Stare porzekadło głosi, że reklama jest dźwignią handlu. Turcja, angażując się militarnie od Libii po Syrię, wykorzystuje te konflikty do promowania swoich dronów bojowych. Ale dopiero obecna wojna w Górskim Karabachu stała się istną kampanią reklamową dla UCAV-ów Bayraktar TB2. Drony te – wespół z amunicją krążącą produkcji izraelskiej – odgrywają kluczową rolę w niszczeniu lub neutralizowaniu armeńskiego sprzętu pancernego, artylerii i systemów przeciwlotniczych.

W 2018 roku Baykar Savunma ogłosiło eksport rozpoznawczo-uderzeniowych bezzałogowych statków powietrznych Bayraktar TB2 na Ukrainę i do Kataru. Ten drugi kraj to jeden z najbliższych partnerów Ankary. Na terytorium emiratu znajduje się turecka baza wojskowa, oba państwa wspierają Rząd Porozumienia Narodowego w Libii i koordynują swoją politykę w regionie.

Kijów z racji konfliktu w Donbasie jest żywo zainteresowany rozwojem bezzałogowców bojowych, a współpraca na tym polu z Turcją pozwala uzyskać skuteczne narzędzie do zwalczania sił rosyjskich. Kijów odpowiada również za dostarczanie stronie tureckiej silników do najnowszego ciężkiego bezzałogowca Akıncı, a kilka dni temu oba kraje porozumiały się w sprawie dostaw ukraińskich silników turboodrzutowych.

Bayraktar TB2

Bayraktar TB2 to taktyczny bezzałogowy statek latający klasy MALE o długości 6,5 metra i rozpiętości 12 metrów. Osiąga długotrwałość lotu 24 godziny i 34 minuty oraz pułap 8000 metrów. Może poruszać się w zasięgu 150 kilometrów od stanowiska kierowania. Masa startowa drona to 650 kilogramów.

Prędkość przelotowa sięga 130 kilometrów na godzinę, maksymalna – ponad 220 kilometrów na godzinę. Napędzany jest silnikiem tłokowym Rotax 912 o mocy 100 koni mechanicznych. Bayraktara TB2 przystosowano do przenoszenia uzbrojenia o łącznej masie ponad 75 kilogramów na czterech węzłach pod skrzydłami. Maszynę zintegrowano z kierowanymi pociskami przeciwpancernymi oraz kierowanymi laserowo bombami ślizgowymi MAM-L i MAM-C.

Bayraktar TB2 trafił do produkcji seryjnej w 2011 roku, zaś od 2015 roku drony te służą w tureckich siłach zbrojnych. Część z nich służbę pełni w południowo-wschodniej Turcji, północnej Syrii i w Iraku. Ogółem siły zbrojne mają odebrać 151 zestawów. Obecnie Ankara ma ich 107.


Bayraktary dla Ukrainy i z Ukrainy

W marcu 2019 roku Kijów wprowadził do służby sześć Bayraktarów TB2 wraz z dwoma kontenerowymi stanowiskami kierowania. Niewątpliwie Ukraina chce je mieć na wypadek konieczności zastosowania w ramach Operacji Sił Połączonych na wschodzie kraju. W wywiadzie opublikowanym na portalu LB.ua dyrektor generalny spółki Ukrspeceksport Wadym Nozdria poinformował, że niebawem Ukraina może pozyskać od dwudziestu czterech do czterdziestu ośmiu kolejnych Bayraktarów TB2. Oznacza to pozyskanie od sześciu do dwunastu zestawów, w którego skład wchodzą naziemne stacje kontroli i drony.

Jeśli wszystko zakończy się pozytywnie, drony będą powstawać na licencji na Ukrainie. Produkcją zajmować się będzie ukraińsko-turecka spółka joint venture Black Sea Shield. Negocjacje z przedsiębiorstwem Baykar Savunma mają znajdować się na ostatniej prostej. Obecnie trwają rozmowy na temat lokalizacji zakładów produkcyjnych.

Tureckie Bayraktary mogą być nawet o 35% tańsze niż oryginały produkcji tureckiej (głównie ze względu na niższe koszty pracy), a co szczególnie interesujące, będą oferowane również na eksport. Umowa jednak wykluczać będzie ich sprzedaż na rynki, na których Baykar Savunma już się zadomowiło.

Jednym z takich krajów jest oczywiście Azerbejdżan, który zamówił trzydzieści sześć dronów tego typu i – jak można sądzić po przebiegu konfliktu w Górskim Karabachu – jest z nich bardzo zadowolony. Oczywiście Turcy doskonale rozumieją, że muszą iść za ciosem i wykorzystać obecną wojnę do zdobycia kolejnych zamówień. Selçuk Bayraktar, jeden z dwóch braci prowadzących przedsiębiorstwo Baykar Savunma, udostępnił na Twitterze nagranie, które stanowić ma niezawoalowane pochwalenie się skutecznością własnego produktu.

