Gdy otrzymałem tę książkę do zrecenzowania byłem akurat w połowie „Niedźwiedzia i Smoka” Toma Clancy’ego. Jak się domyślacie, ciężko mi było się oderwać od tak zajmującej literatury – ale cóż – obowiązek przede wszystkim – rzekłem i zabrałem się za lekturę, a właściwie najpierw za oględziny przysłanego „dzieła”. No to kartkuję sobie: ponad dwieście sześćdziesiąt stron do czytania (nie licząc przypisów i indeksu), druczek dość drobny i „o w mordę” – żadnych obrazków. No ładnie – zanim się przez to przegryzę, to zapomnę co wyczytałem u Clancy’ego i będę musiał zaczynać od nowa.
Rad nierad wziąłem się za lekturę i rzecz dziwna – z każdą stroną wciągałem się coraz bardziej. Nie należę do osób bezkrytycznych, którzy wierzą we wszystko co im się wmawia i mój stosunek do polityki USA jest dość krytyczny: uważam, iż za bardzo wczuwają się w rolę „światowego żandarma”, ale z obrazu nakreślonego przez autora wyłaniała się Ameryka zupełnie inna niż ta, którą codziennie widzimy w mediach – Ameryka, której największą zbrodnią bynajmniej nie jest wyprodukowanie „Mody na sukces”!
Skoro już wspomniałem o autorze, to może czas bliżej go przedstawić. Noam Chomsky (ur. 7 grudnia 1928 r.) – profesor lingwistyki i filozofii w Massachusetts Institute of Technology, autor wielu książek i prac naukowych. Szczerze mówiąc jego osoba była mi dotąd zupełnie nieznana, podobnie jak tytuły bestsellerów: „Rok 501: Podbój trwa”, „Uwagi o anarchizmie”, „Zysk ponad ludzi: neoliberalizm a ład globalny”, czy opisywana tu „Hegemonia albo przetrwanie: Amerykańskie dążenie do globalnej dominacji”. Znany jest jako zaciekły krytyk mediów i polityki zachodu, a w szczególności Stanów Zjednoczonych. Przez innych określany jako „człowiek o radykalnie lewicowych poglądach” sam określa się jako „socjalistyczny libertarianin i sympatyk anarchosyndykalizmu”. O jego twórczości Business Week napisał: „Czytanie Chomsky’ego jest jak stanie w tunelu aerodynamicznym. Z nieustępliwą logiką skłania nas, żebyśmy posłuchali uważnie, co mówią przywódcy, i zobaczyli, czego nie mówią. […] Można się z nim zgadzać lub nie, ale stracimy, jeżeli go nie wysłuchamy.”
Teraz chciałbym pokrótce przedstawić treść książki. Cała rzecz dzieli się na dziewięć rozdziałów i jak napisał wydawca na okładce jest to: „[…] Przejrzysta i świetnie udokumentowana […] jest najbardziej aktualną i najobszerniejszą pracą Chomsky’ego od wielu lat. Książka […] stanowi wyczerpującą wypowiedź jednego z najważniejszych myślicieli politycznych na świecie.”
W swojej pracy autor nie pozostawia suchej nitki na rządach amerykańskich: dostaje się nie tylko ostatnim lokatorom Białego Domu począwszy od Reagana do obecnej administracji, ale i Johnowi Kennedy’emu, a nawet – o zgrozo! – samemu Jerzemu Waszyngtonowi za to, jak postąpił z Irokezami w 1779 roku. Poruszona jest także tematyka wojny z terroryzmem – z tym tylko, że jako największym terrorystą są same Stany Zjednoczone, a właściwie rząd ze swoimi agendami: armią, CIA czy FBI. Muszę powiedzieć, że na początku byłem nieco zszokowany treścią i wręcz napastliwością Chomsky’ego, ale potrafi on doskonale udokumentować swoje tezy i argumenty (w książce jest blisko 500 przypisów, z czego większość to odsyłacze do źródeł i bibliografii). Całość sprowadza się do konkluzji, że o tym co jest dobre a co złe nie stanowi samo postępowanie, tylko to kto w ten sposób postępuje np.: jeśli Saddam Husajn napada na Kuwejt zabijając setki niewinnych ludzi to jest „be”, a jak tzw. Koalicja najeżdża Irak, gdzie również giną cywile to jest „cacy”. Podobna jest sytuacja z tzw. Wojną prewencyjną, autor przytacza tu opinię wybitnego historyka – Artura Schlesingera, który napisał po inwazji na Irak:
„Prezydent przyjął strategię „wyprzedzającej samoobrony”, która niepokojąco przypomina strategię zastosowaną przez cesarską Japonię w Pearl Harbor, w dniu, który jak przepowiedział ówczesny amerykański prezydent, pozostaje dniem hańby. Franklin D. Roosevelt miał rację, lecz dzisiaj to my, Amerykanie, żyjemy w hańbie.”
To samo tyczy się pewnych osób – np. wspomniany wyżej Husajn – dopóki walczył z wrogim Ameryce Iranem – był niemal hołubiony przez kolejne administracje i nikomu nie przeszkadzało np. to, że morduje biednych Kurdów, ale gdy zaczął postępować nie po myśli Waszyngtonu to już przestał być swoim człowiekiem i stał się wielkim zbrodniarzem.
Inny przykład to kryzys kubański. Kennedy jawi się tu nie jako obrońca demokracji i „wolnego świata” ale jako drapieżca doprowadzający Ziemię na skraj zagłady. I tu również następuje dogłębna analiza i udokumentowanie tez postawionych przez autora.
Następne grzechy to: Nikaragua, Wenezuela, Haiti, Indonezja, Wietnam, Afganistan i wiele, wiele innych – wszystkie doskonale umotywowane i udokumentowane. Są tu również i mniej znane historie, jak np. „plan Chruszczowa” – mający polegać na ograniczeniu zbrojeń do minimalnego poziomu „strategii minimum odstraszania”, a odrzucony przez strategów Kennedy’ego.
Innym aspektem są sankcje stosowane przez USA i ich popleczników wobec innych krajów, a dotykające niewinną cywilną ludność – nigdy osobiście tych, przeciw którym są wymierzone. Wymieniane są uchwały i rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ zawetowane Przez USA – historie praktycznie nieznane opinii publicznej – a sprowadzające świat na krawędź wojny (oczywiście niebezpieczeństwo to sprowadzały weta, a nie same rezolucje).
Także głośna ostatnio sprawa „tarczy rakietowej” to wg Noama Chomsky’ego wcale nie inicjatywa obronna, tylko chęć wprowadzenia zbrojeń w kosmos w celu całkowitej dominacji militarnej nad naszym globem.
Jednym słowem obok tej książki nie da się przejść obojętnie. W każdym, kto ją przeczyta na pewno wyzwoli mnóstwo emocji – bądź zachwytu bądź oburzenia, ale na pewno nikt nie odłoży jej po przeczytaniu bez głębszego zastanowienia się nad kierunkiem, w którym zmierza nasza Ziemia. Jeśli ktoś ma okazję zapoznania się z Hegemonią albo przetrwaniem powinien to uczynić.
Zapraszam do lektury!
Przekład: Witold Turopolski
Wydawca: Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 2005