Wojna okopowa w latach 1914-1918 toczona była w takim samym stopniu na powierzchni ziemi, jak i pod nią. Podkopywanie stało się sposobem na uniknięcie ognia karabinów maszynowych i ominięcie przeszkód polowych, natomiast podziemne schrony zapewniały ochronę przed pociskami artyleryjskimi. Systemy głęboko położonych korytarzy stanowiły swoiste tajemnicze, zamknięte królestwo ludzi, którzy sami je budowali; ich tajemnice, a zwłaszcza godny odnotowania zwarty charakter minerów jako grupy, powodowało, że do dziś ich dokonania są nam znane tylko w niewielkim zakresie.

Od zakończenia I wojny światowej pojawiły się jedynie trzy – nie licząc publikacji technicznych – wartościowe książki poświęcone brytyjskim pracom podkopowym. Stowarzyszenie Starych Towarzyszy Broni brytyjskich kompanii podkopowych opublikowało w roku 1936 historię tej formacji, zatytułowaną Tunnellers. Została ona napisana przez jednego z jej oficerów, sapera podkopowego Williama Granta Grieve’a. Grieve wykorzystał wiele przekazów – dostarczonych przez jego kolegów oficerów – które dziś są zaginione; miał także zapewniony pełny dostęp do archiwów przeznaczonych do użytku oficjalnych historyków Armii Brytyjskiej. Jego praca pozostaje najbardziej wszechstronnym omówieniem brytyjskich operacji podkopowych podczas I wojny światowej. Wydawca jednakże zatrudnił popularnego pisarza, Bernarda Newmana, by ten ożywił styl i usunął część szczegółów technicznych. Newman służył na froncie zachodnim w szeregach Królewskiego Korpusu Zaopatrzeniowego w randze sierżanta sztabowego. Reputację autorytetu wojskowego uzyskał dzięki powieści, w której przedstawił wizję wojny poprowadzonej metodami całkowicie odmiennymi od tych, za pomocą których toczono ją w rzeczywistości. Newman najwyraźniej przełożył tę uproszczoną perspektywę na pewne fragmenty Tunnellers i te części owej pracy, które wydają się obecnie najbardziej zdezaktualizowane, można przypisać jego modyfikacjom.

Pod koniec lat pięćdziesiątych Alexander Barrie napisał swoją pierwszą dopracowaną w szczegółach książkę, zatytułowaną War Underground (Podziemna wojna). Przy jej pisaniu wykorzystał rozmowy z żyjącymi jeszcze minerami i, podobnie jak Grieve, miał dostęp do nadal wówczas tajnych archiwów Ministerstwa Wojny (War Office) – mógł z nich czerpać pod warunkiem, że nie poda ich jako źródła swoich informacji. Barrie zamierzał skupić się na bitwie pod Messines, ale niesamowite opowieści, które usłyszał, skłoniły go do podjęcia próby szerszego ujęcia tematu. Chociaż pozbawione przypisów, jego badania dobrze wytrzymują próbę czasu, a kopie jego wywiadów znajdują się w Muzeum Królewskich Saperów.

Książka Beneath Flanders Fields (Pod polami Flandrii) ukazała się w 2004 roku i stanowi owoc pracy trzech dobrze obeznanych autorów: filmowca, który od dawna interesował się podziemną wojną; geologa oraz zamieszkałego w klinie Ypres sapera minera, który spędził wiele lat na odkrywaniu ocalałych tuneli i ziemianek. Książkę tę można śmiało polecić każdemu, kto chce poznać dzieje brytyjskich działań podkopowych we Flandrii, zwłaszcza ze względu na fakt, że położono w niej nacisk na kwestie związane z geologią oraz brytyjskimi metodami konstrukcji podkopów i ziemianek.

