O Einsatzgruppen, które działały na tyłach Frontu Wschodniego, wiele już napisano. Były to zbrodnicze odziały policji bezpieczeństwa (Sipo) i służby bezpieczeństwa (SD), które mordowały z zadziwiającą skutecznością ludność żydowską – i nie tylko – w latach 1941–1944. Naturalnie doświadczenia, jakie zdobył hitlerowski aparat terroru w latach 1938–1940, zostały wykorzystane z jeszcze większym nasileniem niż w Austrii, Sudetach, Protektoracie Czech i Moraw czy Polsce.
Dotychczas historycy koncentrowali się na datach, liczbie zabitych, miejscach kaźni i tym, w jaki sposób uśmiercano ofiary. Książka Langerbeina też opisuje, co, gdzie i kiedy, ale główny nacisk kładzie na pytanie, dlaczego ludzie mordowali ludzi.
Taką optykę Langerbein zastosował na podstawie polemiki jego kolegów po fachu Daniela Goldhagena (autora „Gorliwych katów Hitlera”) i Christophera Browninga („Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwy i «ostateczne rozwiązanie» w Polsce”). Autor z benedyktyńską cierpliwością studiował akta procesowe byłych członków oddziałów Einsatzgruppen lub świadków tamtych wydarzeń i na tej podstawie wysnuł wnioski, dlaczego przeciętny Hans pociągał za spust, czemu stronił od egzekucji lub czemu robił to, co robił, ale czuł, że robi źle.
Przeprowadzając swoistą psychoanalizę osobowości katów z Einsatzgruppen, Langerbein korzysta garściami z doświadczeń Stanleya Milgrama i jego słynnego eksperymentu z posłuszeństwa wobec władzy z 1963 roku.
Do jakich wniosków dochodzi emerytowany żołnierz Luftwaffe, który od 1993 roku jest wykładowcą College of Liberal and Performing Arts na Southern Arkansas University? Nie ma jednego wniosku, ale na podstawie analizy akt spraw, które prowadzono w RFN po 1966 roku przeciwko byłym członkom Einsatzgruppen, Langerbein wysnuł kilka wniosków. Wyjaśniają one, jakie typy osobowości mające dany bagaż przeżyć z dzieciństwa działają w dany sposób.
Jest to ciekawa lektura, tym bardziej że nikt z nas, czytających o zbrodniach Einsatzgruppen, nie wie, jak by się zachował w momencie, gdy władza pozwala na wiele, humanitaryzm nie ma znaczenia, państwo jest najważniejsze, a cel uświęca środki. Z lektury książki „Szwadrony śmierci Hitlera” wyłania się trzecia strona medalu, o odmiennych wnioskach niż polemika wymienionych wcześniej historyków Goldhagena i Browninga.
W pracy Langerbeina znajdziemy mapki sytuacyjne, kilka zdjęć, liczne przypisy oraz komentarze. Na uwagę zasługuje także bardzo dobra praca tłumacza, Arkadiusza Wingerta. Oczywiście nie zabrakło kilku literówek, ale te nie wpływają na odbiór tej pozycji. Na minus zaliczam fakt, że wydawnictwo Replika wydało tę pozycję po trzynastu latach. Czas ten sprawia, że argumenty Autora nie mają powiewu świeżości – od tego czasu pozycje opisujące dlaczego prosty Kowalski popełnia zbrodnię już zapełniły półki w księgarniach. Jedyną, niezrozumiałą dla mnie jako czytelnika, uciążliwością w tekście są inicjały osób, które były oskarżone lub były świadkami. Podobno jest to wymóg niemieckiego prawa.
Niemniej jest to pozycja dobra i szczerze polecam ją każdemu, kto chce wiedzieć więcej także o mechanizmach, jak działają jednostki w totalitarnym świecie.