Tytuł właściwie mówi wszystko. Wiele mamy bowiem na naszym rynku księgarskim podobnych książek, opowiadających o życiu wojennym pilotów czy żołnierzy innych formacji. Także wspomnienia pisane przez samych uczestników wydarzeń nie stanowią wśród nich wyjątków. Jednak w tym przypadku jest inaczej niż wydawałoby się przy patrzeniu na sam tytuł. Już okładka o tym świadczy – nie jest tak, że spitfire zajmuje tam centralną część, jest jedynie drobnym elementem, a główną część stanowi zdjęcie z pewnego obozu jenieckiego.

William Ash, autor i jednocześnie główny bohater, nie był typowym pilotem RAF-u w czasie drugiej wojny światowej. Po pierwsze, nie był Brytyjczykiem. Był Amerykaninem, który, nie mając co robić i prowadząc życie włóczęgi, w czasie kiedy USA były jeszcze neutralne, przekroczył granicę z Kanadą i tam zaciągnął się do RAF-u. Na mocy obowiązujących wówczas przepisów stracił przy tym amerykańskie obywatelstwo. Drugim powodem, dla którego nie możemy powiedzieć, że był to zwykły pilot, był fakt, że większość wojny spędził w niemieckim obozie jenieckim, po tym, jak w 1941 roku został zestrzelony nad Francją.
Tu zaczyna się najważniejsza część wspomnień. William Ash stał się bowiem jednym z najbardziej znanych seryjnych uciekinierów z obozów jenieckich, tak zwanych eskapologów. W czasie pobytu w różnych obozach jenieckich na terenie samych Niemiec, ale także w innych podbitych przez nich krajach – w Polsce i na Litwie – podjął kilkanaście, udanych lub nie, prób ucieczek. Wszystkie z myślą o przebiciu się do Anglii i dalszej walce z Niemcami, ponownie za sterami myśliwca. Żadna z jego ucieczek nie trwała jednak dłużej niż kilkanaście dni, zawsze wpadał w ręce Niemców. Niekiedy miało to miejsce w bardzo zabawnych okolicznościach. Śmiem twierdzić, że gdyby nie był pilotem zachodnim, za znacznie mniejsze wykroczenia niż kilkunastokrotne ucieczki zostałby natychmiast zastrzelony.

Dzięki tym wspomnieniom mamy także możliwość wejrzenia w obozową rzeczywistość, która dla polskiego czytelnika może wydać się szokująca. Dzięki takim relacjom wyraźnie widać, jak bardzo różniła się wojna na froncie wschodnim i zachodnim, oraz jak różniło się podejście samych Niemców do Polaków czy Rosjan, a jak to wyglądało w przypadku Brytyjczyków czy Amerykanów. Można powiedzieć, że niemal do samego końca wojny, kiedy to zarządzono ewakuację obozu na zachód przed nadchodzącym frontem wschodnim, warunki bytowe zestrzelonych alianckich pilotów były bardzo dobre jak na warunki wojenne i jak na obóz jeniecki. Właściwie poza tym, że nie wolno im było opuszczać terenu obozu, wolno im było wszystko. Jako oficerowie nie musieli pracować, więc mieli mnóstwo czasu na planowanie kolejnych ucieczek i inne formy aktywności, które pozwalały nie umrzeć z nudów. Były sztuki teatralne, czytanie, słuchanie radia, w tym BBC, gra w karty, zawody sportowe, a nawet swego rodzaju „uniwersytety” prowadzone przez samych jeńców, którzy w cywilu byli nauczycielami. Żołnierze otrzymywali nawet listy od rodzin, w przypadku autora z tak odległego od Niemiec miejsca jakim był Teksas. Obraz jakże inny od znanego nam z relacji Polaków zamykanych w obozach.

Oprócz Williama Asha poznamy w książce także innych jemu podobnych ludzi, których głównym zajęciem w czasie wojny było planowanie i realizacja ucieczek z niemieckich obozów. W tym także uczestników „wielkiej ucieczki”, na podstawie której powstał film pod tym samym tytułem. Sam autor, mimo że nie brał w niej udziału, stał się prawdopodobnie protoplastą dla jednej z występujących w filmie postaci.

Choć sam siebie nie uważa za bohatera, Ash niewątpliwie nim jest. Nie tylko dlatego, że przeżył dwa pobyty w więzieniu gestapo i nie tylko dlatego, że przez kolejne ucieczki zmuszał do szukania siebie niemieckie jednostki, które były w ten sposób odciągane z frontu, ale także dlatego, że w ostatnich godzinach wojny przekroczył linię frontu zachodniego, aby ratować kolegów.

„Uciekinier” jest nie tylko książką o wojnie, ale także o wielu niezwykłych ludziach, których autor spotkał na swojej drodze, o ich odwadze i trudnych czasach, w jakich przyszło im żyć. Jest przy tym napisana z dużym dystansem do siebie i poczuciem humoru, co powoduje, że czyta się ją naprawdę dobrze.

Wydawnictwo Dolnośląskie
Stron: 318
ISBN: 978-83-245-8606-6