Jakkolwiek owe trzy prace są ważne, to w żadnej z nich nie znajdziemy analizy działań pod ziemią w kontekście gwałtownej ewolucji sposobu walki, jaka dokonywała się na froncie zachodnim. Co więcej, w języku angielskim nie napisano niemal nic o francuskich i niemieckich działaniach podkopowych ani też nie omówiono z wojskowego punktu widzenia w odniesieniu do brytyjskich jednostek. Celem tej książki jest ocena skuteczności owych dawniejszych sposobów prowadzenia wojny, które poprzez masowy udział cywili i z zastosowaniem nowoczesnej technologii zostały wywyższone do przypisywanej im roli potencjalnego rozwiązania problemu impasu na froncie. Tekst niniejszej książki jest wyzbyty uczuć i zdystansowany, ma charakter obiektywny, jednakże w ten suchy język relacji zostały włączone osobiste wspomnienia uczestników walk, które tym samym zaświadczają, że – mimo zastosowania technologii jako podstawy podziemnej wojny – równie ważne były i są ludzkie umiejętności, męstwo i wytrwałość.
Czas i ograniczona ilość miejsca uniemożliwiły mi omówienie nie mniej interesujących działań podkopowych w Wogezach i na froncie włoskim. Jestem wdzięczny pani Margaret Heese za wyrażenie zgody na cytowanie i wykorzystanie ilustracji z dziennika jej ojca, Cyrila Lawrence’a, opublikowanego pod tytułem The Gallipoli Diary of Sergeant Lawrence of the Australian Engineers – 1st A. I. F. 1915. Niemożliwe okazało się skontaktowanie z właścicielami praw autorskich innych cytowanych materiałów, które nadal mogą być objęte takimi prawami. Chciałbym wyrazić swoją wdzięczność pracownikom Muzeum i Biblioteki Królewskich Saperów oraz Zbiorów Specjalnych Biblioteki Sydney’a Jonesa, Uniwersytetu w Liverpool oraz Archiwum Narodowego w Kew. Jestem również wdzięczny Peterowi Bartonowi, Nickowi Evansowi, Peterowi Lane, Chrisowi McCarthy’emu, podpułkownikowi Philipowi Robinsonowi, Johanowi Vandewalla oraz Amis de Vauquois za ich pomoc.

Rozdział 11

Działania oblężnicze osiągnęły najwyższy w historii poziom rozwoju pomiędzy 1914 a 1918, podczas wojny, która nie była oblężeniem. Chociaż przed 1914 rokiem Niemcy odrzucili działania minowe, to byli w stanie szybko odzyskać zdolność do ich prowadzenia dzięki rozporządzaniu oddziałami fortecznymi, które mogli przydzielić do swojej armii w polu. Zdawało się, że na froncie zachodnim nie było alternatywy dla tego rodzaju działań jako sposobu na przełamanie silnych umocnień polowych. Niemcy dominowali w tej dziedzinie w latach 1914 i 1915 i zachowali przewagę nad Francuzami przez cały okres wojny. Brytyjskie sukcesy w działaniach minowych były rezultatem gotowości do skierowania znacznych zasobów siły ludzkiej oraz umiejętności rekrutowania i integrowania cywilnych specjalistów w szeregach BEF. Jeżeli kiedykolwiek zdarzył się przykład człowieka, który mógł zmienić bieg wydarzeń, był to sir John Norton Griffiths. To dzięki sile swojej osobowości i wpływom sprawił, że w pełni wykorzystano potencjał dostępnych ekspertów. Norton Griffiths przeforsował również prowadzenie działań minerskich na wielką skalę, co wymagało reform przeprowadzonych na początku 1916 r. W ich wyniku kontrola nad działaniami minowym została oddana Sztabowi Generalnemu i dowódcom na szczeblu armii w BEF. Dzięki temu, że potencjalna przewaga, którą uzyskał BEF dzięki działaniom minowym, została skierowana w stronę największego możliwego celu taktycznego. Jednakże zebrawszy środki pozwalające na prowadzenie tego rodzaju działań, BEF miał trudności z efektywnym ich użyciem i w 1916 r. Brytyjczykom brakowało umiejętności i doświadczenia do prowadzenia złożonych operacji. Symptomatyczna była zwłaszcza wyższość umiejętności Niemców w dziedzinie zajmowania lejów po minach oraz tragedia z 1 lipca 1916 r.

