Dwadzieścia lat temu zakończyła się „zimna wojna”, w czasie której istniało stałe zagrożenia dla światowego pokoju spowodowane perspektywą starcia pomiędzy dwoma blokami. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Stany Zjednoczone zostały jedynym mocarstwem, a ich konkurent – Związek Radziecki – przestał istnieć. Pomimo że ostatnie supermocarstwo nie miało już na świecie godnego siebie przeciwnika, a widmo wojny nuklearnej odsunęło się, świat wcale nie stał się spokojniejszym miejscem do życia. Błyskawiczne przemiany, jakie zachodzą we wszystkich dziedzinach, powodują, że stale powstają nowe zagrożenia i wyzwania, którym stawiać czoła muszą USA. Choć, jak wspomniałem, obecnie żadne państwo nie jest w stanie dorównać im pod względem militarnym, to i tak wydają na zbrojenia setki miliardów dolarów rocznie, więcej niż kilka kolejnych państw na tej liście razem wziętych. Siły zbrojne stale przechodzą modernizację, która ma jeszcze lepiej przystosować je do realizacji obecnych i przyszłych zadań, aby USA nie straciły dominującej pozycji. Prezentowana książka koncentruje się na dwóch, w tej chwili chyba najważniejszych, sferach, w których siły zbrojne Stanów Zjednoczonych przechodzą rewolucję: broń nuklearna i informatyka.

Książka, której pełny tytuł to: „Technologia i wojna przyszłości. Wokół nuklearnej i informacyjnej rewolucji w sprawach wojskowych”, została napisana przez doktora nauk politycznych Łukasza Kamieńskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego i wydana w tej samej serii prac amerykanistycznych, w której ukazała się wcześniej recenzowana na naszych łamach książka „US Marines jako narzędzie polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych”. Chociaż w tytule nie ma słowa o Stanach Zjednoczonych, to praktycznie rzecz biorąc, cała książka o nich jest. W kilku momentach natkniemy się tylko na wzmianki o Rosji czy Chinach. Nie dowiemy się za to, jak wygląda taka rewolucja w innych państwach NATO. Zresztą nie dowiemy się tego także o Chinach czy Rosji, bo po prostu w żadnym innym państwie rewolucje w sferze militarnej nie mają miejsca. Pozostałe kraje znajdują się wiele lat do tyłu za USA i dlatego to właśnie państwo znalazło się w centrum zainteresowań autora.

Kolejne rozdziały omawiają to, czym w ogóle jest rewolucja w sprawach wojskowych (Revolution in Military Affairs, RMA), kiedy się zaczęła i co ją charakteryzuje. Obecna RMA nie jest bowiem pierwszą w historii. Następne dwa rozdziały autor poświęcił na analizę RMA w sferze broni nuklearnej. Przedstawił w nich historię tej broni, jej zastosowanie w czasach „zimnej wojny”, a także wszelkie zmiany doktryny i koncepcji jej użycia, jakie powstały po zakończeniu zmagań NATO z UW. Ta ostatnia kwestia jest szczególne ciekawa, gdyż te właśnie przemiany są tym, co określamy mianem rewolucji w sprawach wojskowych. Wszak tak proste zastosowanie broni atomowej jak całkowite zniszczenie znanego nam świata było głównym i oczywistym celem istnienia tej broni przez 50 lat, a teraz pojawiają się nowe koncepcje jej użycia i niebezpieczna „konwencjonalizacja” myślenia o niej. W dalszej części w podobny sposób omówiono rewolucje w sferze informatyki. Ogólnie wiadomo i nie trzeba chyba tego nikomu udowadniać, że komputery pełnią coraz ważniejszą rolę w codziennym życiu. Tak samo jest w przypadku amerykańskiej armii, która dzięki przewadze informacyjnej niewielkim, lecz bardzo dobrze wyposażonym i zorientowanym oddziałem jest w stanie pokonać o wiele liczniejszego od siebie wroga. Ostatni rozdział poświęcony został wzajemnym zależnościom pomiędzy oboma tymi rewolucjami, a także spekulacjom na temat kolejnej – biotechnologicznej RMA.

Chociaż książka Kamieńskiego jest interesująca, z pewnością nie jest dla każdego. Autor omawia temat w sposób bardzo szczegółowy i interdyscyplinarny, a że materia jest skomplikowana nie tylko pod względem czysto technicznym, książka o niej również nie może być łatwa. Autor odwołuje się w rozważaniach nie tylko do historii, techniki, geografii czy polityki, ale często również i do filozofii. Zresztą tematyka jest tak obszerna, że można powiedzieć, iż porusza wszystkie dziedziny naszego życia. Zrozumienie i przyswojenie wszystkiego, o czym pisze autor, wymaga od Czytelnika pewnej wiedzy i że tak to określę, doświadczenia życiowego. Dla czytelników młodszych czy interesujących się historią lub wojskowością na poziomie bardzo ogólnym książka będzie po pierwsze: trudna w czytaniu, po drugie: nudna, a po trzecie: nie będą oni w stanie w pełni docenić wszystkich umieszczonych w niej wiadomości. Jednak podkreślam, że jeśli już ktoś zdecyduje się na jej przeczytanie z odpowiednią uwagą, z pewnością nie będzie żałował.

Zawiedziony jestem jedynie, że w książce firmowanej przez Uniwersytet Jagielloński znalazł się chyba najczęstszy błąd występujących w książkach o tematyce wojskowej – łodzie podwodne. Nie pamiętam już, w ilu książkach występował, a tu ciągle pojawiają się kolejne takie przypadki. Drugi jest znacznie mniejszy i tez powiązany z OKRĘTAMI podwodnymi. Autor pisze mianowicie o okrętach klasy Trident – to znaczy pisze o łodziach tej klasy, ale to już wyjaśniliśmy. Nie ma takiej klasy, w polskiej terminologii klasą jest określenie: niszczyciel, krążownik czy fregata, a Ohio to typ, który należy do klasy SSBN, czyli okręt podwodny o napędzie atomowym przenoszący pociski balistyczne . Co prawda czasami spotyka się takie ich określenie, jednak prawidłowo powinno ono brzmieć okręty podwodne typu Ohio, bo Trident to nazwa pocisków rakietowych przenoszonych przez te okręty. I to już wszystkie błędy, jakie znalazłem w tej pozycji.

Podobnie jak ma to miejsce w innych książkach Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, tak i tutaj treść wyraźnie góruje nad formą. Zdjęć nie ma żadnych, a jedynym urozmaiceniem tekstu jest kilka schematów, wykresów i tabel obrazujących dane. Ne jest to w tym przypadku zarzut, ponieważ to, co dostajemy w zamian, w pełni rekompensuje brak tych kilku ilustracji, których tysiące możemy sobie oglądać w internecie i nie musimy za nie dodatkowo płacić w cenie książki.

Podobnie jak wszystkie poprzednie książki tego wydawnictwa tak i ta stoi na najwyższym poziomie merytorycznym. I jeśli tylko weźmiemy pod uwagę poczynione przeze mnie powyżej uwagi, co do tego, że nie jest to książka przeznaczona dla każdego zainteresowanego wojskowością, to zasługuje ona na najwyższą ocenę.