Mało która postać z okresu II wojny światowej jest tak rozpoznawalna, jak Winston Churchill. Urzędując w bardzo trudnym okresie, zdołał zaskarbić sobie miłość i wdzięczność Brytyjczyków, przy okazji zapewniając wysokie zarobki swoim współpracownikom, opisującym walecznego premiera z cygarem. Jednym z nich był Walther H. Thompson.

Walther ochraniał Churchilla przez prawie osiemnaście lat, od 1921 do 1945 roku. Nie była to lekka służba. Jego „podopieczny” często chciał wymknąć mu się spod kontroli i nie ułatwiał mu życia zmiennymi nastrojami. Miał także dość spory talent do robienia sobie wrogów. Walter był jednak przy nim przez całą II wojnę światową (i sporą część okresu międzywojennego), podglądając go nie tylko podczas oficjalnych spotkań, ale i w bardziej prywatnych okolicznościach. Wspomnienia przelał po raz pierwszy na papier już w 1938, kiedy to ukazała się „The Guard from the Yard”, w której przedstawił lata służby w Scotland Yardzie i przygody z Churchillem. Po raz kolejny sięgnął po pióro pod koniec II wojny, chcąc napisać niejako kontynuację o pracy u boku Winstona. Po dużych perypetiach i wielu oficjalnych interwencjach ukazała się w 1951 roku pod tytułem „I was Churchill’s shadow”. Walther zarabiał także, wygłaszając odczyty o najsławniejszym z jego „podopiecznych”.

„Ochroniarz Churchilla” to praca powstała na podstawie pamiętników Thompsona, odnalezionych przez Lindę Stocker. Na zachodzie ukazała się w 2005 roku jako Churchill’s Bodyguard. Polskie wydanie liczy sobie 364 strony, z czego tekst właściwy zajmuje 339. Całość wzbogacono 35 ilustracjami na szesnastu nienumerowanych, kredowych stronach.

„Ochroniarz Churchilla” to książka przede wszystkim o brytyjskim premierze, postać Thompsona występuje tu niejako na uboczu właściwej narracji. Jest to odbicie fascynacji ochroniarza swoim podopiecznym i podporządkowania mu swojego życia. Thompson musiał chronić go 24 godziny na dobę, podróżując z nim po całym świecie. Niejednokrotnie walczył nie tylko z potencjalnymi zamachowcami, ale i niekompetentnymi urzędnikami czy oficerami. Sam Churchill nie ułatwiał mu zadania, pchając się często pod kule. Ciężką pracę okupił załamaniem nerwowym i przypadkowym postrzałem z własnej, niesprawnej jak wykazało dochodzenie, broni. Hickman zdecydował się na przedstawienie najciekawszych jego zdaniem fragmentów wspomnień Thompsona, uzupełniając je, w miarę możliwości, informacjami mającymi ułatwić Czytelnikowi odbiór całości. Nie jest to książka wywracająca do góry nogami współczesną wiedzę o tym polityku, wzbogaca ją jednak o kilka interesujących detali. Całość czyta się z dużą dozą przyjemności i zainteresowania. W książce trafiają się nieliczne błędy, np. działa 2400 mm czy określanie samolotów transportowego „transporterem”, jednak jest ich tak niewiele, że nie wpływają na odbiór całości. Czytelnik powinien pamiętać też, że Thompson pisał swe wspomnienia z pewnym poczuciem autocenzury, zarówno w stosunku do siebie, jak i do Churchilla. Niektóre relacje napisane są z pominięciem krępujących premiera szczegółów, w innych wypadkach Thompson po prostu pomija niewygodne kawałki. W niektórych wypadkach, dzięki interwencji redakcji, wypełniono luki, jednak Czytelnik powinien pamiętać, że nie ma do czynienia z pracą mającą obiektywnie ukazać Churchilla czy jego ochroniarza, lecz opartą o subiektywne wspomnienia, pisane najprawdopodobniej z myślą o późniejszej publikacji.

„Ochroniarz Churchilla” to, biorąc pod uwagę powyższe uwagi, jedna z ciekawszych pozycji na rynku. Dla doświadczonego historyka jest miłym uzupełnieniem posiadanej wiedzy, laik pozna za to Churchilla z ciekawej, ludzkiej perspektywy. Warto ją przeczytać także dla zapoznania się z mechanizmami działającymi przy publikacji książek dotyczących ważnych polityków.