Po stronie niemieckiej kontrola nad działaniami minowymi pozostała na szczeblu dywizji, a brytyjski sukces pod Messines w czerwcu 1917 r. można częściowo przypisać przyjęciu przez Brytyjczyków taktycznej kontroli nad działaniami minerskimi na szczeblu armii oraz wprowadzeniu stanowiska inspektora min w Kwaterze Głównej. Ponieważ Niemcom nie udało się tego uczynić, lokalne uwarunkowania przeważały nad ogólnym kursem i nie udało się narzucić koncepcji obrony urzutowanej w głąb, co w dużym stopniu pozwoliłoby na zniweczenie brytyjskich prac minerskich. Fiasko Niemców wynikało też z niezdolności do tworzenia jednostek równie efektywnych jak brytyjskie, poprzez kierowanie do nich właściwej siły ludzkiej, zapewnienie im dobrego wyposażenia i priorytetu w prowadzeniu działań minowych oraz dania im wolnej ręki w kwestiach organizacyjnych. Wydawało się, że niemieccy pionierzy nie musieli zrzekać się kontroli nad jednostkami, które od długiego czasu prowadziły działania, w których się wprawiły. U Brytyjczyków występowały większe braki w tej dziedzinie umiejętności, ale także dominowała tradycja amatorskiej żołnierki, która umożliwiła cywilom z klas średnich oraz wykwalifikowanym robotnikom wtopić się w wojskową kastę. Z tej właśnie przyczyny nie sposób wyobrazić sobie postaci Nortona Griffithsa tolerowanej w armii niemieckiej.

Dziewiętnaście min niewątpliwie przyczyniło się do zwycięstwa pod Messines, a minerzy słusznie uważali tę bitwę za swój największy sukces, bowiem ich wysiłki zostały właściwie wykorzystanie i wkomponowane w plan ataku. Niemcy, jak uważano, nie mieli zamiaru wycofać się z grzbietu. Jednakże do połowy 1917 r. skuteczność działań minowych zmniejszała się z powodu stosowania przez Niemców urzutowanej w głąb obrony. Messines było bitwą, w której zasadę „ugryźć i utrzymać” zastosowano na wielką skalę, co stanowiło preludium do dalszych operacji, gdy działania minowe nie mogły odegrać żadnej roli. Stanowiło to element procesu wyczerpywania Niemców i utwierdzania ich w przekonaniu, że bez względu na to, jak zmienią taktykę, Brytyjczykom starczy woli i środków, by przełamać ich umocnienia. Kwestią kluczową w operacjach, które miały miejsce po bitwie pod Messines, było zintegrowanie działań artylerii i piechoty, czołgów i samolotów – innymi słowy prowadzenia bitwy z udziałem połączonych rodzajów broni – co przywróciło działaniom pewien poziom mobilności i impetu. Wynalezienie tego sposobu prowadzenie walki stanowiło wyraz rewolucji militarnej, która miała miejsce w latach 1914-1918. Działania minowe uległy rozszerzeniu dzięki masowej mobilizacji i rozwojowi technologii, a ich skala i intensywność była niespotykana wcześniej, ale po tym, jak osiągnęły swoje apogeum, stały się przestarzałe. Zmniejszenie skali niemieckich i francuskich działań minowych w 1917 r., a następnie również brytyjskich, wskazywało na to, że nie było już dla nich miejsca w przyszłych operacjach. Bitwa zintegrowana stała się kluczem do przełamania impasu na froncie zachodnim, ale działania minowe odegrały swoją rolę, narażając potężne linearne umocnienia na zniszczenie i zdobycie. Patrząc wstecz można by rzec, że nie było to warte wysiłku, ale w owym czasie nie widziano innej alternatywy.

Zmarnowany brytyjski wysiłek włożony w konstrukcję rosyjskich podkopów podczas ofensywy nad Sommą wynikał głównie z braku doświadczenia w prowadzeniu tego rodzaju operacji. Zamknięte i otwarte podkopy zostały wypróbowane i odrzucone przez Francuzów w 1915 r., a wykorzystane z różnym rezultatem na Gallipoli. Niewykorzystanie rosyjskich podkopów skonstruowanych nad Sommą doprowadziło do opinii o zmarnowaniu ich potencjału. Pomysł żołnierzy wychodzących z tuneli, pociągniętych niezauważenie pod ziemią niczyją, pozostaje fantazją pisarzy. To, że nie były one zaplanowane jako sposób na pokonanie ziemi niczyjej po 1916 r., pozwala przypuszczać, że nikt w tamtym czasie nie traktował poważnie takiej metody. Aby zrozumieć, co mogło zdarzyć się nad Sommą, powinniśmy przyjrzeć się bitwom pod Vimy i Arras, gdzie tunele zostały wykorzystane jako sposób na ukrycie i osłonięcie żołnierzy przed atakiem, bezpośrednio za pozycjami wyjściowymi. Pod Arras większość tuneli wydrążonych do pierwszej linii i w głąb ziemi niczyjej okazała się bezużyteczna wskutek odwrotu Niemców. Wojna okopowa ostatecznie toczona była w oparciu o wysoce rozwinięte fortyfikacje polowe, a nie stałe umocnienia, przeciwko którym tradycyjnie uciekano się do działań minowych.

