„Kapitalne” – ten krótki cytat z Francisa Fukuyamy, mógłby stanowić całą recenzję książki Roberta Kagana „Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata”. Myślę jednak, że większość z Was oczekuje czegoś więcej, a i autor „Końca historii” nie dla wszystkich musi być odpowiednim autorytetem. Wszak jego słynne dzieło do dziś budzi wiele kontrowersji. Dlatego postaram się przedstawić Wam swoją opinię na temat tej niedużej w sumie książki.

„Potęga…” została wydana nakładem wydawnictwa Studio Emka. Być może nie będzie się ona prezentowała zbyt imponująco w naszej biblioteczce, gdyż liczy jedynie nieco ponad sto stron, lecz jak mówi stara prawda: nie liczy się ilość tylko jakość. Pod tym względem jest więcej niż dobrze, ale o tym później. Wstęp do polskiego wydania napisał Adam Szostkiewicz, dziennikarz, specjalista od stosunków międzynarodowych znany z różnych programów telewizyjnych, a także tytułów prasowych.

Wypadałoby napisać również parę słów o autorze, który, mimo że był ważną postacią za czasów prezydentury Ronalda Reagana, nie musi być powszechnie znany w naszym kraju, wśród ludzi, którzy nie siedzą na co dzień w temacie polityki Stanów Zjednoczonych. Jako się rzekło, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych Robert Kagan – z wykształcenia politolog – był jednym z czołowych doradców prezydenta Reagana, a także Sekretarza Stanu George’a Schulza. Obecnie pisuje felietony do „Washington Post” oraz jest pracownikiem naukowym Instytutu Endowment for International Peace im. Carnegiego. Napisał także kilka książek o tematyce amerykańskiej polityki zagranicznej.

Krótko mówiąc, „Potęga i raj” jest esejem o tym, dlaczego Ameryka – ilekroć używam tego słowa mam na myśli Stany Zjednoczone, a nie cały kontynent – tak chętnie ucieka się do użycia siły wobec innych państw i dlaczego Europa prawie zawsze jest temu przeciwna, preferując rozwiązania dyplomatyczne. Sami – obserwując media – byliśmy i ciągle jesteśmy świadkami takiego podziału na przykład w przypadku wojny w Iraku, problemu irańskiego programu atomowego, czy ciągłego napięcia pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami. Można też te kwestie uszczegółowić, stawiając kolejne pytania: Dlaczego Ameryka nie godzi się na to, aby jej żołnierze podlegali Międzynarodowemu Trybunałowi karnemu, albo dlaczego ostatnio coraz częściej podejmuje akcje militarne bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ, która została przecież stworzona do rozpatrywania tego typu spraw.

