Choć obecnie już wycofywany, myśliwiec F-14 Tomcat był jednym z najlepszych samolotów bojowych swojej epoki. Przez wiele lat zimnej wojny pełnił funkcję strażnika floty, a przede wszystkim lotniskowców. Jego głównym celem miały być radzieckie bombowce z pociskami przeciwokrętowymi, na szczęście nigdy jednak nie doszło do praktycznego sprawdzenia, jak skuteczne są Tomcaty w ich zwalczaniu. W porównaniu do swojego lądowego odpowiednika w USAF, F-15, myśliwce marynarki zaliczyły stosunkowo mało zestrzeleń. W artykule tym przedstawiam dwa pojedynki powietrzne, w których brały udział te maszyny i dzięki którym zyskały sławę. Sławę, która znalazła szczyt w filmie Top Gun.

Pierwszy incydent w zatoce Wielka Syrta – 1981

W roku 1969 do władzy w Libii na drodze przewrotu wojskowego doszedł pułkownik Mu’ammar al-Kaddafi, zdecydowany przeciwnik Zachodu. Na początku następnej dekady zlikwidował w kraju amerykańskie i brytyjskie bazy wojskowe, a także znacjonalizował przemysł naftowy, w którym znaczne udziały miały koncerny państw zachodnich. Co zrozumiałe, postępowanie taki doprowadziło do znacznego pogorszenia się wzajemnych stosunków pomiędzy zainteresowanymi krajami, szczególnie, że Kaddafi stał się patronem licznych grup narodowowyzwoleńczych, a także terrorystycznych, a przez swoje bogate złoża ropy był finansowo niezależny od Zachodu. Stan taki trwał aż do początku lat osiemdziesiątych, kiedy w końcu napięcie osiągnęło tak wysoki poziom, że doszło do bezpośrednich starć pomiędzy samolotami obu stron.

MiG-23, przeciwnik Tomcatów z 1989 roku w malowaniu radzieckim

MiG-23, przeciwnik Tomcatów z 1989 roku w malowaniu radzieckim

Bezpośrednią przyczyną zatargu było samowolne i niezgodne z prawem międzynarodowym ogłoszenie przez Libię trzystumilowej strefy wód terytorialnych, zamiast maksymalnej, dopuszczalnej dwunastomilowej. Nie pozostało to bez amerykańskiej odpowiedzi i na początku sierpnia 1981 roku do znajdującej się u libijskich wybrzeży zatoki Wielka Syrta wpłynął zespół lotniskowcowy należący do VI Floty, z lotniskowcami USS Forrestal i USS Nimitz na czele. Amerykanie cały czas byli prowokowani do starcia przez startujące z libijskich lotnisk MiG-i-21 i -23 oraz Mirage’e F.1. W końcu 19 sierpnia doszło do starcia. Tego dnia z byłej amerykańskiej bazy lotniczej niedaleko Trypolisu wystartowały dwa libijskie szturmowe Su-22M-2, które, naprowadzane przez naziemną stację radarową, skierowały się w kierunku pary F-14 wykonującej standardowe zadanie patrolowe. Amerykańskie maszyny należały do eskadry VF-41 „Black Aces” z Nimitza. Załogę prowadzącego samolotu o kodzie wywoławczym Fast Eagle 102 stanowili Commander Harry Kleeman i Lieutenant David Venlet. Skrzydłowym był Fast Eagle 107 z załogą w składzie: Lieutenant Larry Muczynski i Lieutenant Junior Grade Jim Anderson.

Nadlatujące Su-22 zostały wykryte przez samolot wczesnego ostrzegania E-2C Hawkeye, który naprowadził patrolującą parę F-14 na bandytów. Amerykańskie samoloty leciały w luźnej formacji oddalone od siebie o około 1600 metrów, co pozwalało im na zachowanie dużej elastyczności w przypadku wywiązania się walki powietrznej, na co jeszcze na tym etapie się nie zanosiło. Początkowo miało to być standardowe przechwycenie intruzów.

