Gdy sięgnąłem po tę książkę, przez moment zastanawiałem się, co można więcej napisać o jednym z najbardziej wyrafinowanych systemów zagłady, jakim bez wątpienia był sowiecki Gułag. Wydawało mi się, że napisano już tak wiele, że mamy do czynienia z pełnym obrazem tego systemu. Po raz kolejny zostałem zaskoczony, praca Orlando Figesa jest bowiem czymś wyjątkowym na tym tle. To opowieść o dwójce młodych ludzi, których rozdzielił wybuch wojny niemiecko-rosyjskiej, a którzy mimo rozłąki i wielu przeciwności trwali we wzajemnym uczuciu miłości i szacunku. Trzynastu lat potrzebowali, by móc znów być razem.

Lew Glebowicz Miszczenko i Swietłana Iwanowna, bo tak nazywają się bohaterowie książki Figesa, poznali się na Uniwersytecie Moskiewskim w 1935 roku, by w ciągu kolejnych kilkunastu miesięcy stać się sobie na tyle bliscy, na ile pozwalał system sowiecki. Studia upływały im na nauce, wspólnych spotkaniach czy przemyśleniach o przyszłości. Studiowali fizykę, więc już pod koniec studiów Miszczence zaproponowano staż w Instytucie Fizyki Akademii Nauk imienia Lebiediewa. Swieta – bo tak ją nazywał Lew – wzięła tymczasem urlop i zaczęła pracę w bibliotece imienia Lenina. I w tych okolicznościach zastała ich wojna. Miszczenko był jednym z tych, którzy w trakcie działań wojennych dostali się do niemieckiej niewoli. Przebywając w różnych obozach, ze względu na znajomość języka niemieckiego, pracował jako tłumacz. Po kolejnych perypetiach (ucieczki z obozów) znalazł się w obozie w Buchenwaldzie, skąd w trakcie marszu śmierci w kwietniu 1945 udało mu się zbiec i dotrzeć do amerykańskich pozycji. Mimo starań Amerykanów, by nakłonić go do pozostania w ich strefie, postanowił wrócić. Po przekroczeniu granicy strefy sowieckiej znalazł się, podobnie jak wielu towarzyszy niedoli, w rękach oficerów Smierszu (kontrwywiadu wojskowego). Po wyczerpujących przesłuchaniach połączonych z biciem i pod wpływem podstępu ze strony przesłuchującego go oficera zgodził się podpisać zeznania, w których przyznawał się do zdrady. A to z kolei oznaczało wyrok: karę śmierci zamienioną na dziesięć lat w obozie pracy.

Miszczenko trafił do obozu w Peczorze, miejscu leżącym na dalekiej północy, ale jeszcze poprzedzającym słynną Workutę. Stamtąd postanowił wznowić kontakt z najbliższymi, pomijając Swietę. Było to spowodowane obawą, że kontakt z więźniem może okazać się zgubnym dla niej samej. Jak się okazało, obawy Miszczenki były płonne, albowiem Swieta czekała cały czas na informacje od ukochanego. Pierwszy list skierowany do ciotki Miszczenki, Olgi, doprowadził do sytuacji, w której rozpoczęła się kilkuletnia korespondencja między Lwem a Swietą. Ta korespondencja to obraz życia w obozie i relacji międzyludzkich w sowieckiej rzeczywistości. Scharakteryzowano tak naprawdę wszystkie elementy funkcjonowania ówczesnych Rosjan, pozostających na wolności, jak i uwięzionych, od sytuacji materialnej poprzez warunki życia, a skończywszy na postrzeganiu otaczającej rzeczywistości.

Lektura prowadzi do konstatacji, że specyficzny charakter funkcjonowania w realiach sowieckich był głęboko zakorzeniony w społeczeństwie rosyjskim, tym, które urodziło się po 1917 roku. Z jednej strony powszechna akceptacja systemu w jak najbardziej odrażającej formie, z drugiej – chęć jego poprawiania. Życie na pograniczu dwóch światów: realnego i fantazji. W ten sposób odbieram treści, jakie przemycali w swych listach bohaterowie książki.

Orlando Figes nie opublikował samych listów, wplótł je w treść własnej narracji. A może odwrotnie – to swoją narrację umieścił między kolejnymi wierszami listów dwójki młodych ludzi? Tego tak do końca nie jestem pewien. Pewien natomiast jestem, że jego publikację należy przeczytać bez względu na własne przeświadczenie o wiedzy, jaką posiadamy na temat Gułagu.