Podziemna wojna wywarła w okresie międzywojennym największy wpływ na umocnienie francuskiej Linii Maginota, która została starannie przygotowana na wypadek ataku minowego, a w jej skład wchodziły kontrminy i stanowiska sejsmomikrofonów. Brytyjczycy odtworzyli kompanie podkopowe w 1939 r., wskrzeszając taką samą ich liczbę, jak istniała w latach 1915-1918, ale nigdy nie odzyskały one swej dawnej roli. Część zachowała swoją funkcję na Gibraltarze, a inne były wykorzystywane do pozbywania się bomb, gdy zachodziła konieczność wpuszczenia szybu. W niemieckim Wale Atlantyckim znajdowały się wykopane pod ziemią kwatery, ale jego konstruktorzy stosowali przede wszystkim beton, który miał wytrzymać ostrzał. Najważniejsze zastosowanie podziemnych umocnień podczas II wojny światowej polegało na wykorzystaniu ich do ochrony ludności cywilnej przez nalotami. Praktyka ta była kontynuowana w dobie zimnej wojny – tym razem do obrony przez atakiem nuklearnym. W 1953 r. opracowano plan wydrążenia mierzącego pół mili tunelu z sektora amerykańskiego do rosyjskiego w Berlinie, w celu założenia podsłuchu na linii łączącej Kwaterę Główną sił sowieckich w Berlinie z Moskwą. Amerykanie wydrążyli tunel, a zadaniem Brytyjczyków było podkopanie się w górę i zainstalowanie komory podsłuchowej obok kabli. W tym celu została utworzona Sekcja Specjalna Królewskich Saperów Nr 1. Jej żołnierze nauczyli się techniki spiling z wojskowej instrukcji minerskiej z lat dwudziestych, aby pracować cicho w piaszczystym podłożu. Udało się potajemnie skonstruować komorę, a podsłuch działał przez niemal rok, dopóki jego istnienia nie zdradził podwójny agent . W Wietnamie miało miejsce słynne zastosowanie tuneli przez północnych Wietnamczyków, którzy wykorzystywali je jako schronienia i do infiltrowania amerykańskich umocnień. Do ich zwalczania trzeba było utworzyć specjalne jednostki amerykańskie i australijskie. Być może systemem obronnym najbardziej zbliżonym do podziemnych kamieniołomów we Francji jest kompleks tuneli, bunkrów i umocnionych jaskiń z Afganistanie – Tora Bora. Skonstruowany z funduszy przekazanych przez amerykańską Centralną Agencję Wywiadowczą w celu wsparcia oporu mudżahedinów przeciwko sowieckim najeźdźcom, stał się on schronieniem Osamy bin Ladena i tysiąca talibskich bojowników. W warunkach oblężenia tunele nadal są używane, ale nie przez atakujących, lecz przez oblężonych, podobnie jak miało to miejsce w Sarajewie w 1993 czy w Gazie w 2009 r. Brytyjskie prace tego rodzaju podjęte na Gibraltarze, rozpoczęte w 1782 r. z inicjatywy sierżanta sztabowego Ince’a, który zaproponował przekopanie się przez skałę w celu stworzenia baterii dział w ścianie klifu, zakończyły się rozwiązaniem Specjalnej Sekcji Królewskich Saperów w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
W 1915 wojsko nie ufało minerom, a zwłaszcza ich reputacji industrial militancy. Górników cechuje tężyzna fizyczna, lekceważenie własnego bezpieczeństwa połączone z troską o kolegów, na których całkowicie polegają. Mają własne wzory zachowań i są nieufni wobec ludzi z zewnątrz, a reszta społeczeństwa się ich obawia. Ci żołnierze, którzy dali im wolną rękę, pozwalając pracować wedle ich uznania, odkryli, że mają z nimi wiele wspólnego i zbierali owoce tej współpracy.