„… jeśli człowiek, pragnący ujrzeć prawdziwy obraz wielkich wydarzeń… uzna za pożyteczne to, co napisałem, będę zadowolony”

Rozpoczynając recenzję tej książki muszę podkreślić i wytłuścić tytuł pierwszego rozdziału, który posiada uniwersalne przesłanie, a także zmusza nas do przemyśleń na temat treści książki. Autor nazywa go: „Prawdę, tylko prawdę i całą prawdę”.

Książka, a właściwie esej historyczno – polityczny Gawriła Popowa została wydana nakładem wydawnictwa „Iskry”. Jest to 147 stronicowa pozycja, wydrukowana w formacie broszurowym na średniej jakości papierze. Oprawa graficzna okładki jest ciekawa, a skład i druk całkiem przejrzysty, miły dla oka i czytelnika.
Wracając do treści – muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony. W opracowaniu „O Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945” spodziewałem się prostego opisu wydarzeń historycznych, jakie miały miejsce na terenie ZSRR w okresie, który obejmuje to opracowanie, jednakże już po przeczytaniu pierwszej strony wiedziałem, iż nie będzie to zwykła książka, z jakimi miałem zazwyczaj do czynienia.

„Prawdę, tylko prawdę, całą prawdę”

Jakie było moje zaskoczenie, gdy po przeczytanych kilkunastu stronach zamiast oczekiwanej rozprawy na temat militarno-społeczny otrzymałem manifest rodzącej się w Rosji demokracji. Wyznanie człowieka, który przez wiele lat żył w systemie, który uczył go kłamać i demoralizować fakty historyczne, jednakże autor oparł się wpływowi tych okrutnych założeń stalinizmu oraz późniejszego ustroju. Gawrił Popow nie dał się oszukać przez system. Postanowił pokazać prawdziwe dzieje Związku Radzieckiego w okresie tzw. „Wojny Ojczyźnianej”.
Faktem istotnym jest to, iż autor odwołuje się do wydarzeń, o których wie bądź wiedziała kiedyś tylko wąska grupa ludzi, natomiast „masy” karmione były okrutną propagandą. Autor przedstawia wypaczanie faktów, niszczenie jakichkolwiek przejawów rodzącej się demokracji.

„Jak Stalin prywatyzował zwycięstwo narodu”

W swojej książce Popow przedstawia nam krytykę tak rządów Stalina, jak i jego późniejszych następców. Obnaża wydarzenia historyczne przykryte w Rosji i w innych państwach materiałem propagandy i kłamstwa. Zwykłego czytelnika niektóre fragmenty ksiązki poruszą, ba podważą nawet jego dotychczasową wiedzę na pewne tematy. I dobrze. Taka jest właśnie rola książki Popowa. Otworzyć oczy zaślepionym, pokazać wreszcie prawdę.
Myślę, że osobistą ambicją autora było pokazanie tych wydarzeń w formie rzeczywistej. Na pewno było to dla niego wielką ulgą pozbyć się prawdy, która przez długi czas nie mogła być opublikowana, a jego bracia nie mieli o niej pojęcia…
Jeśli by mówić o książce Popowa trzeba zauważyć w niej brak jakiejkolwiek chronologii między poszczególnymi rozdziałami, jednak chaos wprowadzony przez autora jest pozorny i nadaje realny wygląd funkcjonowania aparatu władzy w ZSRR.

„To co mamy świętować?”

Autor postarał się także w wielu miejscach o własną ocenę wydarzeń, które opisywał. Jest ona subiektywna, ale w niektórych miejscach trudno się z opiniami i sądami autora nie zgodzić. Tym bardziej, iż jest to esej historyczny, który często swoją treścią wykracza poza ramy czasowe podane w tytule. Popow często przywołuje czasy obecne, ukazując prawdy z przed 50 lat w pryzmacie dzisiejszych wydarzeń w nowej i niby wolnej Rosji, i próbuje nam przekazać zatrważającą informację, iż od wojny ojczyźnianej nic w systemie się nie zmieniło. Forma eseju jaką przyjął była najlepszą, aby ukazać te wydarzenia w trochę innym, bardziej realnym świetle. Świetle prawdy i nadziei, a nie kłamstwa i obłudy.

Podsumowując – książki tej nie da się obiektywnie ocenić. Trzeba ją samemu przeczytać, dać się ponieść w wir propagandy, walki o demokrację, a także pozwolić sobie na dogłębną analizę wydarzeń, które opisuje Popow. Należy zastanowić się co trzeba zrobić, aby sytuacja taka nigdy nie miała miejsca. Na te pytania pośrednio znajdujemy odpowiedzi w książce, ale najlepiej przemyśleć je samemu, aby móc wreszcie bez wahania powiedzieć głośne „Nie” komunizmowi…