Na początku 2020 roku amerykańska marynarka wojenna wprowadziła do uzbrojenia nową głowicę jądrową małej mocy oznaczoną W76-2. Jej opracowywanie zapoczątkował wniosek z Przeglądu Możliwości Jądrowych z 2018 roku, w którym stwierdzono lukę w tym segmencie uzbrojenia. Mimo upływu roku nie ustają debaty nad słusznością opracowania tej głowicy. Ostatnio podsumowanie tej dyskusji opublikowało Centrum Badawcze Kongresu (Congressional Research Service), odpowiadające za dostarczanie wszystkim politykom bezstronnych analiz politycznych i prawnych. Raport bazuje jedynie na publicznie dostępnych informacjach.
W 2019 roku budżetowym opracowanie głowicy kosztowało 65 milionów dolarów, a rok później dodatkowe 10 milionów dolarów. Osobne 19 milionów dolarów przeznaczono na wprowadzenie nowej głowicy do uzbrojenia okrętów podwodnych.
W76-2 nie zupełnie nową konstrukcją. Jest to modyfikacja głowicy W76-1, będącej podstawowym uzbrojeniem pocisków UGM-133 Trident II D-5 przenoszonych przez okręty podwodne typu Ohio. Podstawowa wersja głowicy ma moc około 100 kiloton, głowica W76-2 ma mieć moc poniżej 10 kiloton. Nie ujawniono, ile głowic nowego typu zamówiono, ale ogólna liczba głowic jądrowych w pociskach Trident nie ulegnie zmianie, ponieważ nowe głowice powstały z przerobienia starych. Ocenia się, że Amerykanie dysponują około 1300 głowicami typu W76.
Głowicę opracowano jako odpowiedź na rosyjską doktrynę deeskalacji przez eskalację, czyli ograniczone użycie broni jądrowej małej mocy w przekonaniu, że powstrzyma to Stany Zjednoczone przed odwetem, Waszyngton nie będzie chciał ryzykować wybuchu nieograniczonej wojny jądrowej.
– Zwiększenie elastyczności w użyciu amerykańskiego arsenału atomowego przez wprowadzenie głowic o małej mocy jest ważne w celu utrzymania wiarygodnego systemu odstraszania – głosi raport z 2018 roku. – Pomoże to wyperswadować potencjalnym przeciwnikom myśl, że uzyskają przewagę dzięki ograniczonej eskalacji nuklearnej, a przez to uczyni zastosowanie broni jądrowej mniej prawdopodobnym.
Tak wygląda odpalenie pocisku Trident II widziane z powierzchni wody:
Odstraszanie czy obniżenie progu wojny jądrowej?
Sednem debaty między zwolennikami i przeciwnikami nowego uzbrojenia jest kwestia, czy będzie one kolejnym uzbrojeniem odstraszającym przeciwnika czy też przyczyni się do obniżenia progu wojny jądrowej i uczyni ją bardziej dopuszczalną w głowach polityków i sztabowców. Zwolennicy argumentują, że potencjalni wrogowie, zwłaszcza Rosja, są przekonani, iż będą w stanie powstrzymać Stany Zjednoczone samą groźbą lokalnego użycia broni jądrowej małej mocy, dla której Amerykanie nie będą mieli odpowiednika. Założenie jest takie, że Amerykanie będą woleli się wycofać niż odpowiedzieć strategiczną bronią jądrową. Wiadomo, że Rosja ćwiczyła użycie taktycznej broni jądrowej w scenariuszu, w którym przegrywała wojnę konwencjonalną. Rozmieszczenie głowic W76-2 zwiększa odstraszanie, dając możliwość odpowiedzi proporcjonalnej.
Przeciwnicy wskazują, że nowa broń jest do tego niepotrzebna, ponieważ Stany Zjednoczone dysponują taktyczną bronią jądrową w postaci bomb swobodnie opadających, a także głowic pocisków manewrujących. Ponadto posiadanie broni jądrowej, która czyni mniejsze zniszczenia, może zachęcić polityków do jej szybszego wykorzystania niż w przypadku broni strategicznej.
„Niskie” środki przenoszenia, czyli pociski manewrujące i samoloty z bombami, można jednak zniszczyć znacznie łatwiej niż głowicę przenoszoną przez pocisk balistyczny (czy ściślej: pojazd powtórnego wejścia w atmosferę Mk 4A, w którego wnętrzu znajduje się głowica), a Rosja dysponuje zaawansowanym zintegrowanym systemem obrony powietrznej. Zimna wojna, która nie przekształciła się w wojnę światową, jest zaś dowodem, że nawet dziesiątki tysięcy głowic wszelkiej mocy nie muszą się przyczynić do wybuchu wojny jądrowej.
Pojawia się także kwestia prawa konfliktów zbrojnych. Zwolennicy argumentują, że mniejsza moc głowicy to mniejsze straty poboczne i możliwość większej precyzji ataku. Przy okazji pojawiły się propozycje by dopuścić użycie głowic atomowych o najmniejszej dostępnej mocy do niszczenia obiektów wzmocnionych lub podziemnych, które nie mogą być zniszczone żadnym typem broni konwencjonalnej.
