Można się z tym zgadzać lub nie, ale wiele wskazuje na to, że obecnie mamy do czynienia z konfliktem dwóch cywilizacji – zachodniej i islamskiej. Wiem, że jest to stwierdzenie nie do końca uprawnione i bardzo ogólne, nieuwzględniające wszystkich niuansów związanych z poszczególnymi odłamami islamu, które wcale nie wspierają międzynarodowego terroryzmu uderzającego w państwa zachodnie i nieuwzględniające wielu innych rzeczy, ale wiele świadczy o tym, że tak właśnie jest. Nie jest to pierwszy taki okres w historii. Książka Stephena O’Shea opowiada o czasach, w których islam i chrześcijaństwo toczyły prawdziwe wojny na wielką skalę.

Tytułowe morze to Morze Śródziemne, które wraz z przyległymi do niego terenami stanowiło niegdyś centrum cywilizowanego świata. W tym regionie rozwinęły się starożytna Grecja i Imperium Romanum, to tu początek miały trzy wielkie religie monoteistyczne: chrześcijaństwo, judaizm i islam. Tu przebiegały wszystkie najważniejsze szlaki handlowe łączące Europę z Azją. Region Morza Śródziemnego był i nadal jest mieszanką wielu kultur, narodów i religii. Stąd drugi człon tytułu – wiara.

Średniowiecze to nie były czasy, gdy religijne waśnie załatwiało się skromnymi zamachami terrorystycznymi. Wtedy w modzie były wojny. I to duże, wieloletnie. Właściwe cały okres od powstania islamu do porażki Turków pod Wiedniem w 1683 roku był czasem wojen, jedynie z niewielkimi i lokalnymi przestojami, żeby odpocząć, zawrzeć nowe sojusze, zebrać nowe siły i ruszyć dalej ruszyć na niewiernych. Chociaż opisywana książka kończy się na roku 1565, charakteryzuje ten okres bardzo dobrze.

Autor przedstawił rywalizację chrześcijaństwa z islamem poprzez przedstawienie ośmiu wielkich bitew średniowiecza. Właściwie siedmiu ze średniowiecza i jednej z renesansu, ale nie czepiajmy się szczegółów. Nie jest to opis czysto militarny, choć oczywiście i temu aspektowi poświęcono odpowiednio dużo miejsca, gdyż autor chciał raczej przedstawić te bitwy jako pewne punkty zwrotne w historii koegzystencji dwóch religii. Koegzystencji, która obejmowała znacznie więcej spraw niż tylko dążenie do wzajemnego wyrzynania się, choćby handel, kulturę i naukę. Wszystko to składało się na bajecznie bogaty i skomplikowany świat regionu Morza Śródziemnego w średniowieczu. To tło zajmuje w książce większość miejsca, dzięki czemu książka nie jest li tylko opisem kilku bitew, ale całościową charakterystyką średniowiecznego świata. Nikt, nawet Czytelnik zupełnie nieobeznany z historią tamtych czasów, nie będzie miał problemów z rozeznaniem się w sytuacji. Autor zadbał o wszelkie niezbędne wyjaśnienia i opisy, a żeby dodatkowo ułatwić sytuację, bardzo często stosuje współczesne nazwy geograficzne. Stara się też nie nadużywać dat, ponieważ jak sam pisze, ludzie tyko przebiegają po nich oczami i nie zapamiętują ich, więc nie ma potrzeby zarzucać ich tak dużą ilością danych. Bardziej niż przedstawienie wszystkich, najmniej istotnych nawet faktów liczy się zaprezentowanie mechanizmów i ogólnych trendów, jakie miały wówczas miejsce.

Bardzo ciekawym elementem są wplatane przez autora współczesne opisy miejsc, w których rozgrywały się batalie. Tam gdzie niegdyś ścierali się krzyżowcy z Arabami, dziś na przykład jest ważny posterunek syryjskiej armii na Wzgórzach Golan albo posterunek sił ONZ. W innym miejscu bitwa jest zupełnie zapomniana i przez jej pole przebiega autostrada.

Książka jest napisana ze swadą, dzięki czemu czyta się ja szybko i bardzo przyjemnie. Autor nie szczędzi złośliwości i uszczypliwości pod adresem średniowiecznych władców, dowódców i innych bohaterów swojej opowieści. Niektórych czytelników może drażnić takie lekkie podejście do tematów choćby krucjat, w których ginęły tysiące ludzi – ludowej, która według autora „nabierała kondycji bitewnej, masakrując napotkane społeczności żydowskie”, czy krucjaty dziecięcej, zakończonej bądź to w portach Italii, bądź na targach niewolników: „Tak czy tak, dzieciaki z roku 1212 źle wybrały moment, ten akurat rok papież Innocenty wybrał bowiem jako właściwy na zaatakowanie Hiszpanii”. Jak powiedziałem, niektórych może to drażnić, ale dla mnie jest to wielki plus tej książki. Nie można cały czas podchodzić do historii śmiertelnie poważnie.

„Morze wiary” zostało wydane przez wydawnictwo Rebis w znanej serii Historia. Tym, którzy odwiedzają nasz portal regularnie, nie trzeba właściwie nic więcej dodawać. Dla nowicjuszy powiem, że oznacza to bardzo wysoką jakość, brak literówek i błędów, dobry papier, twardą okładkę z obwolutą, wkładkę ze zdjęciami i rysunkami, odpowiednie mapki pól bitew i wszystko inne, czego Czytelnik może oczekiwać od takiej książki.

Być może ci bardziej zainteresowani poruszaną tematyką nie znajdą dla siebie w tej książce nic nowego, ale z pewnością sposób jej zaprezentowania, a także styl autora sprawią, że wydane na jej zakup pieniądze nie będą stracone. Pozostali z pewnością dowiedzą się z niej wielu ciekawych rzeczy o wydarzeniach sprzed kilku wieków, które ciągle wywierają wpływ na nasz świat. Cała reszta będzie dla nich bonusem.