Wskazuje się, że Kijów może eksportować drony do innych krajów Azji, a także do Afryki. Na tych kontynentach ukraińskie przedsiębiorstwa mogą pochwalić się szerszym spektrum kontaktów, zwłaszcza w dziedzinie broni pancernej.

Przeczytaj też: M113 – aluminiowa puszka, która podbiła świat

Przekładaniec serbsko-chińsko-turecki

Ukraina nie jest jedynym krajem, który stara się pozyskać Bayraktary TB2. Serbia również ma finalizować rozmowy z Turcją. Portal b92.net poinformował, że serbska delegacja państwowa – z ministrem finansów Sinišą Malim i podsekretarzem stanu do spraw zasobów materiałowych Nenadem Miloradoviciem – udała się 5 października do Ankary, aby dopiąć formalności.

– Zobaczymy, czy dojdziemy do porozumienia ze stroną turecką – powiedział prezydent Serbii Aleksandar Vučić . – Niemniej jednak są to bardzo dobre bezzałogowe statki latające.

Istotny w tym kontekście jest inny serbski zakup. Belgrad kupił bowiem niedawno chińskie CH-92A. 4 lipca w bazie lotniczej Batajnica zaprezentowano sześć maszyn tego typu. Kolejne sześć bezzałogowców tego typu trafi do serbskich sił zbrojnych pod koniec roku. Planuje się również zakup większej liczby naprowadzanych laserowo pocisków FT-8.

Niebawem na wyposażenie serbskiego wojska ma trafić dwanaście produkowanych lokalnie bezzałogowców średniego zasięgu Pegaz, które powstały ze znacznym udziałem chińskich rozwiązań technicznych. Do ich budowy użyto chińskiej optoelektroniki, autopilota, łącza danych i oprogramowanie, a uzbrojono je w pociski FT-8D.

Drony made in China cieszą się jednak mieszaną renomą. Niezadowolenie z chińskich bezzałogowców wykazali już jordańscy i iraccy wojskowi, a Jordania zdecydowała się nawet na sprzedaż już posiadanych maszyn. Tureckie drony mogą okazać się skuteczniejsze, zwłaszcza że miały okazję sprawdzić się w kilku wojnach, zwłaszcza w zwalczaniu rosyjskich systemów przeciwlotniczych różnych typów, w tym zestawy S-300 i Pancyr-S1. Stanowiło to bolesną lekcję dla Moskwy idla zagranicznych użytkowników tych systemów. W Libii doszło także do rywalizacji z należącymi do Zjednoczonych Emiratów Arabskich chińskimi dronami CH-4B.



Ankara kontra Pekin

Baykar Savunma ma już na koncie sukces w Afryce. Na bazie sukcesu kampanii libijskiej Tunezja zdecydowała się na zakup sześciu dronów Anka-S. Turcja ma jednak szczególnie liczyć na kraje Azji, między innymi Pakistan i Malezję. W ubiegłym roku ówczesny premier Malezji Mahathir Mohamad odwiedził Turcję i zwiedził zakłady Baykar Savunma i TAI.

Wejście na rynek azjatycki w naturalny sposób spowoduje konkurencję pomiędzy bezzałogowcami chińskimi a tureckimi. Chiny szybko stały się światowym liderem w dziedzinie eksportu uzbrojonych dronów. Oprócz relatywnie dobrych parametrów liczy się także niska cena i, co najważniejsze, brak ograniczeń sprzedaży nakładanych przez chiński rząd. Ankara zapewne pójdzie w ślady Pekinu i będzie prowadzić w tej sprawie bardziej liberalną politykę.

Ale trzeba pamiętać, że Baykar Savunma nie produkuje wszystkich komponentów swoich dronów. To z kolei oznacza, że agresywna polityka Ankary może się odbić na możliwościach produkcyjnych. W związku z sytuacją humanitarną w Górskim Karabachu Ottawa zawiesiła eksport produktów o charakterze wojskowym do Turcji, tymczasem produkowane w Kanadzie głowice elektrooptyczne Wescam MX-15D są kluczowym komponentem Bayraktarów TB2.

Aktywna polityka międzynarodowa Turcji może więc się okazać gwoździem do trumny dla tamtejszego przemysłu. Konflikt z państwami NATO (Francja i Grecja) i działania zbrojne, w tym wspieranie Azerbejdżanu w Górskim Karabachu, powodują kroki odwetowe ze strony innych państw sojuszu. Program budowy dronów bojowych jest jednak jednym z priorytetów Turcji. W imię budowy wielkiego mocarstwa kraj ma posiadać niezależny przemysł zbrojeniowy. Drony są więc nie tylko bronią używaną w konfliktach, ale też narzędziem politycznym, wykorzystywanym do zwiększania wpływów Ankary.

Przeczytaj też: Eskadry obserwacyjno-bombowe sposobem na wojnę na Pacyfiku?

Baykar Defence