W odpowiedzi na pytanie, kto kierował w czasie drugiej wojny światowej planem eksterminacji Żydów na Wschodzie, nazwisko Globocnik pada rzadko. Mało kto dziś wie, kim był i czym w czasie wojny zajmował się ten SS-Obergruppenführer.
Urodził się 21 kwietnia 1904 roku w austrowęgierskim Trieście. Jako nastolatek prawdopodobnie walczył przeciw Słoweńcom o pozostanie rodzinnego miasta w granicach Austrii, tuż po zakończeniu działań pierwszowojennych. Na początku lat dwudziestych zamieszkał z rodziną w Klagenfurcie i tam też w 1922 roku po raz pierwszy pojawił się na arenie politycznej, stając się prominentnym członkiem nacjonalistycznej organizacji paramilitarnej. Mocno wierzył w jedność narodów germańskich i zaangażował się w plan zjednoczenia Austrii z Niemcami. W 1930 roku wstąpił do NSDAP, a trzy lata później zasilił szeregi elitarnej SS. W sierpniu 1933 roku Globocnik został aresztowany po raz pierwszy przez austriacką policję. Do 1935 roku jeszcze trzy razy był aresztowany za propagowanie ideologii nazistowskiej, spiskowanie i udział w puczu z lipca 1934 roku, mającego za zadanie obalenie władzy kanclerza Engelberta Dollfussa. Jego fanatyczne oddanie nazistowskiej sprawie opłaciło mu się, gdyż szybko wspiął się po szczeblach kariery w aparacie partyjnym. Po Anschlussie Globocnika nagrodzono za pracowitość, został wyznaczany przez samego Adolfa Hitlera na stanowisko gauleitera Wiednia.
Ale o ile wspinać się po szczeblach kariery Globocnik potrafił z łatwością, o tyle utrzymywać stanowisko – już nie. Poświęcał wiele energii w sprawy, którymi się zajmował, ale bez wyraźnego rezultatu, był typowym karierowiczem. Obejmując stanowisko gauleitera, w ciągu kilku miesięcy przy współudziale Adolfa Eichmanna oczyścił miasto z Żydów, przyczyniając się jednocześnie do zniszczenia tysięcy miejsc pracy zatrudnionych w handlu Aryjczyków. Pojawiło się bezrobocie, głód i napięcia społeczne, czego wyrazem były ataki na funkcjonariuszy partyjnych. Przy okazji Globocnika oskarżono o przywłaszczanie mienia pożydowskiego. Piętno afery wiedeńskiej ciągnęło się za nim przez kolejne lata. W celu zatuszowania malwersacji Himmler przeniósł Globocnika w randze kaprala do Waffen SS, gdzie służył w SS-Standarte Germania podczas kampanii polskiej. Pod koniec 1939 roku Globocnik został awansowany na SS-Brigadeführera i mianowany Dowódcą SS i Policji w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa. W Lublinie czuł się panem sytuacji, jakby okręg lubelski był jego własnym folwarkiem. Jednym z pierwszych pomysłów, mającym na celu eksterminację Żydów przez pracę, był plan wykopania gigantycznego wału przeciwczołgowego na granicy z ZSRR, zwany potocznie Burggraben Plan (plan Nisko).
13 października 1941 roku rozpoczęła się najbardziej ludobójcza akcja w historii holocaustu, Akcja Reinhard, w której jedną z głównych ról odegrać miał właśnie Odilo Globocnik. Słowne rozkazy przekazane przez Himmlera miał wprowadzić w życie w zaledwie parę miesięcy. Bełżec, Sobibór i Treblinka to miejsca, które na zawsze będą kojarzyć się z obozami zagłady około 1,65 miliona Żydów z całej Europy. Wart podkreślenia jest fakt, że rozkazy przychodziły z samej góry – od Hitlera i Himmlera – ale wykonawcami i zarządcami mordu byli głównie Austriacy, tacy jak Globocnik, Franz Stangl, Franz Novak czy dr Irmfried Eberl. Globocnik, jako dowódca dystryktu lubelskiego, był odpowiedzialny także za zajęcie nieruchomości i kosztowności zamordowanych więźniów podczas Akcji Reinhard. W latach 1942–43 nadzorował Generalny Plan Wschód (Generalplan Ost), czyli plan wysiedleń Polaków i zastąpienia nich niemieckimi osadnikami. Jeszcze w trakcie realizacji planu Reinhard Himmler, choć uważał, że Globocnik zrobił wiele dobrego dla Rzeszy, przez zachłanność i nie zawsze profesjonalne podejście przeniósł go we wrześniu 1943 roku do Triestu, na stanowisko Wyższego Dowódcy SS i policji w Strefie Operacyjnej Wybrzeża Adriatyku (Operationszone Adriatisches Küstenland). Himmlerowi przeszkadzał u Globocnika fakt, że nie miał żony i ciągle wdawał się w romanse z nieodpowiednimi kandydatkami. W rodzinnym mieście Globocnik miał za zadanie rozprawić się z partyzantką jugosłowiańską i włoską oraz, już na własną rękę, eksterminację lokalnych Żydów. Globocnik na akcjach przeciwpartyzanckich często ocierał się o śmierć, przez co sądził, że Himmler wysłał go w tak niebezpieczne rejony, by tam stracił życie. W międzyczasie w końcu ustatkował się i wziął ślub. Niemniej jednak, pobyt w Trieście spowodował u niego melancholię i załamanie nerwowe, gdyż czuł się odstawiony na boczny tor. Zbliżający się w 1945 roku front zmusił go do ucieczki przed aliantami w Alpy. 31 maja tego samego roku, wytropiony i pojmany przez brytyjskich żołnierzy, popełnił samobójstwo.
