Pewne tematy nigdy się nie zestarzeją. Seks, skandale, morderstwa i tajne bronie nazistów zawsze znajdą grono wiernych fanów. Nic więc dziwnego, że liczbę książek poruszających tę tematykę można mierzyć na metry. W tej masie pojawiają się jednak czasem prawdziwe perełki.
Zabierając się za lekturę książki Dudziaka miałem dość mieszane uczucia. Z jednej strony Autor nie jest osobą anonimową dla polskich miłośników historii. Z drugiej jednak książki o „Wunderwaffe” zazwyczaj rozgrywają się gdzieś pomiędzy opowieściami o potworach z Loch Ness a wizytami kosmitów. Praca będąca przedmiotem niniejszej recenzji okazała się jednak całkiem przyjemną niespodzianką.
Książka Dudziaka liczy 240 kredowych stron niewielkiego formatu. Zastosowanie takiego materiału w całej pracy jest tu uzasadnione, gdyż „Wunderwaffe” zawiera olbrzymią liczbę ilustracji kolorowych i czarno-białych. Również sama bibliografia sprawa bardzo pozytywne wrażenie, choć widać w niej brak źródeł archiwalnych. Biorąc jednak pod uwagę charakter pracy, nie jest to znaczącym problemem.
„W poszukiwaniu Wunderwaffe” to praktyczny przewodnik po czterdziestu pięciu lokalizacjach związanych z budową i rozwojem broni „V”, znajdujących się na terenach współczesnej Polski, zawierający także zwięzły wstęp historyczny. Czasami opis danego miejsca zajmuje zaledwie stronę, lecz jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę dzisiejszy stan badań i stopień zachowania zabytków. Największą zaletą książki jest szczerość twórcy. Autor nie usiłuje wpoić Czytelnikowi przekonania o swej nieomylności ani o kompletności swego dzieła. Zamiast tego pisze wprost: „Nie wszystkie podane informacje mogłem zweryfikować. Mam świadomość, że część z nich może być nieprawdziwa (…). Jest ona w założeniu amatorską próbą zebrania dostępnej mi wiedzy”. Ze smutkiem wypada stwierdzić, iż mało który autor jest w dzisiejszych czasach zdobyć się na taką uczciwość względem Czytelników.
Sama książka napisana jest prostym i przystępnym językiem, choć dotyczy kwestii technicznych o wysokim stopniu skomplikowania. Czytelnik znajdzie w niej dostateczną ilość informacji do zorientowania się w przedmiocie „cudownych broni” i poznać zasadę działania V-1, V-2 czy V-3, a przy tym nie zostanie zmuszony do przebijania się przez dziesiątki tabel i schematów. Praca ta stanowi więc przyjemny punkt wyjścia do zapoznania się z tematyką broni „odwetowych” nawet dla początkującego adepta historii. Można ją wykorzystać w ten sposób, tym bardziej że jest to praca praktycznie wolna od błędów merytorycznych. Największą zauważoną usterką jest rezultat działania chochlika drukarskiego, który stworzył 326. polski dywizjon myśliwski.
Podsumowując, „W poszukiwaniu Wunderwaffe” to krótka, zwięzła i niemęcząca w lekturze praca pozwalająca na zdobycie podstawowych informacji na temat rozwoju broni V jako takich, a także ośrodków produkcyjnych, testowych i poligonowych położonych na terenie współczesnego państwa polskiego. To mała, acz pożyteczna pozycja, godna zajęcia miejsca nawet w rozbudowanych bibliotekach domowych, a z pewnością obowiązkowa dla ludzi zaczynających swą przygodę z tą tematyką.