Dwie wojny światowe walnie przyczyniły się zakończenia wielowiekowej dominacji Europy w świecie. Mniej lub bardziej świadoma autodestrukcja sytuacji geopolitycznej, której coup de grâce zadawała II wojna światowa, stworzyła po 1945 roku świat dwubiegunowy na linii Moskwa – Waszyngton. Taki podział najdotkliwiej odczuł Stary Kontynent, który musiał podjąć się budowy nowego europejskiego ładu. Europejczycy, mimo przeszkód, podnieśli się ze zdwojoną siłą i po dziś dzień udowadniają światu, jak bogaty materialnie, kulturowo, historycznie jest ich obszar zamieszkania, choć to jedynie suplement dla wielkiego superkontynentu – Eurazji.

Stworzenia się dzieła podsumowującego całą szeroką aktywność mieszkańców Europy podjął się z amerykanizowany, acz urodzony w Londynie, historyk specjalizujący się w problematyce europejskiej – profesor Tony Judt, absolwent i wykładowca uznanych zachodnioeuropejskich oraz amerykańskich ośrodków naukowych (Cambridge, Oksford, Berkeley, Paryż) obecnie prowadzący katedrę europeistyki na New York University oraz szef Instytutu Ericha Remarque’a. W dorobku naukowym posiada jedenaście książek oraz setki artykułów dla wielu amerykańskich i europejskich gazet i czasopism. Polski czytelnik może niektóre jego artykuły spotkać w Gazecie Wyborczej.

Niewątpliwie Tony Judt postarał się z perspektywy bocznego, ale wnikliwego obserwatora ukazać nam cały europejski dorobek lata 1945-2005. Na przestrzeni sześćdziesięciu lat nasz kontynent przeszedł metamorfozę. Odczuł chwile goryczy, ale i dumy, szczęścia, ale i smutku. Niewątpliwie dojrzał: politycznie, gospodarczo, społecznie, co sprawiło, iż dotąd najbardziej podatny na wielkie konflikty zbrojne kontynent, stał się, z niechlubnym wyjątkiem sowieckich interwencji zbrojnych czy wojen bałkańskich, areną pokoju. Młodzi Europejczycy dziś nie znają ani nie dopuszczają myśli o wielkiej, współczesnej wojnie. Nadal jesteśmy kłótliwi, jednakże doświadczenia pokoleń naszych dziadków pozwoliły skutecznie odrzucić wojenną retorykę, a w zamian stworzyć europejską wspólnotę ideałów i celów.

Autor (jak podkreśla, przy wielkiej pomocy innych pracowników naukowych-przyjaciół) odtwarza sześć dekad – od ruin po szklane wieżowce. Niewątpliwie jego zainteresowania idą w kierunku równomiernego rozłożenia wkładu części wschodniej i zachodniej w dzieje Europy. Oczywiście mimo wszystko istnieje przechylenie zainteresowań Autora na zachód, jednakże nie jest to rażące lekceważenie Wschodu – dotąd bardzo widoczne w dziełach zachodnich historyków. Taki niecałkowity, ale wyraźny zwrot historyków zachodnich ku Europie Środkowo-Wschodniej przyjmuję za dobry symptom historycznego obiektywizmu. Ze względu na dominację ZSRR i przewodnią rolę komunizmu w bloku wschodnim – nie możemy przecież uznać, iż nasza część kontynentu pozostawała bierna na gruncie: polityki, gospodarki czy kultury. Życie twórcze w państwach bloku wschodniego rozwijało się, mimo aparatu represji i wrogości ze strony państwa. Co więcej, dzisiaj można zazdrości jej wysokiego poziomu i kunsztu.

Na całość 965 stron „czystego tekstu” składa się głęboka analiza oraz komentarz autora. Żadna cecha charakteryzująca mieszkańców Europy nie pozostaje bez refleksji autora. Książka została podzielona na cztery części obejmujące lata: 1945-1953, 1953-1971, 1971-1989 i 1989-2005, w których autor zawarł subiektywne (jak podkreśla w „Przedmowie i podziękowaniach”, mając na myśli niewolne od kontrowersji) tezy. Niepospolity jest sam Epilog, który tworzy tekst „Z domu zmarłych. Esej o współczesnej pamięci europejskiej” z głównym punktem odniesienia w postaci pamięci społeczeństw o Holocauście oraz „sierocej” winie zbrodni.

Z pewnością w tak obszernej publikacji głównymi „bohaterami” są mieszkańcy największych państw: Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, Włosi, Rosjanie, jednak autor poświęca sporo uwagi również małym i niewiele znaczący narodom. Dzięki temu „Powojnie” staje się świadectwem dziejów CAŁEJ barwnej europejskiej społeczności. Trochę inaczej autor odbiera mieszkańców ZSRR i dzisiejszej Rosji, podkreślając ich samodzielność oraz odwieczną specyfikę tego euroazjatyckiego mocarstwa, które, niezbyt mile widziane wśród narodów zwłaszcza Europy Środkowo-Wschodniej, było jednym z najważniejszych i najbardziej kreatywnych „scenarzystów” europejskiego życia.

