Wojska lotnicze Indonezji staną się nowym właścicielem dwunastu myśliwców Mirage 2000-5 używanych do tej pory przez Katar. Dżakarta przejmie całą flotę należącą do emiratu: dziewięć maszyn jednomiejscowych (2000-5EDA) i trzy dwumiejscowe (2000-5DDA), których średni wiek to trochę ponad dwadzieścia pięć lat. Mirage’e mają trafić do bazy Supadio na wyspie Borneo, skąd będą miały łatwy dostęp do przestrzeni powietrznej nad Morzem Południowochińskim.
Wartość transakcji to niespełna 800 milionów dolarów. Jak informuje FlightGlobal, kontrakt w tej sprawie podpisano już w styczniu, a pośrednikiem w negocjacjach było czeskie Excalibur International. Wszystkie samoloty mają trafić do Indonezji do stycznia 2025 roku.
Katarskie myśliwce będą rozwiązaniem pomostowym, które podtrzyma potencjał bojowy indonezyjskiego lotnictwa do czasu pozyskania nowoczesnych (i fabrycznie nowych) samolotów bojowych. Z drugiej strony kłopoty finansowe tamtejszego ministerstwa obrony regularnie stają na przeszkodzie nader ambitnym planom. Nie można więc wykluczyć, że „pomostowe” Mirage’e czeka długa służba.
W lutym ubiegłego roku informacje o indonezyjskich zakupach wzbudziły gargantuiczną sensację w światku lotniczym. Najpierw Dżakarta uzgodniła pozyskanie czterdziestu dwóch francuskich Rafale’i za 8,1 miliarda dolarów. Pierwsza faza dostaw, obejmująca sześć maszyn, miała być sfinalizowana w ciągu kilku miesięcy. Następnego dnia amerykański Departament Stanu wyraził zgodę na sprzedaż Indonezji trzydziestu sześciu samolotów bojowych F-15ID (pod tym określeniem kryje się oczywiście F-15EX Eagle II lub jego nieznacznie zmodyfikowana odmiana).
Qatar emiri airforce
With the mirage 2000 astonishing maneuvering pic.twitter.com/cCEnpBh1B9— Nasseralsaadi🇶🇦🇶🇦🇶🇦 (@NasserQa22) September 13, 2020
Teoretycznie w tych zamówieniach nie powinno być nic zaskakującego. Już rok wcześniej indonezyjskie ministerstwo obrony ogłosiło długą listę zakupów dla sił powietrznych, a poczesne miejsce zajmowało na niej trzydzieści sześć Rafale’i i osiem F-15EX. Ale rozmach, z jakim ogłoszono przeobrażenie tych planów w praktykę, musiał imponować.
Wcześniej przez kilka lat wydawało się niemal przesądzone, że Indonezja zamówi rosyjskie Su-35S. Rafale pojawił się na scenie jako ich potencjalny konkurent w grudniu 2020 roku, gdy La Tribune ujawnił, że Dżakarta jest zainteresowana szybką finalizacją umowy na czterdzieści osiem maszyn tego typu. Paryż już od lat promował Rafale’a w Azji, a Indonezyjczycy mieli okazję zapoznać się z nim podczas wspólnych ćwiczeń z lotniskowcem Charles de Gaulle w roku 2019. Pewną rolę w decyzji mógł też odegrać sentyment ministra obrony Prabowo Subianto do Francji – były generał sił specjalnych spędził tam kilka lat, mówi po francusku i uchodzi za frankofila.
Z dostaw Rafale’i w ciągu kilku miesięcy nic nie wyszło. Opóźnienie w dostawach wynikło z opóźnienia w płatnościach. Francuska La Tribune dopiero we wrześniu 2022 roku poinformowała, że Dżakarta uiściła pierwszą ratę, co nadało bieg pierwszej fazie transakcji. Indonezja stała się w tamtym momencie oficjalnie siódmym zagranicznym nabywcą Rafale’i, po Egipcie, Katarze, Indiach, Grecji, Chorwacji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Dzięki temu mogło ruszyć szkolenie. 8 listopada czternastu oficerów – sześciu pilotów i ośmiu techników – przybyło do Mérignac, gdzie znajduje się zarówno fabryka Dassaulta, jak i ośrodek szkoleniowy. Ich pobyt we Francji miał potrwać zaledwie trzy miesiące, co sugeruje, że będzie to tylko wstępne szkolenie zapoznawcze, a nie pełen kurs przygotowujący do pracy z zupełnie nowym typem statku powietrznego.
