Do rąk Czytelników trafił już drugi tom opowieści o Wittmanie, uważanym za najlepszego pancerniaka II wojny światowej. Pierwszy wzbudził wiele kontrowersji związanych z osobą autora i jego sposobem prezentowania historii Waffen-SS. Czy kontynuacja rozwieje wątpliwości?

Problemem stale związanym z działalnością różnorakich badaczy jest obiektywność ich pracy. W modelowej sytuacji historyk powinien być sprawiedliwym sędzią, bezstronnie rozważającym argumenty i fakty. Czasem jednak nieuczciwy badacz przechodzi do konstruowania opisywanej rzeczywistości z jasnym zamiarem manipulowania Czytelnikiem. Na szczęście takich wypadków jest niewiele.

Patrick Agte, urodzony w 1965 roku, to postać dość znana w Niemczech. Od kwietnia 2000 roku jest właścicielem Munin-Verlag GmbH, wydawnictwa o zabarwieniu skrajnie prawicowym, zajmującym się między innymi publikowaniem czasopisma Der Freiwillige, przeznaczonego przede wszystkim dla byłych SS-manów1. Wydawnictwo powstało dzięki staraniom członków nieistniejącego już Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Byłych Członków Waffen-SS (Hilfsgemeinschaft auf Gegenseitigkeit der Angehörigen der ehemaligen Waffen-SS), istniejącego w latach 1951–1992. Agte jest również przewodniczącym organizacji zrzeszającej weteranów I Korpusu Pancernego Waffen-SS. Jest to więc, jeśli wierzyć danym z niemieckiej Wikipedii, postać związana dość mocno ze środowiskiem byłych żołnierzy Waffen-SS2.

Publikacja pierwszego tomu wywołała w Polsce pewne zamieszanie. Sprawa stała się głośna po opisaniu w Gazecie Wyborczej przez Tomasza Maciejewskiego sprawy „ukrycia” książki Agtego przez Media Markt. Andrzej Ryba, szef gdańskiego wydawnictwa Finna, poświęcił tej sprawie list zamieszczony na początku drugiego tomu, nazywając wspomniany artykuł „recenzją”. Co ciekawe, nie odniósł się ani słowem do postępowania Media Marktu, skupiając się wyłącznie na publikacji w GW. Nie wchodząc w dalsze omawianie sporu, pozostawiam tę sprawę Czytelnikom do rozstrzygnięcia.

Druga część opowieści o Wittmannie i jego jednostce liczy 600 stron, z czego 220 kredowych ze zdjęciami. Ukazała się w Niemczech pod tytułem Michael Wittmann, erfolgreichster Panzerkommandant im Zweiten Weltkrieg, und die Tiger der Leibstandarte SS Adolf Hitler w 1994 roku. Mimo tak obfitego zastosowania dobrej jakości kredowego papieru nie użyto go przy mapach, przez co są praktycznie nieczytelne. Treść obejmuje zasadniczo okres od początku formowania schwere SS-Panzer-Abteilung 101 w lipcu 1943 roku do końca wojny, choć Autor nie wzbrania się przed obszernymi wycieczkami w przeszłość. Dużą część książki zajmują wspomnienia członków wyżej wymienionej jednostki, uzupełniane przez Autora dodatkowymi informacjami. O ile łatwo zrozumieć dążenia byłych SS-manów do przedstawiania swoich dokonań w jak najlepszym świetle, to działania Agtego są czasem nie do usprawiedliwienia. Twierdzi on, że masakra pod Malmedy była zwykłą pomyłką wyolbrzymioną przez Amerykanów. Co więcej, proces „miał posłużyć amerykańskim zwycięzcom do uznania całej Waffen-SS za organizację przestępczą”. Najwyraźniej zapomina, że Waffen-SS dokonywała zbrodni wojennych już od 1939 roku. Na froncie zachodnim dała się także poznać Anglikom już w 1940 roku, w Le Paradis, gdzie zamordowano 97 jeńców, oraz w Wormhoudt, gdzie z ręki SS-manów zginęło prawie stu schwytanych brytyjskich i francuskich żołnierzy. W 1944 roku SS udowodniło Amerykanom i Anglikom, że ich sposoby wojowania nie uległy zmianie, mordując 642 osoby w Oradour-sur-Glane, nie wspominając zresztą o innych teatrach działań, gdzie SS działało równie morderczo. Nawet bez informacji o działalności Waffen-SS na wschodzie Zachód miał dość informacji o zbrodniczym charakterze tej formacji, by ścigać jej członków. Twierdzenie więc, że Amerykanie musieli się posunąć do fałszerstw w sprawie masakry w Malmedy, by postawić całe Waffen-SS przed sądem, jest fałszywe. Równie ciekawie wygląda „posłowie”, będące w istocie laurką wystawioną SS-manom. Ich wojenną służbę podsumowuje krótko: „Wszyscy oni walczyli o przetrwanie Niemieckiej Rzeszy i poświęcili temu wszystkie siły najlepszych lat swojej młodości, uznając to za oczywiste, podobnie jak niemal milion ich kolegów z Waffen-SS pochodzących z prawie wszystkich krajów europejskich”. W powojennych Niemczech „zadziwiali wszystkich swoją pracą dla ojczystych stron, rodziny i narodu”. Trudno chyba o jaśniejszą deklarację intencji Autora.

Pomijając wstawki Agtego, ze wspomnień pancerniaków rysuje się dość ciekawy obraz walk Tygrysów na froncie zachodnim. Walczyli w rozproszeniu z przeważającymi siłami wroga, atakowani z powietrza w dzień i w nocy. Co ciekawe, w opisach walk rzadko kiedy daje się odczuć techniczną dominację Tygrysów, nawet w starciach z Shermanami z działami 75 mm. Choć nie mogły przebić pancerza, zasypywały Tygrysy lawiną pocisków, wyłączając jego systemy z akcji. Największym zabójcą tych maszyn była jednak niedopracowana konstrukcja, co w połączeniu z obniżeniem poziomu produkcji stali owocowało lawiną awarii. Te bestie były też dość kłopotliwe w obsłudze. Lektura wspomnień niemieckich czołgistów jest znakomitym uzupełnieniem różnego rodzaju opowieści o tych maszynach, a dla niektórych młodszych miłośników broni pancernej wierzących w „niezwyciężoność” Tygrysów może być swoistym kubłem zimnej wody.

Książka Patricka Agtego to, jeśli wyciąć z niej wywody Autora, bardzo ciekawy zbiór wspomnień. Czytelnik cały czas musi być rzecz jasna świadomy, że relacje pochodzą od ludzi mających określony interes w tym, by wypaść w nich jak najkorzystniej. Brakuje tu choćby dwóch słów wprowadzenia w temat dla młodszych Czytelników którzy, przyciągnięci chwytliwym tytułem i dużą liczbą zdjęć, mogą sięgnąć po tę pozycję. Nie każdy przecież przeprowadza kwerendę na temat Autora każdej czytanej przez siebie książki, tymczasem w tym tomie nie znajdziemy nawet skróconego biogramu. Niemniej jednak, warto do niej zajrzeć, by poszerzyć swój stan wiedzy o tym tragicznym konflikcie.

Przypisy

1. http://de.wikipedia.org/wiki/Munin-Verlag, http://de.wikipedia.org/wiki/Der_Freiwillige.

2. Wg informacji zamieszczonych na Axis History Forum, stosunki te miały ulec zmianie, przynajmniej jeśli chodzi o niektórych weteranów, po odkryciu wypadków kradzieży materiałów przez Agtego. http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?t=10476.