Krytycy odpowiadają, że zmniejszenie siły głowicy i poszerzenie możliwości jej użycia jedynie zwiększą ryzyko wybuchu wojny jądrowej. Ta w efekcie skończy się zmasowanymi atakami, w czasie których nikt nie będzie już patrzył na straty poboczne i przestrzeganie prawa konfliktów zbrojnych.
Ograniczona wojna jądrowa
Dyskusja dotyczy również zagadnienia ograniczonej wojny jądrowej. Ta kwestia była obecna również przez cały okres zimnej wojny. Pytanie dotyczy tego, czy można utrzymać wymianę ciosów jądrowych jedynie na poziomie taktycznym czy też, nawet wbrew woli wszystkich stron, pierwsze użycie dowolnej broni atomowej nieuchronnie doprowadzi do przekształcenia wojny w nieograniczoną wojnę jądrową?
Według jednych analityków wojna jądrowa nie może pozostać ograniczona. Inni zgadzają się wprawdzie, że użycie taktycznej broni jądrowej zwiększa ryzyko eskalacji do wojny nieograniczonej, ale widzą w tym korzyść dla Stanów Zjednoczonych. Argumentują, że skoro Rosja uważa, iż może bezkarnie użyć taktycznej broni jądrowej, wprowadzenie nowych głowic nie tylko da możliwość proporcjonalnej odpowiedzi, ale również da Rosji czytelny sygnał, że może się przeliczyć i sama może w niezamierzony sposób zacząć nieograniczoną wojnę atomową.
Przeczytaj też: YAL-1 – laserowy łowca rakiet
Jaki to pocisk?
Analitycy krytyczni wobec głowicy W76-2 wskazują na możliwy problem Rosji z rozpoznaniem, jaki typ pocisku wystrzelono w jej kierunku. Obie głowice stanowią uzbrojenie pocisków Trident D-5 odpalanych z okrętów podwodnych. Obawy dotyczą tego, czy Rosja będzie świadoma, że lecący w jej stronę pocisk zawiera tylko jedną głowicę małej mocy. Być może Kreml przyjmie założenie, że jest to część większego ataku strategicznego i szybko zdecyduje się na własne kontruderzenie strategiczne. Błędna ocena może doprowadzić do wybuchu nieograniczonej wojny atomowej.
W odpowiedzi na taki argument inni komentatorzy wskazują, że Stany Zjednoczone od wielu lat dysponują różnymi opcjami odpowiedzi atomowej, w tym również ograniczonymi. Wszystkie one opierają się na założeniu, że rosyjski system wczesnego wykrywania jest na tyle zaawansowany, iż będzie w stanie rozróżnić pomiędzy pojedynczym a zmasowanym atakiem. Podkreślają również, że rosyjskie władze z pewnością najpierw dokonają oceny przed odpaleniem zmasowanego ataku odwetowego. Ponadto wskazują, że problem rozpoznania nie jest nowy, ponieważ pocisków Trident używa również Wielka Brytania, a nikt nigdy nie wskazywał, że może to grozić omyłkowym wzięciem pocisków brytyjskich za amerykańskie.
Ujawnienie okrętu
Niektórzy obawiają się, że wystrzelenie pocisku z pojedynczą głowicą malej mocy nie jest warte ujawnienia pozycji atomowego okrętu podwodnego z kilkunastoma pociskami strategicznymi. Według nich dałoby to wrogowi okazję do jego zatopienia.
Według innych specjalistów czas potrzebny na przekazanie informacji o wykryciu okrętu do jednostek zwalczania okrętów podwodnych lub własnego okrętu podwodnego jest dostatecznie długi, aby okręt amerykański zdołał bezpiecznie zmienić pozycje i głębokość.
Niejasna przyszłość
Nie wiadomo, jaki jest stosunek liczby głowic małej mocy W76-2 do strategicznych W76-1 na jednym okręcie podwodnym typu Ohio. Wiadomo natomiast, że pierwszym okrętem, który wyszedł na patrol bojowy z nowymi głowicami był USS Tennessee (SSBN 734) na początku 2020 roku, a dostawy wszystkich zamówionych głowic zrealizowano w ciągu siedemnastu miesięcy.
Przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden w przeszłości wypowiadał się krytycznie o tej głowicy, przychylając się do opinii ekspertów, którzy uważają, że może ona zachęcać polityków do użycia. Również Kamala Harris była przeciwko ich rozmieszczeniu. Pod koniec 2020 roku pojawiły się nawet wezwania, aby Biden po objęciu urzędu nakazał wycofanie tego uzbrojenia. Nie wiadomo, jakie decyzje zapadną. Jeśli W76-2 powstały przez modernizację, być może w razie ich wycofania będzie je można przywrócić do pierwotnej konfiguracji W76-1.
Wiadomo, że administracja Bidena przeprowadzi audyt całego programu modernizacji triady jądrowej zapoczątkowanego jeszcze przez Baracka Obamę. Istnieją poważne wątpliwości, czy kraj będzie stać na wydanie na ten cel przewidywanego biliona dolarów w ciągu około piętnastu lat.
Przeczytaj też: HF-24 Marut. Indyjskie dziecko niemieckiego umysłu