Sprawa zaszła już na tyle daleko, że trudno się spodziewać, aby transakcja mogła spalić na panewce. Oczywiście nic nie jest przesądzone, dopóki nie zobaczymy choć jednego Rafale’a z czerwono-białymi pięciokątami na skrzydłach. Ale wszystko wskazuje, że w Dżakarcie istnieje wola polityczna, aby doprowadzić zakup do pomyślnego końca.
Notabene możliwe, że opóźnienia w realizacji kontraktu wynikły z tarć między Prabowo a prezydentem Joko Widodo. Ten pierwszy ma przemyślaną, ale bardzo ambitną, a więc i kosztowną wizję kompleksowej modernizacji sił zbrojnych. Dżakarta nie ma pieniędzy na realizację tej wizji, budżet resortu obrony musiałby w tym celu wzrosnąć z poziomu 9,3 miliarda dolarów ponaddwukrotnie i utrzymać się na tym poziomie przez wiele lat.
Jako że Prabowo i „Jokowi” należą do rywalizujących ze sobą partii, a ten pierwszy zamierza w przyszłym roku ubiegać się po raz kolejny o urząd prezydenta, obserwatorzy indonezyjskiej sceny politycznej sądzą, że obecna głowa państwa mogła blokować fundusze na Rafale’e, aby postawić Prabowo w niezręcznej sytuacji politycznej. Kto przekonał Joko Widodo do zmiany stanowiska? Ponoć sam Emmanuel Macron, który odbył rozmowę z indonezyjskim prezydentem podczas szczytu G7 w Alpach Bawarskich w czerwcu 2022 roku.
I rzeczywiście, dwa miesiące temu La Tribune poinformowała, że Indonezja oficjalnie zamówiła drugą partię Rafale’i – osiemnaście maszyn (co razem daje dwadzieścia cztery). Z kolei nieoficjalnie wiadomo, że pod koniec tego roku lub na początku przyszłego Indonezja chce zamówić pozostałe osiemnaście egzemplarzy, tak aby skompletować uzgodnione czterdzieści dwa.
Tymczasem zakup F-15ID stanął pod dużym znakiem zapytania. Agencja Departamentu Obrony do spraw Współpracy w Sferze Bezpieczeństwa (DSCA) w tradycyjnym komunikacie obwieszczającym zgodę na sprzedaż F-15ID oszacowała wartość transakcji na maksymalnie 13,9 miliarda dolarów. Zasygnalizowano również, że kupujący będzie prawdopodobnie oczekiwał offsetu od Boeinga.
Najciekawsze było to, że lista komponentów nie obejmuje uzbrojenia. Według dokumentu Dżakarta zwróciła się z prośbą o sprzedaż trzydziestu sześciu myśliwców, osiemdziesięciu siedmiu silników F110-GE-129 lub F100-PW-229, w tym piętnastu zapasowych, czterdzieści pięć radiolokatorów AN/APG-82(v)1, zasobniki nawigacyjne AN/AAQ-13 LANTIRN i celownicze AN/AAQ-33 Sniper ATP, termolokatory AN/ASG-34, niezbędny zestaw awioniki i wyposażenia dodatkowego (jak zbiorniki konforemne) czy nawet 156 belek LAU-128 (do odpalania pocisków AIM-9 i AIM-120). Ale samych pocisków ani widu, ani słychu.
Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku Prabowo, po spotkaniu z amerykańskim sekretarzem obrony Lloydem Austinem, zapewniał, że trwają zaawansowane negocjacje i że Boeing zgodził się na warunki finansowe proponowane przez stronę indonezyjską. Ale już kilka miesięcy później pojawiły się nieoficjalne przecieki, z których wynikało, że jednak nie udało się osiągnąć porozumienia. F-15ID miały się okazać zbyt drogie. I najprawdopodobniej na tym sprawa się zakończy.
Stan posiadania indonezyjskiego lotnictwa
Indonezyjskie siły powietrzne (Tentara Nasional Indonesia-Angkatan Udara) dysponują eklektyczną mieszanką samolotów bojowych. Najliczniej reprezentowanym typem samolotu bojowego jest F-16 Fighting Falcon w wersjach od A do D – łącznie trzydzieści dwie sztuki, w tym siedem dwumiejscowych, mające średnio ponad trzydzieści sześć lat. Do tego dochodzi szesnaście maszyn z rodziny Su-27 (pięć Su-27SK i jedenaście Su-30MK2) oraz dwadzieścia trzy lekkie samoloty uderzeniowe Hawk 209. Indonezja posiada też samoloty szkolno-bojowe produkcji brazylijskiej (EMB-314 Super Tucano – piętnaście) i południowokoreańskiej (T-50I – czternaście).
