Gdy rozpatrujemy ostatnie miesiące drugiej wojny światowej i zastanawiamy się nad jej konsekwencjami, przede wszystkimi zwracamy uwagę na zmianę liderów globalnej polityki. Miejsce Wielkiej Brytanii i Francji zajęły Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Ich narastający konflikt zdominował zainteresowania dzisiejszych badaczy, publicystów i szerszej grupy opinii publicznej. Rywalizacja amerykańsko-sowiecka zarówno w wymiarze współczesnym, jak i – obecnie – w ujęciu historycznym zepchnęła na dalszy plan działania innych państw aktywnie uczestniczących w toczącej się wojnie i polityce międzynarodowej po jej zakończeniu.

W mniemaniu wielu osób utarło się przekonanie, że Wielka Brytania przestała się liczyć w poważnej grze polityczno-dyplomatycznej już w wyniku ustaleń konferencji teherańskiej, a koniec wojny zastał ten kraj nieprzygotowany do nowego konfliktu. O ile w pierwszym przypadku można znaleźć równoważące argumenty broniące lub zaprzeczające tej tezie, o tyle w drugim więcej dowodów przemawia za jej odrzuceniem. Jednym z nich jest publikacja Seana Longdena.

Książka przedstawia kulisy powstania, działalność i efekty pracy specjalnej formacji armii brytyjskiej stworzonej na potrzeby przechwycenia niemieckich zdobyczy technologicznych, a przede wszystkim ich twórców. T-Force, bo o niej mowa, to jedna z mniej znanych szerszemu gronu jednostek, która mimo specjalnego charakteru nie składała się bynajmniej z osób z wyszkoleniem żołnierzy sił specjalnych. Jak sam Autor stwierdził, „byli przeciętnymi piechurami, zwiadowcami i saperami ze zwykłych pułków” (s. XIV). Oczywiście nie mogło w jej szeregach zabraknąć doświadczonych w walce komandosów Royal Navy i spadochroniarzy, ale nie stanowili oni znaczącego odsetka. Natomiast osiągnięcia tych ludzi okazały się niebagatelne, gdyż zdobyte przez nich technologie cywilne i wojskowe miały ogromną wartość nie tylko poznawczą, ale także finansową, szacowaną według dzisiejszej wartości funta na dziesięć miliardów (s. XV). Co ciekawe, jedną z osób nadzorujących działalność T-Force, wskazującą dla niej cele i określającą priorytet, był nikt inny jak Ian Fleming – twórca przygód Jamesa Bonda. On stał za kulisami powołania, w obrębie Royal Navy, 30. Jednostki Szturmowej, która stała się protoplastą T-Force.

Jedną z najważniejszych operacji przeprowadzonych przez członków T-Force było opanowanie bazy marynarki wojennej w Kilonii wraz z biurami konstrukcyjnymi i badawczymi. Tego czynu dokonała garstka żołnierzy dowodzona przez jednego, mogłoby się wydawać, niespełna rozumu majora armii brytyjskiej – Tony’ego Hibberta. Krok ten był możliwy nie tylko dzięki odważnemu, czy wręcz szalonemu, działaniu majora, ale także faktowi, że wojna praktycznie była już zakończona, a i sami Niemcy po śmierci Hitlera byli zdezorientowani co do faktycznej sytuacji na frontach. Czyn ten prawdopodobnie uchronił miasto przed zajęciem przez pododdziały Armii Czerwonej, a wtedy pozostał już jeden krok w kierunku zajęcia Danii. Operację, rzecz jasna, przeprowadzono wbrew obowiązującym rozkazom i jej bohaterom trochę oberwało się za ich złamanie, ale w konsekwencji udało się Brytyjczykom nie tylko uniemożliwić Rosjanom zajęcie Półwyspu Jutlandzkiego i pozostałych wysp duńskich, ale także przejąć wiele dokumentów technicznych obrazujących niemieckie osiągnięcia w dziedzinie zbrojeń morskich.

Innym obszarem działań jednostki były poszukiwania niemieckich naukowców, zarówno w czasie trwania wojny, na terenach opanowanych przez siły alianckie, jak i po jej zakończeniu. Podobnie jak Amerykanie czy Rosjanie, także Brytyjczycy koncentrowali uwagę na przechwyceniu jak największej liczby niemieckich fizyków pracujących przy programie badań jądrowych. Udało im się zatrzymać kilkudziesięciu naukowców, w tym: Wernera Heisenberga, Paula Hartecka, Ottona Hahna czy Carla Friedricha von Weizsäckera. Mimo ich zatrzymania, co uznano za znaczący sukces, ich dalsze przetrzymywanie przyniosło stronie brytyjskiej więcej problemów niż mogła ona sobie wyobrazić.