Tony Judt patrzy rozwój Europy przez pryzmat intelektualisty, dla którego punktem wyjścia do analizy minionych lat jest myśl polityczna, społeczna, artystyczna osób tworzących elitę umysłową Europy. Niewątpliwie „idea” zdaniem Autora buduje przyszłość. Czy się z tym zgadzamy, czy nie, nie możemy odebrać choćby części racji historykowi, który jednakże analizując przykład inteligencji w społeczeństwach „demoludów”, pokazuje i przestrzega przed zanikiem tej dotąd bardzo wpływowej grupy. Tymczasem, obserwując rozwój wypadków na europejskim podwórku, w co utwierdza nas Judt, zauważamy „wzrost spontaniczności” następujących wypadków … Europa staję się coraz mniej przewidywalna, choć nie traci na tym jej stabilność.

Zgłębiając się w lekturze, dostrzeżemy nieduży, acz wyraźny brak harmonii geograficznej i tematycznej. Autor skupia się na tematyce sobie najbliższej: historii idei europejskiej (zwłaszcza lewicowej), a dzieje powojennego antysemityzmu czy poziom pamięci o ofiarach i katach przekłada ponad wszystkie inne ważne problemy. Jednakże można to zrozumieć, mając na wzgląd żydowskie pochodzenie autora oraz żywe zainteresowanie po drugiej stronie Atlantyku tematyką (niechcianego) w Europie spadku po Holocauście. Przy lekturze warto mięć na względzie, że „Powojnie” to perspektywa jednego historyka, który nie ucieka od stronniczości. Jednakże dzieło Tony’ego Judta w swoim „subiektywizmie” nie ma pejoratywnego wydźwięku i zachowuje jeśli nie niepodważalny „olimpijski” obiektywizm, to jego „naukową” pochodną, czyli „obiektywizm” możliwy do podważenia przez krytyków pracy autora. Zresztą, opisywany okres najmłodszej historii kontynentu z racji „świeżości” pozostawia i jeszcze długo będzie pozostawiał dużą swobodę interpretacji.

W „Powojniu” możemy odnaleźć nie tyle błędy merytoryczne, co błędy polegające na upraszczaniu pewnych zjawisk zachodzących najczęściej w naszej części Europy. Na całe szczęście wydawca zadbał o należytą korektę (przypisy polskich konsultantów znajdują się na końcu książki, zaś w tekście są oznaczone literą „K” w indeksie górnym). W książce Judta znajdziemy niemało tez kontrowersyjnych, a nawet zaskakujących treści, które nie rzutują na wartość, a pozwalają Czytelnikowi wyrazić własny osąd czy wdać się w swoistą polemikę z Autorem. Mnie na przykład zaskakuje często wyrażany przez historyka pogląd, iż Polska nie zasługuje na miano kraju środkowoeuropejskiego.

Mimo obszerności „Powojnie”, dzięki lekkości i prostocie stylu, odbiera się jako przyjemny, lekki, acz poważny tekst. Tony Judt jest niewątpliwie erudytą potrafiącym interesująco i prosto wyjaśniać zawiłą problematykę. Świetnie przechodzi od perspektywy państw i narodów do przykładów jednostek, co poniekąd przypomina mi Normana Daviesa. Z pewnością książka przyciąga umysł, niemożliwe staje się jej odłożenie na „później”. Strona za stroną podążamy ku końcowym refleksom historyka, a koniec dzieła odbieramy z wielką satysfakcją.

Należy wspomnieć o aspekcie technicznym książki. Poznański Dom Wydawniczy Rebis nie zawiódł odbiorców – mamy przed sobą znakomicie wydaną pozycję, godną oprawę dla wartości merytorycznej. Twarda oprawa z obwolutą (nie patrząc na objętość) dodaje powagi i podkreśla rangę publikacji. Sam tekst optymalnej dla oka wielkości został sporządzony na wysokiej jakości papierze. Wpadki korekty (w stylu literówek, błędów fleksyjnych) występują bardzo rzadko, co przy sporej objętości dzieła naprawdę nic nie umniejszają oceny wydania. Dodatkowo znajdziemy cztery „wkładki” w formie zdjęć ilustrujących najważniejsze postacie czy zjawiska tworzące opisywane przez Autora zdarzenia oraz kilka mapek obrazujących Europę lub kraj. Szkoda jedynie, iż są czarno-białe, a niektóre zdjęcia – niższej jakości. Ale jak podkreślam przy recenzjach książek wydawanych przez Rebis: wysoka jakość jest już pewnikiem.

Na koniec, rzecz jasna chciałbym zaprosić Was do lektury. W zjednoczonej Europie powinniśmy dobrze znać fundamenty powojennego ładu i skutki polityczne, społeczne, gospodarcze i kulturalne, które zaważyły na współczesnym obrazie Europy Anno Domini 2008. Bez wątpienia recenzowana przez mnie książka zasługuje na miano niezwykle ważnego dzieła – a najbliższy czas pokaże czy zyska opinię arcydzieła.

Nasi przodkowie u progu XX wieku aż nadto optymistycznie patrzyli w przyszłość, tymczasem los tragicznie ich doświadczył, dlatego my, sto lat później, musimy zadbać, aby koniec pierwszej połowy XX wieku nie był tak pesymistyczny, a nasi potomkowie, którzy z pewnością opiszą losy Europy przyszłych lat 2051 – 2100, nie musieli podnosić z gruzów europejskiego dziedzictwa.

Przeglądając jedno z poczytniejszych czasopism historycznych, zauważyłem reklamę wydawcy, który swą bogatą ofertę określał zdaniem: „Prezenty w najlepszym stylu”. Ręczę, że dla zainteresowanych św. Mikołaj nie pominie tej książki.