Indonezja rozważała zakup szesnastu Su-35 w celu zastąpienia floty również szesnastu F-5E/F Tigerów II. Maszyny te de facto wycofano ze służby około piętnastu lat temu, ale wciąż są trzymane w rezerwie. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby wciąż były w stanie wznieść się w powietrze, a przynajmniej nie bez kapitalnego remontu.
Docelowo Indonezyjczycy chcą wprowadzić do służby samolot bojowy KF-21 Boramae opracowywany we współpracy z Koreą Południową. W myśl porozumienia z 2019 roku Dżakarta ma sfinansować 20% kosztów rozwoju, lokalnie nazwanego IF-X, lecz stale zalega z opłatami. Indonezyjski resort obrony wielokrotnie zapewniał, że nie zamierza rezygnować z udziału w rozwoju myśliwca, ale własnowolne podejście do harmonogramu wpłat sprawiło, że całemu programowi wróżono rychły zgon. Co gorsza, umowa nie przewiduje żadnych kar ani sposobów odzyskiwania zaległych płatności.
W listopadzie ubiegłego roku coś drgnęło. Południowokoreańska agencja prasowa Yonhap poinformowała, że rząd Indonezji wznowił przelewy po blisko czteroletniej przerwie. 1 listopada Dżakarta przelała 9,4 miliarda wonów (31,6 miliona złotych według ówczesnego kursu), jednak nieoficjalnie wiadomo, że indonezyjskie zaległości przekroczyły 800 miliardów wonów. Do tego Indonezja zredukowała pierwotne zamówienie z osiemdziesięciu do pięćdziesięciu samolotów. Indonezja chce, żeby zostały częściowo wyprodukowane na miejscu i tym samym przyczyniły się do rozwoju krajowego przemysłu lotniczego.
Ze względu na charakter indonezyjskiej geografii (kraj leży na 17 tysiącach wysp; z północnego krańca Sumatry do granicy z Papuą Nową-Gwineą jest ponad 5 tysięcy kilometrów) ogromnego znaczenia nabiera flota transportowa. Indonezyjczycy posiadają dwadzieścia trzy Herculesy różnych wersji (plus jeden KC-130B), czternaście samolotów CN-235/C-295 i dziesięć C-212 Aviocarów. Dżakarta zamówiła także pięć C-130J Super Herculesów i dwa A400M. 30 czerwca 2015 roku w katastrofie K-130B na Sumatrze na skutek awarii silnika zginęło 139 osób osoby, w tym siedemnaście na ziemi. W grudniu 2016 roku w kolejnej katastrofie Herculesa, tym razem C-130H, życie straciło trzynaście osób.
Po wprowadzeniu do służby czterdziestu dwóch Rafale’i niemal na pewno zostaną odesłane na emeryturę zarówno Vipery, jak i Flankery. Ale chociaż obecnie przyszłość tej transakcji wygląda obiecująco, nie da się zagwarantować, że nic się nie zmieni. Stąd zainteresowanie katarskimi Mirage’ami 2000. Emirat szykuje się do ich wycofania, właśnie na rzecz Rafale’i, a także Typhoonów i F-15QA Ababilów. W 2015 roku zamówił dwadzieścia cztery francuskie myśliwce, a rok później kolejnych dwanaście. Pierwsza piątka Rafale’i dotarła do Kataru w czerwcu 2019 roku, a w ubiegłym roku Katarczycy odebrali pierwszego Typhoona. Po zakończeniu piłkarskich mistrzostw świata stare Mirage’e stały się zbędne.
Przez dłuższy czas faworytem do ich przejęcia była firma Ares (Advanced Redair European Squadron), chcąca za ich pomocą oferować na europejskim runku usługi „agresorów”. W sprawę wmieszała się jednak Indonezja. Dwanaście katarskich Mirage’ów uznano za atrakcyjną opcję, głównie dlatego, że są to płatowce są mało zużyte, a ich francuska proweniencja dałaby okazję do wdrożenia się do współpracy z Dassaultem, zanim do Indonezji trafią nowe samoloty bojowe. Dżakarta mogłaby też od razu wycofać ze służby wszystkie samoloty rodziny Su-27/30, których utrzymanie w stanie pełnej sprawności technicznej nawet przed napaścią Rosji na Ukrainę było utrudnione ze względu na problemy z dostawami części.
Przeczytaj też: Radar pasywny – złudny bicz na „stealth”