W odpowiedziach na te i inne, podobne pytania autor cofa się aż do początków Ameryki, do czasów, kiedy pierwsi osadnicy zaczęli zakładać swoje osady za oceanem, a następnie przechodzi przez wszystkie przełomowe dla tego kraju wydarzenia, ze szczególnym uwzględnieniem początków państwowości USA z Deklaracją Niepodległości i konstytucją, wojnami z państwami kolonialnymi, udziałem w obu wojnach światowych, aż do zimnej wojny i czasów współczesnych, na interwencji w Iraku w 2003 roku kończąc. Prowadząc czytelnika przez filozofię amerykańskiej polityki międzynarodowej, Kagan tłumaczy ją, opierając się na filozofii takich myślicieli jak Hobbes czy Kant. Za pomocą podobnych metod tłumaczy też przemiany, jakie zaszły w Europie od pokoju westfalskiego, który stanowi umowna datę współczesnych stosunków międzynarodowych oraz zapoczątkowuje okres równowagi pomiędzy państwami europejskimi, aż do stworzenia Unii Europejskiej. Tej Unii, w której wszystkie państwa stosują się do prawa międzynarodowego i w której konflikty nie są rozwiązywane za pomocą siły militarnej, ale za pomocą negocjacji, a nierzadko przy użyciu zasady jednomyślności i w której istnieją wielkie zabezpieczenia socjalne dla obywateli, tej Unii, która nie mogłaby istnieć bez ochrony ze strony amerykańskiego arsenału atomowego, którzy przez pół wieku był właściwie jedyna rzeczą odstraszającą ZSRR od ataku na zachód Europy. Dzięki temu, że Amerykanie przeznaczali ogromne sumy na rozwój technologii militarnych w celu obrony szeroko pojętego „Zachodu”, Europa mogła ograniczać swoje wydatki na zbrojenia, tworząc u siebie tytułowy „raj” gospodarczy i socjalny, w którym bardziej od skutków jakiegoś działania wyżej ceni się czasem sam fakt jego podjęcia, które może przynieść efekty dopiero w odległej przyszłości. Europejczycy uważają, że skoro za pomocą takich sposobów udało się połączyć Francję, Wielką Brytanię i Niemcy, kraje toczące ze sobą wojny od dziesięcioleci, to podobne metody sprawdzą się też w przypadku innych państw, np. Iraku czy Iranu. Amerykanie natomiast stosują w swojej polityce międzynarodowej „podwójne standardy” – w epoce świata ponowoczesnego, gdzie nie ma zagrożeń w tradycyjnym sensie, działają w ramach prawa i wyrzekają się siły, ale w świecie nowoczesnym, który wciąż obejmuje dużą część Ziemi, zagrożeń wciąż jest wiele i tam trzeba postępować bardziej stanowczo – używając siły przeciwko tym, którzy nie chcą się dostosować do praw cywilizowanego społeczeństwa. Wszak nie od dziś wiadomo, że jedyną gwarancją przestrzegania jakiegokolwiek prawa jest groźba sankcji za jego złamanie. We współczesnym świecie jedynym państwem, które może wyegzekwować tę sankcję, są Stany Zjednoczone, których armia przygotowana jest to toczenia równolegle kilku wojen w różnych częściach świata. ONZ już wystarczająco wiele razy udowodniła swoją nieskuteczność w sytuacjach kryzysowych, a Unia Europejska nie potrafiła nawet sobie poradzić z problemami na swoim kontynencie (Bałkany), więc jak tu wymagać, by angażowała się w akcje tysiące kilometrów od domu. Nie ma do tego ani odpowiednich sił i środków ani, co ważniejsze, chęci. To nie wszystkie kwestie, które Kagan poruszył w swoim eseju, ale że recenzja nie jest odpowiednim miejscem na pisanie streszczenie, dlatego na tym poprzestanę.

Przystępny język jest tym, co moim zdaniem wyróżnia największych spośród myślicieli – potrafią oni przedstawić bardzo skomplikowane rzeczy w bardzo prosty sposób. Myślę, że autor tej książki jest na to bardzo dobrym przykładem. Jak sam przyznaje, posługuje się pewnymi uogólnieniami, bez nadmiernego przywoływania przykładów z historii, jednak każdy średnio interesujący się otaczającym go światem czytelnik w pełni pojmie logikę wywodu przedstawioną w tej książce. Pozwoli mu to zrozumieć, dlaczego w swoim czasie Jaques Chiraq kazał Polsce siedzieć cicho w sprawie Iraku, albo dlaczego obecnie Amerykanie chcą zbudować na naszym terytorium elementy tarczy antyrakietowej. Myślę, że może też przekonać sporą grupę osób do odejścia od tak bardzo ostatnio modnej retoryki antyamerykańskiej i obarczania tego kraju za całe światowe zło.

Za podsumowanie „Potęgi i raju” niech posłużą słowa Henry’ego Kissingera umieszczone na tylnej okładce: „Chociaż w przeszłości często się nie zgadzaliśmy, uważam, że ten esej należy do tych doniosłych traktatów, bez których żadna dyskusja o stosunkach europejsko-amerykańskich nie będzie kompletna, i które będą nadawały ton tej dyskusji przez wiele lat”. Podpisuję się pod tym twierdzeniem obiema rękami.