Z materialnego punktu widzenia broń palna to bardzo proste urządzenie. Metal, drewno, może czasem niewielka ilość tworzyw sztucznych. Zadanie, jakie ma to urządzenie wypełniać, jest znane i niezmienne od lat: wyrzucić z lufy niewielki obiekt z dużą prędkością. Mimo to konstruktorzy przez wieki projektowali broń znacznie różniącą się między sobą wymiarami, kalibrem i zasadą działania, pragnąc stworzyć broń doskonałą. Część tego dorobku zawarto w książce, będącej przedmiotem tej recenzji.

„Indywidualna…” to reedycja książki wydanej pod tym samym tytułem w 2000 roku. Wtedy wydawcą był „Lampart”, teraz „Bellona” i „Magnum X”. W swoim czasie była to jedna z najlepszych pozycji na rynku, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jedyna. Kiedy usłyszałem o ponownym wydaniu, natychmiast chciałem dostać ją w swoje ręce. Lektura nowego wydania była jednak dość zaskakująca. Jednak, cytując klasyka, „czemuż koło wyprzedza wóz?”.

Poprzednie wydanie liczyło sobie 196 stron, nowe ma ich 224. Format pozostał bez zmian. Na pierwszy rzut oka widać, że zmieniono kolorystykę okładki i przeniesiono spis treści z końca na początek książki. Odświeżono też układ tekstu, zastosowano bardziej czytelną czcionkę i zdjęcia. To dobre wrażenie znika jednak po lekturze tekstu. Pod względem merytorycznym, wydanie to jest w 99% identyczne z tym sprzed dziesięciu lat. Ten jeden procent postępu przypisuję zamieszczeniu kilku nowych zdjęć żołnierzy i kabur niektórych pistoletów, co w połączeniu ze zmianą układu tekstu doprowadziło do lekkiego zwiększenia objętości książki. Treść skopiowano tak wiernie, że nie pominięto nawet zapowiedzi wydania drugiego tomu, poświęconego broni zespołowej. Tomu, który do tej pory nie ujrzał światła dziennego. Wydawca chyba nie zauważył, że w sytuacji pełnej dostępności dla polskiego czytelnika dzieł wydanych na całym świecie, a nawet do oryginalnych instrukcji broni, taka „zbiorcza” pozycja powinna jednak oferować czytelnikowi trochę więcej niż dziesięć lat temu.

„Indywidualna…” to pożyteczne wprowadzenie do tematyki broni strzeleckiej w II wojnie światowej, lecz nic poza tym. Początkujący fascynat niewątpliwie rzuci się na tę pozycję, jednak bardziej oczytany miłośnik tego okresu prędko odstawi ją na półkę. Tym, którzy mają już wydanie z 2000 roku, kupno nowego stanowczo odradzam. Chyba, ze ktoś chciałby zamienić starą, zużytą książkę, na nową.

Witold Głębowicz, Roman Matuszewski, Tomasz Nowakowski, Indywidualna broń strzelecka II wojny światowej, Warszawa 2010.