Jest to skrócona historia tego mniej znanego zbrodniarza hitlerowskiego, odpowiedzialnego za eksterminację tysięcy Żydów, którą możemy przeczytać na kartach książki austriackiego pisarza Berndta Riegera. Pisząc biografię Odila Globocnika, chciał przekazać nam fakty oraz jednocześnie zarysować tło miejscowości i czasów, o których pisze. Jest to trochę podobny zabieg jak we „wrocławskich” kryminałach Marka Krajewskiego. Irytujący dla Czytelnika może być umieszczony na końcu książki spis fotografii, w którym autor opisuje na pół lub więcej stron wyraz twarzy Globocnika i to, o czym ów być może myślał w trakcie robienia zdjęcia! Absurdalny jest także fakt ciągłego odsyłania do słownika, zamieszczonego również na końcu książki, tak jakby po pierwszym razie trzeba było kolejny raz przypominać, kim lub czym był Hermann Göring czy obóz zagłady w Bełżcu. To są pierwsze moje zarzuty..
W tym momencie teoretycznie mógłbym napisać, że książkę czytało się w miarę płynnie, że treści zamieszczone na ponad trzystu stronach czytało się łatwo lekko i przyjemnie, ale z trzech przyczyn niestety tak nie było.
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, biorąc „Globocnika” do ręki, było zamieszczenie przez wydawnictwo Replika oświadczenie, że treści zawarte w publikacji stanowią odbicie wiedzy i przekonań autora i że wydawca nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności. Muszę przyznać szczerze, że pierwszy raz spotkałem się z takim zapisem i za bardzo nie wiedziałem, co mam o tym myśleć… Po kilku stronach już wiedziałem dlaczego taki zapis został umieszczony. Książka Berndta Riegera w polskim przekładzie, parafrazując słowa kapitana Wagnera z filmu „C.K. Dezerterzy”, nie nadaje się nawet na podpałkę w ognisku dla ludożerców. Na stronach książki znajdują się dziesiątki błędów autora. Pozwolicie, drodzy Czytelnicy naszego portalu, że wymienię kilka z nich. Dziadek obywatela Austro-Węgier walczył z Napoleonem w 1809 roku (w czasie walk dziadek Globocnika mógł być najwyżej poddanym Cesarstwa Austriackiego). Jugosłowiańskie wojska w 1920 roku atakowały Triest (W 1920 roku nie było Jugosławii tylko Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców). Na kartach tej książki możemy przeczytać również, że Zakon Krzyżacki przez ponad 300 lat „rządził w Polsce” (?!). Jest także granica polsko-rosyjska w 1940 roku i błędna data zakończenia operacji Reinhardt – marzec 1943 roku (w rzeczywistości listopad – ostatnie zatarcia śladów zbrodni). W bitwie stalingradzkiej miało zginać według autora 150 tysięcy żołnierzy niemieckich, a milion miał się dostać do niewoli (w rzeczywistości około 750 tysięcy i 90–100 tysięcy). Ostatecznie przyjemność czytania odbierają rażące błędy w tłumaczeniu i korekcie, prowadzące do nieakceptowalnej liczby nieścisłości, bzdur i lapsusów językowych. Przykładowo w treści pojawiają się „koryntczycy” – jako mieszkańcy Karyntii (ma być Karyntyjczycy), a także Arianie (sic!) jako Aryjczycy. Jest to ewidentny błąd tłumacza. Znajdujemy również wyrażenie „dzwadziestu pięciu milionów marek”, „cyfrę 500”, „łódź podwodną” (a jakże!) i mordowanie Żydów w obozach zagłady cyjankiem (zamiast kwasem pruskim, zwanym potocznie Cyklonem B). I na koniec mój ulubiony błąd czyli zniekształcone motto SS: Meine Ehre heißt Treue zapisane jest w książce Unsere Ehre heißt Trele (sic!). Za takie „trele” nie dałbym prawie 35 złotych w księgarni.
Podsumowując, biografia Odilo Globocnika pióra Berndta Riegera jest napisana nieźle, z małymi nieścisłościami, ale w polskim tłumaczeniu wydana fatalnie. Rieger opisuje krok po kroku karierę Globocnika – od narodzin do śmierci. Jest to ważna pozycja w zrozumieniu psychiki ludzi odpowiedzialnych za eksterminację milionów Żydów w czasie drugiej wojny światowej, jest także kolejnym wkładem w naszą pamięć o tamtych mrocznych czasach i przy okazji naświetla wkład Austriaków w proces eksterminacji Żydów. Biografia ta zawiera sporo przemyśleń własnych autora, co jest dość nowoczesnym podejściem do takiego typu książek. Niestety wydawnictwo Replika poszło po linii najmniejszego oporu. Na trzeciej stronie umieściło cytowany wcześniej wpis i uznało, że to wystarczy, aby zdjąć z siebie odpowiedzialność za poprawność tej pozycji. Jest to książka bez korekty, a tłumacz, pan Jan S. Zaus, dokonał dosłownego przekładu z angielskiego i najwyraźniej nie zadał sobie trudu na odpowiedni dobór polskich wyrażeń takich jak np. angielski Aryanism (nie mylić z arianizmem). Gdyby Replika pofatygowała się i wydała po raz drugi tę książkę po gruntownej korekcie, bez błędów w tłumaczeniu i błędów merytorycznych, mógłbym polecić ją każdemu zainteresowanemu biografią Odila Globocnika, a także tematem zagłady Żydów. W obecnym kształcie szkoda, drodzy Czytelnicy, Waszych pieniędzy i nerwów na taką pozycję w domowej bibliotece.