Spore osiągnięcia odnotowano w zakresie przejmowania dokumentacji badań nad bronią chemiczną. Poza tym pododdziały T-Force koncentrowały się na zabezpieczaniu miejsc, w których prowadzono eksperymenty w tym zakresie lub zajmowano się jej produkcją. Wśród znalezisk trafiono między innymi na zdjęcia dokumentujące wykorzystanie więźniów obozów koncentracyjnych w testach skuteczności poszczególnych gazów bojowych.

Rosnąca z każdym dniem, szczególnie po zakończeniu wojny, rywalizacja między dotychczasowymi sojusznikami prowadziła bardzo często do sytuacji, w której wszystkie strony łamały powzięte wspólnie ustalenia. Jednym z takich przykładów były „porwania” naukowców z terenów zajętych przez sojuszników. W przypadku T-Force jej ludzie brali udział w wywożeniu, często pod przymusem, niemieckich naukowców z terenów zajętych już przez Armię Czerwoną. Czyniono tak z obawy przed wykorzystaniem ich osiągnięć przez Rosjan. Pamiętać należy przy tym, że wielu spośród nich nie widziało różnicy w pracy na rzecz tej czy drugiej strony, oby tylko gwarantowała dostęp do aparatury i środków. Rosjanie bardzo często wykorzystywali ten fakt do składania górnolotnych obietnic, choć w pierwszych miesiącach po zakończeniu wojny starali się z nich wywiązywać, aby podtrzymać wizerunek poważnego i hojnego opiekuna. Do tego stopnia ich propaganda była skuteczna, że jeden z przewiezionych przez żołnierzy T-Force do brytyjskiej strefy podzielonych Niemiec naukowców z czasem zdecydował się na powrót do strefy sowieckiej. Innym motywem podejmowania współpracy było zobowiązanie się przez Brytyjczyków wywiezienia rodziny naukowca z obszarów zajętych przez Rosjan.

Podobnie jak pozostali sojusznicy, również Wielka Brytania traktowała zajęte przez siebie obszary państwa niemieckiego jako zdobycz wojenną. Nie na tak dużą skalę jak Sowieci, ale i Brytyjczycy, w tym żołnierze T-Force, przyłożyli rękę do ograbienia Niemiec ze wszystkich elementów, które mogły okazać się przydatne w odbudowie angielskiego przemysłu. Kolejne miesiące upływające od zakończenia wojny nie tylko zmieniały charakter brytyjskiej okupacji, ale i w coraz większym stopniu unaoczniały zmniejszającą się rolę T-Force. Do tego stopnia, że w pewnym momencie z jednostki specjalizującej się w poszukiwaniach niemieckich osiągnięć technologicznych zmieniła się w „firmę” transportowo-kurierską. Finalne działania prowadziła do końca 1947 roku.

Przedstawiona w sposób bardzo wybiórczy treść publikacji to tylko przykłady działań, które podejmowała T-Force w toku funkcjonowania. W pracy znajdziemy wiele innych ciekawych i barwnych historii odzwierciedlających charakter zadań jej stawianych i stopień ich skomplikowania.

Książka Seana Longdena to jedna z nielicznych publikacji, nad którymi pochyliłem się z dużym zainteresowaniem. O T-Force pierwszy raz przeczytałem w latach dziewięćdziesiątych, ale to była tylko krótka wzmianka na temat tej formacji. Nie spodziewałem się po lekturze jakichś rewelacji czy fajerwerków, lecz prostota przekazu jak i sam materiał faktograficzny sprawia, że polecam lekturę tej pracy nie tylko zawodowym historykom, ale przede wszystkim tym, którzy pasjonują się historią drugiej wojny światowej. Wśród książek, które przeczytałem w ciągu ostatnich lat, jest to jedna z najbardziej wartościowych publikacji poświęconych temu okresowi w dziejach świata, a w szczególności polityce Wielkiej Brytanii.

Sean Longden – „1945. Polowanie na niemieckich naukowców”. Przekład: Katarzyna Skawran. RM, 2013. Stron: 374. ISBN: 9788377730997.

Sean Longden – „1945. Polowanie na niemieckich naukowców”. Przekład: Katarzyna Skawran. RM, 2013. Stron: 374. ISBN: 9788377730997.