Su-22, przeciwnik F-14 z 1981 w malowaniu Sił Powietrznych RP.

Su-22, przeciwnik F-14 z 1981 w malowaniu Sił Powietrznych RP.

Jednak w pewnym momencie jeden z libijskich samolotów odpalił w kierunku amerykanów rakietę R-13 (AA-2 Atoll), a w takiej sytuacji Tomcaty mogły już podjąć walkę w obronie własnej. Libijska rakieta chybiła, a piloci US Navy nie dali Libijczykom drugiej szansy. Prowadzący Su-22 został trafiony pociskiem AIM-9L Sidewinder odpalonym z samolotu LT Muczynskiego. Eksplozja miała miejsce tak blisko amerykańskiego myśliwca, że ten musiał wykonać gwałtowny manewr, aby nie zostać trafionym szczątkami libijskiego samolotu. Libijski pilot zdołał się katapultować i na spadochronie opadł do morza. Pozostał jeszcze drugi – skrzydłowy – Su-22. Padł on ofiarą Sidewindera pochodzącego z samolotu Kleemana. I temu pilotowi udało się katapultować, ale jak po walce zameldowali amerykańscy piloci, nie widzieli otwartego spadochronu. Jednak w oficjalnym raporcie sporządzonym przez US Navy stwierdzono, że oby pilotom udało się uratować.

Godzinę po tym starciu w czasie przeprowadzania przez Libijczyków akcji ratowniczej dla pilotów, w stronę lotniskowców skierowała się para MiG-ów-25. Do ich przechwycenia ruszyły dwie pary F-14 z eskadr VF-41 i VF-84. Kiedy piloci MiG-ów zorientowali się co się dzieje, natychmiast zawrócili. Podobne incydenty miały miejsce jeszcze kilka razy w ciągu tego dnia, jednak po początkowym sukcesie US Navy do kolejnych walk już nie doszło.

 Wielka Syrta Tomcat | Trzy Tomcaty z eskadry VF-32 „Swordsmen”. Zdjęcie z września 1974 roku.

Trzy Tomcaty z eskadry VF-32 „Swordsmen”. Zdjęcie z września 1974 roku.
US Navy

Już po wszystkim pojawiła się hipoteza, że być może rakieta R-13 została odpalona nieumyślnie. Wskazywałby na to fakt, że ponieważ była to rakieta bardzo wczesnej generacji, aby zdołała się naprowadzić na cel – źródło ciepła – musiała być odpalona z tylnej półsfery wrogiego samolotu, a w tym przypadku została odpalona dokładnie naprzeciwko amerykańskiego myśliwca i nie miała szans, aby uchwycić cel. Innym ewentualnym wytłumaczeniem było po prostu słabe wyszkolenie libijskich pilotów, którzy nie umieli się odpowiednio posługiwać sprzętem, którym dysponowali. Nie byłby to zresztą odosobniony przypadek w tym rejonie świata, o czym świadczą liczne wojny izraelsko-arabskie, gdzie po stronie arabskiej, bardziej skomplikowany sprzęt często obsługiwany był przez radzieckich „doradców”.

Drugi incydent w zatoce Wielka Syrta – 1989

Tłem dla drugiego incydentu było amerykańskie podejrzenie, że Libia produkuje broń chemiczną, w związku z czym postanowiono rozmieścić grupę lotniskowcową USS John F. Kennedy u wybrzeży libijskich, niedaleko potencjalnej fabryki broni chemicznej położonej niedaleko Rabty.

Rano 4 stycznia 1989 roku samoloty należące do tej grupy przeprowadzały ćwiczenie na południe od Krety. Uczestniczyły w nich samoloty A-6 Intruder, F-14 Tomcat oraz E-2C Hawkeye. F-14 pochodziły z VF-14 i VF-32. Tego samego ranka, kilka godzin później na standardowa misję CAP (Combat Air Patrol) została wysłana para z VF-32. Prowadzącym był AC202 z LT Hermonem C. Cookiem i CMDR Stevenem P. Collinsem a skrzydłowym AC207 z załogą CMDR Josephem B. Connellym i CMDR Leo F. Enwrightem. Jeszcze przed misją wszyscy oficerowi zostali uprzedzeni, że należy się spodziewać wrogiej aktywności w powietrzu.

