale.

Głównym wyzwaniem jest wymyślenie, jak sobie poradzić z wyższą temperaturą w komorze spalania wywołaną większym ciągiem. W badaniach jest używana reagująca na temperaturę farba Thermocolor pozwalająca badać rozkład temperatur dzięki zmianie koloru. Samo opracowanie tej metody badawczej zajęło pięć lat. Było to własne przedsięwzięcie Safrana zapoczątkowane jeszcze przez FCAS, ponieważ nowy silnik ma się znaleźć także we francuskich myśliwcach. Po analizie wyników badań i ewentualnym wprowadzeniu zmian w konstrukcji przyjdzie pora na zaplanowane na kilka kolejnych miesięcy próby wytrzymałościowe. Celem jest wyprodukowanie do 2025 roku turbin wytrzymujących pracę w temperaturze do 2 tysięcy stopni Celsjusza. Dzisiaj w silnikach myśliwców Rafale panuje temperatura 1850 stopni.

Makieta NGF i bezzałogowego lojalnego skrzydłowego Remote Carrier prezentowana w 2019 roku.
(Tiraden, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Money, money, money

Jeśli ostatecznie zostanie zrealizowany, program FCAS będzie miał ogromny wpływ na politykę i gospodarki zaangażowanych państw. Prawdopodobnie nawet większy, niż pierwotnie zakładano, ponieważ z powodu rosyjskiej napaści na Ukrainę po raz pierwszy od dekad w wielu europejskich państwach budżety na obronę rosną, i to znacząco.

Chociaż niemieckie siły zbrojne trudno nazwać słabo finansowanymi – ich budżet w tym roku sięga 50 miliardów euro – w wielu obszarach mają one poważne luki. Dobrze je ukazała wojna w Ukrainie i niezdolność Niemiec do szybkiego dostarczenia uzbrojenia państwu w potrzebie, ale również niezdolność do szybkiego podniesienia własnego potencjału obronnego. Aby temu zaradzić, rząd stworzył fundusz modernizacji technicznej sił zbrojnych o wartości 100 miliardów euro i zaplanował podniesienie samego budżetu sił zbrojnych do 2% produktu krajowego brutto.



Wydawać by się mogło, że to doskonała informacja dla FCAS, który potrzebuje miliardów euro na rozwój. Zagrożenie ze strony Rosji i potrzeba szybkiego zwiększania potencjału obronnego może jednak spowodować, że większość pieniędzy zostanie przeznaczona na zakupy produktów z półki, dostępnych od ręki, a nie na finansowanie prac, które zaowocują (lub nie) za kilkanaście lat.

W kontekście zakupów z półki można przywołać zamówienie samolotów wielozadaniowych F-35A, morskich samolotów rozpoznawczych P-8A, a także spodziewane zamówienie śmigłowców AH-64E. Wcześniej w roli nosicieli broni jądrowej rozważano F/A-18E/F, które nie byłyby dla programu FCAS tak dużym zagrożeniem jak F-35. We Francji te ruchy są postrzegane jako dowód na osłabienie chęci niemieckiego rządu do kontynuowania programu FCAS, a być może również wielu innych programów zbrojeniowych prowadzonych wspólnie z Francją i postawienie na bliższe związki ze Stanami Zjednoczonymi.

We Francji sytuacja jest stabilniejsza. Wybrany w 2022 roku na drugą kadencję prezydent Emmanuel Macron przykłada dużą wagę do odpowiedniego finansowania sił zbrojnych i od lat stara się promować europejską współpracę i samowystarczalność strategiczną europejskiego przemysłu zbrojeniowego. Wydaje się, że o ile po stronie Niemiec będzie wola współpracy, Francja będzie sprawnie realizować swoją część programu.

Światełko w tunelu

Wygląda na to, że niemal rok po planowanym terminie podpisania kontraktów na realizację Demonstrator Phase 1B obie strony wreszcie dochodzą do porozumienia. 24 października w czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych Trappier powiedział, że Dassault i Airbus są już w ostatniej fazie negocjacji i porozumienie powinno zostać wypracowane w ciągu najbliższych dni lub tygodni. Zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami Dassault ma utrzymać pozycję lidera w filarze budowy myśliwca. Nie tylko dlatego, że tak wcześniej ustalono na szczeblu politycznym, ale przede wszystkim dlatego, że ma największe doświadczenie w projektowaniu samolotów tej klasy. Równocześnie Trappier podkreślił i przestrzegł, że nawet udana realizacja tej fazy nie będzie oznaczała ostatecznego sukcesu całego programu, bo na jego wyniki trzeba będzie poczekać kilka lat.



Także niemieckie zwiększenie finansowana sił zbrojnych, nawet jeśli było podyktowane kwestiami wewnętrznymi, może przyczynić się do nadania impetu europejskim programom zbrojeniowym. A FCAS jest w tej chwili największym z nich. Pod względem politycznym może promować współpracę, a nawet wynieść ja na wyższy poziom i pozwolić na uzyskanie większej samodzielności przez Europę. Pod względem gospodarczym jest chyba ostatnią nadzieją europejskiego przemysłu na utrzymanie, jeśli nie równego poziomu, to jedynie niewielkiego opóźnienia względem przemysłu amerykańskiego w dziedzinie budowy samolotów bojowych.

Wydaje się, że rządy państw zaangażowanych w FCAS i szefowie przedsiębiorstw są tego świadomi. Dlatego mimo dotychczasowych różnic i konfliktów ambicjonalnych na tle podziału prac można mieć nadzieję, że pragmatyka biznesowa zwycięży i żaden z kooperantów nie poświęci przyszłości swojego przedsiębiorstwa dla zaspokojenia dzisiejszych ambicji. A taka jest stawka.

Przeczytaj też: HF-24 Marut. Indyjskie dziecko niemieckiego umysłu

Airbus