„Battlefield”. Jakie jest pierwsze skojarzenie? Oczywiście – gry komputerowe. I trzeba o tym pamiętać, biorąc do ręki książkę Petera Grimsdale’a. Powstała ona, by pełnić dwie funkcje: zdobyć grze nowych nabywców (to ci, którzy najpierw kupią książkę) i wyciągnąć jeszcze trochę pieniędzy od graczy (to ci, którzy najpierw kupią grę). Trudno o powieść mającą w bardziej jaskrawy sposób osiągnąć określony cel marketingowy. Ale czy to znaczy, że taka książka musi być zła? Oczywiście, że nie. Reklamy przecież także bywają dobre, czasem nawet genialne.

No dobrze, „Odliczanie do wojny” genialne nie jest. Niech nikt nie próbuje wyciągać z poprzedniego akapitu takich wniosków. Ale mamy do czynienia z solidną powieścią sensacyjną, tak na poziomie słabszych dzieł Toma Clancy’ego. Czyta się ją wyjątkowo gładko, nadaje się więc doskonale do roli zabijacza czasu w podróży pociągiem, samolotem czy autokarem. Napisana jest całkiem sprawnie, przetłumaczona – również. Pozytywny obraz zakłóca jedynie kilka drobnych usterek: stolica Czeczenii to Grozny, a nie Grozne (s. 12), w wątpliwość się podaje (s. 85), a śmigłowce w powietrzu krążą, nie kołują (s. 158).

Dla gracza zainteresowanego „Battlefieldem 4” powieść Grimsdale’a będzie wartościowym uzupełnieniem fabuły, ukazującym wydarzenia, które doprowadziły do stanowiącego warstwę fabularną gry konfliktu zbrojnego z 2020 roku. Trzeba jednak docenić to, że nie jest potrzebny żaden, absolutnie żaden uprzedni kontakt z produkcjami studia DICE.

Graczom mogę tę książkę polecić bez cienia wahania jako przystępne w formie uzupełnienie wiedzy na temat świata przedstawionego w „BF4”. Po prostu warto. Mam jednak wątpliwości w odniesieniu do zwykłego Czytelnika, który graczem nie jest.

No bo tak: wszelkie odniesienia do fabuły gry tracą wówczas znaczenie, pozostają treść i forma książki jako wartość sama w sobie. Nie jest to w żadnym wypadku wybitne dzieło, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie powieści sensacyjne i szpiegowskie, lecz w tych kategoriach, jak już wspomniałem, „Odliczanie do wojny” prezentuje się dobrze. Nic ponadto, ale za cenę trzydziestu pięciu złotych możemy dostać kilka godzin solidnej rozrywki. I jeśli nie szukamy szczegółowych opisów techniki wojskowej czy wielopoziomowej, międzynarodowej intrygi, ale jedynie akcji w stylu bardziej realistycznego Jamesa Bonda, powieść Grimsdale’a jest bardzo obiecującą propozycją.