Niemal w południe samolot wczesnego ostrzegania E-2 wykrył cztery libijskie MiG-i-23, które wystartowały z bazy Al Bumbaw niedaleko Tobruku. Para Tomcatów przyjęła kurs na pierwszą parę libijskich myśliwców, która leciała w odległości około pięćdziesięciu kilometrów przed drugą i rozpoczęła namierzane ich radarami. MiG-i znajdowały się w odległości około 130 kilometrów, na wysokości 3000 metrów i kierowały się prosto na lotniskowiec. F-14 zmieniły nieznacznie kurs, aby pokazać, że nie mają wrogich zamiarów, jednak MiG-i pracowały nad zajęciem dogodnej pozycji do przechwycenia. F-14 obniżyły pułap do około 900 metrów, tak, aby MiG-i pozostawały ponad nimi, dzięki czemu były wyraźnie widoczne na radarach, a jednocześnie same były trudniej wykrywalne na tle morza. Manewr ten był powtarzany kilkukrotnie.

Tomcat z eskadry VF-41 „Black Aces”. Zdjęcie z lutego 1991 roku.

Tomcat z eskadry VF-41 „Black Aces”. Zdjęcie z lutego 1991 roku.
US Navy / Lt. Parsons

O godzinie 11.59 nawigator prowadzącego Tomcata na wszelki wypadek rozkazał uzbroić rakiety AIM-9 Sidewinder i AIM-7 Sparrow. Z kolei z E-2C przyszło pozwolenie otwarcia ognia, jeśli poczują się zagrożeni, bez konieczności czekania, aż Libijczycy strzelą pierwsi. Kolejne agresywne manewry libijskich myśliwców zostały w pewnym momencie jednoznacznie zinterpretowane jako przygotowanie do ataku i załogi F-14 postanowiły przystąpić do ataku. W odległości 26 kilometrów od bandytów nawigator prowadzącego Tomcata odpalił pierwszego Sparrowa, czym zaskoczył nawet swojego pilota, który nie spodziewał się zobaczyć rakiety tuż przed swoim dziobem. Niestety z powody błędu nawigatora, który źle ustawił przełączniki, rakieta nie zdołała nakierować się na cel. Chwilę potem został odpalony drugi Sparrow, który jednak też nie zdołał uchwycić celu.

Kiedy samoloty znajdowały się w odległości jedenastu kilometrów od siebie, Tomcaty rozdzieliły się. Oba MiG-i wzięły na cel skrzydłowego F-14, co pozwoliło prowadzącemu zajść je od tyłu. W międzyczasie AC207 zdołał zestrzelić pierwszego MiG-a za pomocą AIM-7. Drugi MiG został strącony Sidewinderem wystrzelonym z AC202, który znalazł się tuż za nim w odległości zaledwie 2,8 kilometra.

Obaj libijscy piloci zdołali się katapultować i wpadli na spadochronach do morza jednak ich kraj nie był w stanie ich uratować. F-14 powróciły bezpiecznie na macierzysty lotniskowiec.

Nie wiadomo, dlaczego libijscy piloci zdecydowali się na tak prowokacyjne działania, ani też dlaczego nie podjęto próby ich ratowania. Następnego dnia Libia oskarżyła Stany Zjednoczone o atak na dwa nieuzbrojone samoloty rozpoznawcze, jednak Amerykanie dysponowali mocnymi dowodami na to, że było inaczej. Na zdjęciach zarejestrowanych fotokarabinem widać było, że MiG-i uzbrojone były w pociski R-23 (AA-7 Apex), które w zależności od wersji mogą być naprowadzane albo radarowo, albo na podczerwień.