W jakim celu dziennikarze piszą recenzje nowości wydawniczych pojawiających się na rynku? Zgoda – na pewno po to, aby wyłowić perełki, które zasługują na przeczytanie przez jak największą liczbę Czytelników. Niemniej jednak ideą pracy recenzenckiej jest również to, aby ustrzec odbiorców przed pozycjami co najmniej słabymi, a także skłonić wydawnictwo – w przypadku wznowienia publikacji – do przejrzenia tekstu i skorygowania błędów. Z taką ideą wyszedł Łukasz Męczykowski, nasz redakcyjny kolega, analizując treść książki o ambitnie brzmiącym tytule „101 słynnych czołgów”.

Nie będę powielał jego argumentów, które dogłębnie wyłożył w linkowanym wyżej tekście z października 2017 roku. Przez te trzy lata nie zmieniło się nic. Ani jeden błąd nie został skorygowany, a wszystko było podane na tacy. Wystarczyło sięgnąć do recenzji, wprowadzić poprawki – i zapewne efekt wyglądałby znacznie lepiej i przyjemniej dla oka. Niestety nic takiego się nie wydarzyło, co tylko potęguje rozczarowanie. Dodatkowo obraz klęski podkreśla stosowanie wątpliwych oznaczeń czołgów: japońskiego „Type 90”, chińskich „Type 69” i „Type 80” czy izraelskiego „Merkava Mk1”.

Jackson książkę napisał w 2010 roku. Z całym szacunkiem, ale od tamtego czasu minęło już dziesięć lat. To szmat czasu w rozwoju nawet wojsk pancernych. Wiadomo, że niemal nic się nie zmieni w opisie starszych konstrukcji (pod warunkiem, że są poprawne), ale jest jeszcze przynajmniej kilkanaście wymienionych w książce, które nadal znajdują się w służbie liniowej, są modernizowane, wykorzystywane bojowo. Można zawsze rozważyć dodanie choć dwóch czy trzech zdań o nowinkach, które dla początkującego Czytelnika będą odskocznią do dalszego zgłębiania tematu.

Po raz kolejny okazuje się, że w serii Panorama techniki wojskowej ukazuje się książka obarczona wieloma wadami. Po raz kolejny jej autorem jest Robert Jackson, choć jego „Kampanie morskie od I wojny światowej do dzisiaj” – mimo oczywistych niedociągnięć – były interesujące i można było je polecić uważnemu i krytycznemu Czytelnikowi.

Tak nie jest w przypadku „101 słynnych czołgów”. Kolejne wydanie po prostu się pojawiło na rynku, jakby nigdy nic, bez poprawek, bez zadania sobie trudu, aby przekazać tę wiedzę w bardziej rzetelny sposób. Na koniec chciałbym przyłączyć się do słów skierowanych do Czytelnika przez Łukasza Męczykowskiego: „Z powodu błędów i nieścisłości książka nie nadaje się do polecenia nawet początkującym miłośnikom przedmiotu”.